Pomimo, że siedem organizacji związkowych z Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów podpisało w ostatnim czasie porozumienie płacowe, trudno mówić, że sytuacja w PGE uspokoiła się. Coraz bardziej napięta atmosfera jest w spółkach zależnych PGE, gdzie we wszystkich zakładach trwają spory zbiorowe, a związkowcy domagają się dla pracowników 500 zł podwyżki. Niewykluczone, że dojdzie tam do protestów, bo póki co, porozumienia z pracodawcami nie widać.
Wszystko wskazuje, że wkrótce górnicy i energetycy ponownie będą protestować w Warszawie. Część organizacji związkowych z Bełchatowa i Turowa, które zrzeszone są w Federacji Związków Zawodowych Górnictwa Węgla Brunatnego postawiło ultimatum Ministrowi Aktywów Państwowych – Jackowi Sasinowi, żądając natychmiastowego spotkania.
- Daliśmy Panu Ministrowi Aktywów Państwowych szansę na dialog społeczny i złagodzenie narastających niepokojów. W największej spółce energetycznej w kraju traktowanie załogi w sposób tak bezczelny i obcesowy, brak odpowiedzi i konsekwentne unikanie dialogu społecznego przez Pana Ministra doprowadza do eskalacji konfliktu – napisali związkowcy w piśmie do ministra Sasina.
Domagają się też spotkania najpóźniej do 25 września. Jeśli nie dojdzie do rozmów, związkowcy grożą manifestacjami w stolicy tuż przed wyborami. Jak zapowiedziano, pracownicy z kompleksów energetycznych w Bełchatowie i Turowie są gotowi do protestów w dniu 6 października przed siedzibą partii rządzącej oraz na ulicach Warszawy. Przypomnijmy, że górnicy i energetycy ostatnią wizytę w stolicy złożyli w połowie lipca.
- Ostrzegaliśmy Pana na ostatniej manifestacji, że wrócimy szybciej niż się Panu wydaje. Pracownicy mają już dość prób podejmowania pokojowych rozmów, dlatego o swoje prawa będą zmuszeni walczyć na ulicach Warszawy – piszą związkowcy.
Pod pismem podpisały się m.in. MZZ „Odkrywka” z KWB Bełchatów, ZZ Górnictwa Węgla Brunatnego KWB Bełchatów, MZZ Pracowników Elektrowni Bełchatów, a także liczne organizacje związkowe z Turowa.
Związkowcy chcą rozmów o rewizji strategii energetycznej kraju, bo jak podkreślają, planowane odejście od węgla mocno uderzy w polską energetykę, ale też spowoduje likwidację tysięcy miejsc pracy. Problemów, które się piętrzą, jest jednak całe mnóstwo. W koncernie PGE GiEK, którego oddziałami są m.in. kopalnia i elektrownia Bełchatów, wciąż nie rozstrzygnięto konkursu na prezesa. Pod wielkim znakiem zapytania stanęło powstanie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, do której aktywa węglowe miały zostać wydzielone. We wszystkich spółkach zależnych PGE w regionie bełchatowskim trwają spory zbiorowe i coraz głośniej mówi się o protestach załogi. W każdej z firm związki domagają się dla pracowników 500 zł podwyżki do płacy do zasadniczej.
Górnicy i energetycy, którzy chcą protestować w stolicy, mówią o chaosie w energetyce, bo wciąż nie wiadomo, jaka przyszłość czeka ten strategiczny sektor gospodarki. Związkowcy niezmiennie postulują o budowę odkrywki węgla w Złoczewie, bo jak podkreślają, bez energetyki opartej na węglu bezpieczeństwo energetyczne kraju będzie zagrożone.
- Chcemy, aby ponownie była rozważona sprawa Złoczewa – mówi Adam Olejnik, przewodniczący MZZ „Odkrywka”. - Widzimy, jaka szykuje nam się przyszłość w energetyce. Bez węgla zostaje nam tylko atom, a co w przypadku, jeśli Amerykanie lub Koreańczycy zaczną stawiać warunki i nie dojdzie do wybudowania elektrowni jądrowej? Wówczas będziemy skazani na import węgla i energii z zagranicy, zamiast korzystać z własnych złóż – dodaje.
Przypomnijmy, że wyłączenia bloków energetycznych w bełchatowskiej elektrowni mają rozpocząć się w 2030 roku. Najnowszy blok 858 MW przestanie pracować w 2036 roku.
Komentarze (0)