reklama
reklama

Patryk Marjan o nowych miejscach pracy, połączeniu z Piotrkowem, podatkach i problemach z dyrektorami [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Poglądowe/Archiwum

Patryk Marjan o nowych miejscach pracy, połączeniu z Piotrkowem, podatkach i problemach z dyrektorami [WYWIAD] - Zdjęcie główne

foto Poglądowe/Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaBlisko rok temu Patryk Marjan wygrał wyścig po fotel prezydenta Bełchatowa. W wywiadzie pytamy o zrealizowane obietnice, nowych inwestorów, „Judasza” w radzie, atom dla Bełchatowa i wiele więcej. Jak prezydent podsumowuje minione miesiące i co znalazło się w planach na kolejne miesiące.
reklama

Blisko rok temu w Bełchatowie doszło do sytuacji, o której rozpisały się media w całym kraju. Podczas wyborów samorządowych przedstawiciel Konfederacji, Patryk Marjan wygrał z ówczesną prezydent Mariolą Czechowską, popieraną przez Prawo i Sprawiedliwość. Tym samym stał się pierwszym włodarzem miasta z tego ugrupowania.

Blisko dwanaście miesięcy sprawowania rządów to dużo czasu na zweryfikowanie możliwości i realizację obietnic, dlatego pytamy Patryka Marjana, m.in. o zapewnienie ciepła dla miasta, atom, planowane inwestycje i Sławomira Mentzena. Co planuje prezydent Bełchatowa i czy ponownie wyzwania startu w wyborach.

Aleksandra Kula: Niedługo minie rok od objęcia przez pana stanowiska prezydenta. Jak pan ocenia ten czas? Pojawiają się jakieś głosy od mieszkańców czy zmiany są pozytywne, czy też negatywne?

reklama

Patryk Marjan: Na pewno był to intensywny czas pracy. Już od samego początku narzuciłem sobie duże tempo i staram się je utrzymać cały czas. Na pewno to, co jest dla mnie ważne, to otwartość na mieszkańców, ponieważ od początku kadencji w swoim gabinecie przyjąłem już kilkaset osób. Dodatkowo staram się być na wszystkich wydarzeniach, ponieważ doceniam wkład ludzi, którzy je organizują i poprzez to budują kapitał społeczny i tożsamość lokalną. Dodatkowo bardzo cenię sobie wizje lokalne, więc przed podjęciem jakiejś decyzji inwestycyjnej jestem również na miejscu, ponieważ chcę naocznie sprawdzić te rzeczy. To zajmuje trochę czasu, ale jest to element spotkań z mieszkańcami, którzy widząc, że spaceruję i oglądam jakieś chodniki, podchodzą i rozmawiają. Padają wtedy różne ciekawe spostrzeżenia. Podsumowując, był to bardzo intensywny czas, ponieważ staram się być wśród ludzi i wsłuchiwać w ich głos. 
AK: Jak mieszkańcy oceniają pana działania? Pojawiają się jakieś głosy czy zmiany są odbierane pozytywnie, czy też negatywnie?

PM: Myślę, że nie będę oceniał swojej pracy, ponieważ to jest tak naprawdę opinia bełchatowian. Tak jak w społeczeństwie pojawiają się różne opinie, natomiast staram się jak najlepiej wykonywać swoją pracę, do której zatrudnili mnie mieszkańcy mojego rodzinnego miasta. Myślę, że nie powinien być adresatem pytania, czy są oni zadowoleni z mojej pracy, czy też nie.

AK: Skoro jesteśmy w temacie kontaktu z mieszkańcami. W czasie kampanii wprowadził pan nowinkę w postaci rozmów z bełchatowianami za pomocą transmisji internetowej live, gdzie zainteresowani mogli zadawać pytania na temat miasta. Wówczas działało to bardzo dobrze, jednak przez ostatnie miesiące odbyło się tylko jedno takie spotkanie. Z czego to wynika? Brak czasu? Czy może mieszkańcom jednak znudziła się taka forma kontaktu?

reklama

PM: Troszeczkę obowiązki mnie przytłoczyły, ale na pewno nadrobię te zaległości. Już kilka razy mieliśmy zaplanowane te live’y, natomiast weekendy to również wiele wydarzeń, stąd musieliśmy je przekładać i tutaj absolutnie biję się w pierś. Będę nadrabiał tę formę komunikacji.

AK: Początek kadencji w dużej mierze opierał się na realizowaniu planów pana poprzedniczki. Było to ułatwienie dające czas na poznanie urzędowej rzeczywistości, czy raczej utrudnienie, ponieważ jeśli coś było źle, to mimo wszystko wina spadała na pana?

PM: Muszę powiedzieć, że Bełchatów niestety nie był dobrze naoliwioną maszyną. Więc już pierwszego dnia trzeba było podejmować trudne i strategiczne decyzje. Na początku spotkałem się z dosyć trudną sytuacją budżetową miasta, również kondycja jednostek budżetowych czy spółek miejskich była niezadowalająca. W szczególności warto tutaj przedstawić sytuację PGM-u. Myślę, że nie było tego komfortu wstępu i miesiąca miodowego. Od początku trzeba było zakasać rękawy i wziąć się do roboty, ale nie boję się pracy.

