Węgiel w najstarszej odkrywce Kopalni Bełchatów skończy się już w przyszłym roku. Nieco dłużej górnicy brunatny surowiec będą wydobywać z sąsiedniej odkrywki Szczerców, gdzie koncesja obowiązuje do 2038 roku, jednak nie jest wykluczone, że cały proces może zakończyć się kilka lat wcześniej. Po kopalni pozostaną jednak dwie ogromne dziury w ziemi, które są jedynym w Polsce zbudowanym przez człowieka obiektem, który… jest widoczny z kosmosu. Według oficjalnych danych odkrywka Bełchatów jeszcze do niedawna miała 8,5 kilometra długości, a w najszerszym miejscu 3,2 km szerokości. Natomiast jej głębokość wynosiła aż 310 metrów.
PGE chce zamienić odkrywki w jeziora
PGE w przyszłości ogromne wyrobisko, podobnie jak sąsiednią szczercowską odkrywkę, chce zamienić w sztuczne jezioro, które ma być najgłębszym w Polsce. Prace z myślą o przyszłych zbiornikach rozpoczęły się już kilka lat temu. Pod koniec 2020 roku zakończono prace przy formowaniu linii brzegowej od wschodniej strony, a także przygotowano tereny pod przyszłą plażę. Zmniejsza się też wielkość odkrywki Bełchatów, która jest wypłycana. Według tegorocznych danych jej głębokość to ok. 245 metrów, a docelowo wyniesie 190-195 metrów, przy czym samo jezioro, biorąc pod uwagę rzędną zwierciadła wody, ma mieć głębokość około 170 metrów, czyli o około 70 metrów więcej niż ma jezioro Hańcza, które jest obecnie najgłębsze w Polsce. Do wypłycenia odkrywki potrzebne są ogromne ilości ziemi, czyli tzw. nadkładu, który obecnie jest transportowany z sąsiedniego Pola Szczerców. Według szacunków to jeszcze około 240 mln metrów sześciennych nadkładu.W następnej kolejności będą prowadzone prace przy formowaniu skarp, których nachylenie będzie łagodzone, będą też umacniane i zabezpieczane. Po zakończeniu tych robót, rozpocznie się wypełnianie odkrywki wodą, które będzie polegało na stopniowym ograniczaniu odwodnienia, co zaskutkuje wypełnianiem się wyrobiska wodami głębinowymi. Jednocześnie do ogromnej dziury kierowane będą wody pochodzące z cieków powierzchniowych.
Raj dla turystów i żeglarzy w centrum Polski
Z wcześniejszych zapowiedzi PGE wynikało, że napełnianie zbiorników powinno zacząć się po 2050 roku, czyli po zakończeniu prac górniczych w Polu Szczerców, w którym złoża wyczerpią się ok. 2036-2038 roku. Później jednak czekają nas prace górnicze związane z kształtowaniem terenu pod przyszły akwen w tej lokalizacji. Jaki ostateczny kształt będą miały sztuczne jeziora, które na samym końcu mają zostać połączone w jeden zbiornik? Koncepcji i pomysłów na zagospodarowanie jest wiele. Oprócz plaży i przystani jachtowej, rozważane są także kolejne pomysły jak np. sztuczny tor wodny czy zatopienie koparki w zalanej odkrywce, co byłoby prawdziwą gratką dla wielbicieli nurkowania.Dziś koncern PGE GiEK unika konkretnych terminów, zaznaczając przy tym, że okres przewidziany do momentu wypełnienia zbiorników końcowych wodą jest "trudny do oszacowania z powodu bardzo wielu zmiennych", które mogą pojawić się na przełomie kolejnych lat – głównie z powodu realizowanego poziomu wydobycia.
Czy wystarczy wody na „bełchatowskie Mazury”?
Ogromne odkrywki jeszcze nie zaczęły wypełniać się wodą, a już zyskały przydomek „bełchatowskich Mazur”. Czy jednak, aby nie na wyrost? Wątpliwości jest całkiem sporo. Wielu zastanawia się, czy wystarczy wody do wypełnienia tak ogromnej powierzchni. Przecież wciąż słyszymy o pustynnieniu i coraz mniejszych zasobach wody w województwie łódzkim.O przyszłości odkrywek i ich zagospodarowaniu dyskutowano ostatnio również w Kleszczowie podczas seminarium poświęconemu transformacji energetycznej i współpracy pomiędzy samorządami skupionymi wokół kopalnianych odkrywek, które zorganizowała Fundacja Kultura Kresu w ramach projektu „Bełchatów 5.0.”.
