Do zdarzenia doszło na gruntowej drodze prowadzącej z Ruśca do miejscowości Antonina, nieopodal stacji PKP. Z relacji maszynisty, który kierował towarowym składem wynika, że kierowca wjechał na przejazd od strony Ruśca bez wcześniejszego zatrzymania się przed nim, mimo obowiązującego tam znaku STOP.
- Szczęście w nieszczęściu, że dostałem wcześniej dyspozycję od dróżnika, że będę musiał przepuścić skład z naprzeciwka i musiałem zwolnić. Normalnie powinienem jechać tu z prędkością 70 km na godzinę. Jechałem nieco ponad 40... - powiedział nam maszynista pociągu
Pociąg o długości blisko 600 metrów, z 40 pełnymi węgla wagonami jechał z kopalni z Piekar Śląskich do Inowrocławia. Ważąca grubo ponad 3 tysiące ton maszyna zatrzymała się kilkadziesiąt metrów od miejsca zderzenia.
Kierowca prawdopodobnie samodzielnie opuścił auto, ale wymagał interwencji służb medycznych. Został karetką przewieziony do bełchatowskiego szpitala. Ze wstępnych informacji wiemy, że młody mężczyzna był pijany – miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Maszynista pociągu był trzeźwy.
[AKTUALIZACJA 22.03.2018]
- Pacjent został przyjęty na szpitalny oddział ratunkowy na którym nadal jest hospitalizowany. Jego stan jest dobry, przebywa na obserwacji, niewykluczone, że już jutro opuści placówkę - poinformowała nas Katarzyna Babczyńska, rzecznik prasowych Szpitala Jana Pawła II
O ile ze zdrowotnych kłopotów 26-latkowi uda się wyjść w miarę szybko, o tyle wczorajsza podróż na podwójnym gazie będzie początkiem poważnych perturbacji z wymiarem sprawiedliwości. Zgodnie z zapisami kodeksu karnego za kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu grozi albo grzywna, albo ograniczenie wolności lub kara pozbawienia wolności do 2 lat. Tyle tylko, że 26-latek miał już wcześniej problemy podobnej natury.
- Jak ustalili policjanci, to nie był pierwszy raz kiedy mężczyzna wsiadł za kierownicę po wypiciu alkoholu. W tej sytuacji, o czym zdecyduje sąd, czyn może być rozpatrywany w trybie kwalifikowanym, a to oznacza, że 2-letni wymiar kary może wzrosnąć do lat 5 - informuje Marta Płomińska z KPP w Bełchatowie
Mundurowi prowadzą śledztwo w tej sprawie, a o dalszym losie nieodpowiedzialnego mieszkańca powiatu bełchatowskiego zdecyduje sąd.
Widzom o słabszych nerwach odradzamy oglądanie materiału video.