Flagi, wstępnie miało być ich sto, ostatecznie przez warunki atmosferyczne wywieszono na szczycie chłodni kilkadziesiąt. Jak podkreślają aktywiści w ten symboliczny sposób chcą oddać głos wszystkim tym, którym zależy na podjęciu pilnych i ambitnych działań na rzecz klimatu.
Obecna w Bełchatowie filipińska działaczka ruchu na rzecz sprawiedliwości klimatycznej Joanna Sustento, która w wyniku uderzenia super tajfunu Hayan straciła swoich bliskich podkreśla, że na liderach politycznych, którzy spotkają się w najbliższych dniach na szczycie klimatycznym w Katowicach spoczywa odpowiedzialność za losy takich społeczności jak ta z której sama się wywodzi.
- Nie zgadzam się na to, by w przyszłości tragedie, podobne do tej jaka mnie spotkała, stały się normą. Nie zgadzam się na to, by odebrano mi prawo do bezpiecznej przyszłości, która jest naszym prawem, a nie przywilejem. Świat nie może być dłużej uzależniony od spalania paliw kopalnych. Zbliżający się szczyt klimatyczny COP24 to okazja do podjęcia odpowiedzialnych decyzji - powiedziała Joanna Sustento
Czy wywieszenie flag będzie ostatnim manifestem akcji w Elektrowni Bełchatów? Na pewno nie. Wiadomo już, że przebywający na kominie aktywiści zostali na swoich miejscach na kolejną noc. Dziś wieczorem członkowie Greenpeace zaplanowali również za pomocą rzutnika wyświetlić hasła na obiektach elektrowni. Z przyczyna technicznych działania te się nie powiodły.