Wątek zalewania odkrywek poruszył dr Zbigniew Kaczkowski, adiunkt w Katedrze UNESCO Ekohydrologii i Ekologii Stosowanej Uniwersytetu Łódzkiego, który apelował o tworzenie alternatywnych scenariuszy zagospodarowania terenów pokopalnianych, zamiast opierania się wyłącznie na wizji zamiany wyrobisk w sztuczne jeziora.
- Cały czas, jedynym scenariuszem, jaki jest brany pod uwagę, który jest w grze, jest kwestia zalania tych wyrobisk. Nie chcę mówić, że się tego nie da zrobić czy to się da zrobić, bo tak naprawdę takiej wiedzy nie posiadam. Mój niepokój budzi brak scenariuszy alternatywnych – powiedział Zbigniew Kaczkowski.
Podczas debaty przywołał opracowania naukowe poświęcone zlewni rzeki Warty, które analizują ją pod kątem zasobów wody w kontekście zmian klimatycznych. Okazuje się, że odpływ dla całego obszaru w latach 1988-2020 spadł o około 10-20 proc. w stosunku do tego, co było przed 1988 rokiem.
- Ilość zasobów dyspozycyjnych dla zalania kopalni będzie spadać i to jest fakt. Nie uciekniemy od tego. Kwestia jest taka, czy to jest wciąż ilość wody wystarczająca czy też nie? Na to pytanie nie odpowiem – stwierdził.
Naukowiec przyznał, że model zalania oczywiście powinien być rozważany, bo na całym świecie wszyscy szli w taką stronę, bo to jest „jedyny w miarę sensowny ekonomicznie, najtańszy model rekultywacji”.
- Ale pozostaje pytanie: czy jest on wykonalny? Co w momencie, jeżeli się okaże, że będziemy w stanie wypełnić odkrywkę w jednej trzeciej czy dwóch trzecich albo nie będziemy w ogóle w stanie tego zrobić – pyta naukowiec.
Jak zaznaczył, na przykład zbiornik retencyjny Jeziorsko, który jest głównym rezerwuarem wód zlewni Warty w granicach województwa łódzkiego, już teraz ma problem z utrzymaniem określonego poziomu spiętrzenia wody. Jak dodał, widoczne jest to również w przypadku zbiornika Sulejowskiego w zlewni Pilicy.
Jeśli nie sztuczne jezioro, to co w zamian?
Drugim wyzwaniem, oprócz zasobów wody, to jej jakość. Naukowiec wskazał na przykłady głębokich zbiorników wodnych na północy kraju.
- To co pokazują doświadczenia z północy kraju, to najczęściej mamy wodę, której owszem, jest dużo, ale ona nie ma tlenu i prawie tam nie ma życia biologicznego – zauważa dr Zbigniew Kaczkowski.
Wskazał również, ze samorządy już teraz powinny myśleć o rozwoju przestrzennym, jeśli chodzi o infrastrukturę kanalizacyjną, aby to nie było dodatkowym źródłem obciążenia tego zbiornika.
- Trzeba działać z wyprzedzeniem, jeśli nie zaczniecie w tym kierunku działać, to prześpicie ewentualną szansę, jaką może być ten wariant z zalaniem wyrobisk – zaapelował się do samorządów.
Podczas debaty w Kleszczowie, samorządowcy, naukowcy i przedsiębiorcy debatowali nad scenariuszami zagospodarowania terenów pokopalnianych, co pozwoliłoby utrzymać aktywność gospodarczą i stabilność dochodów podatkowych gmin. Zwrócono uwagę, że duży akwen, który planowany jest w miejscu odkrywek, choć atrakcyjny krajobrazowo, generuje znacznie niższe wpływy podatkowe niż tereny przemysłowe, logistyczne lub zaawansowanych technologii – a zatem zmienia strukturę dochodów samorządów na niekorzyść.
Wśród dyskutowanych alternatyw rozważano m.in.: tworzenie stref energii odnawialnej (PV, magazyny energii, elektrolizery), hubów przemysłowych i technologicznych, parków naukowo-badawczych, zakładów recyklingu zamkniętego obiegu, a nawet centrów testowania pojazdów autonomicznych i infrastruktury wodorowej.
Komentarze (0)