AK: Teraz realizujecie już pana plan dla Bełchatowa. Jakie deklaracje udało się spełnić, a które są już na dobrej drodze?

reklama

PM: Przede wszystkim wprowadziliśmy idee taniego urzędu, czyli obietnica, że będę najtańszym prezydentem w Polsce, została wdrożona. Dodatkowo minimalne rady nadzorcze w spółkach miejskich, jak również ograniczenie wynagrodzeń dla prezesów tych spółek, po to, żeby pokazać, że trzeba czasami zaciskać pasa, żeby oszczędzać środki na inne bardziej racjonalne wydatki. Tutaj zaczęliśmy od siebie. Idąc dalej, starałem się wprowadzić otwartość dla mieszkańców. Z jednej strony są spotkania, z drugiej różne narzędzia i formularze tj. „zgłoś usterkę”, jak również „zgłoś wydarzenie, które organizujesz” po to, żebyśmy mogli je promować za pośrednictwem naszych platform społecznościowych. Z twardszych inwestycji, które udało się zrealizować to poprawa nawierzchni na osiedlu Grocholice. Wyremontowaliśmy Plac Wolności, po to, żeby był bardziej przystępny do funkcjonowania, żeby nie było wykluczenia dla osób z niepełnosprawnościami, jak również młodych rodziców spacerujących z wózkiem. Uzyskaliśmy 4 mln zł dofinansowania na ulicę Zamoście i wkrótce będziemy przystępować do prac, żeby ją wyremontować. Ta ulica już swoje odczekała, jest w tragicznym stanie, ale wkrótce uda się to poprawić. Poszerzamy dostępność do książek, za pośrednictwem książkomatu, inwestujemy w szkoły, pozyskaliśmy fundusze na ekopracownię, jak również remontujemy dach czy sanitariaty w „Mickiewiczu”, obniżyliśmy podatki od środków transportowych, budujemy nowe chodniki, nawierzchnie i doświetlamy przejścia dla pieszych. Taka fundamentalna sprawa, o którą walczymy i to jest też jakiś zakres mojej osobistej działalności, czyli lobbowanie za projektem jądrowym w Bełchatowie, jak i za tym, żeby ulokować u nas w regionie przemysł zbrojeniowy.

AK: Jakich obietnic nie udało się zrealizować i już wiecie, że nie będzie to możliwe?

PM: Powiem krótko, niemożliwe nie istnieje.

AK: W czasie kampanii padła z pana strony obietnica obniżenia podatków i opłat. Dotyczyło to zarówno mieszkańców, jak i przedsiębiorców. Tę obietnicę udało się w jednym aspekcie zrealizować. Wspomniał pan o zmniejszeniu podatku od transportu. Czy przyniosło to jakieś korzyści dla miasta?

PM: Udało się ściągnąć kilka firm transportowych, które otworzyły swoje oddziały w Bełchatowie. Jednak jest to proces, który wymaga czasu, ponieważ stawki podatkowe są tylko jednym z elementów, który musimy zbudować w ramach całej infrastruktury, która spowoduje, że Bełchatów pod kątem podatkowym i prowadzenia działalności w branży logistycznej będzie atrakcyjny. Pracujemy nad różnymi rozwiązaniami. Rozmawiamy z przedstawicielami banków po to, żeby otworzyli swoje oddziały leasingowe również w Bełchatowie. Zachęcamy ich do tego, więc efekty już są, natomiast to nie jest projekt jednoroczny, tylko tak naprawdę na całą kadencję. Wymaga jeszcze wiele pracy po to, żeby kompleksowo udoskonalić naszą ofertę. Natomiast nie ulega wątpliwości, że Bełchatów jest jednym z miejsc na mapie Polski, gdzie warto prowadzić działalność gospodarczą z branży transportowej.

AK: Czy bełchatowianie doczekają się obniżenia podatków i opłat? Była to w końcu jedna z pana sztandarowych obietnic.

PM: To zależy, ponieważ sytuacja jest taka, że wszystko drożeje. Kiedyś remont ulicy kosztował 200 tys. zł, dziś jest to 600 tys. zł, dlatego koszty rosną. Dodatkowo samorządy mają taką sytuację finansową, a nie inną. Mają dużo zadań własnych, a za nimi czasami nie idzie finansowanie, więc muszą pokrywać koszty ze swoich własnych dochodów. Moim głównym założeniem jest to, żeby przede wszystkim nie zwiększać podatków od nieruchomości dla przedsiębiorców i mieszkańców, ale jeżeli sytuacja budżetowa była byłaby na tyle korzystna i atrakcyjna to również rozważałbym ich obniżenie. W czasach kiedy wszystko drożeje. Myślę, że taką bardziej racjonalną obietnicą będzie jednak to, że zrobię wszystko, żeby nie zwiększać tych podatków.

AK: W czasie kampanii deklarował pan, że poczynił już pierwsze kroki w ściąganiu inwestorów do Bełchatowa. Teraz też pan o tym wspomniał. Co udało się zrobić w tym temacie?

PM: Tu mamy kilka płaszczyzn. Jedna to oczywiście stały kontakt z przedsiębiorcami, którzy już funkcjonują na terenie miasta Bełchatowa. Pewne procesy inwestycyjne, które zamierzamy poczynić, są skierowane na to, żeby rozwój właśnie tych przedsiębiorstw, które już funkcjonują u nas w mieście, miał miejsce. Udało się ściągnąć kilka firm transportowych do naszego miasta, co uważam za spory sukces, jednak żeby zrealizować elementy kampanii, o których była mowa, czyli to, żeby region bełchatowski był jednym wielkim zakładem produkcyjnym, to musimy pozyskać tereny, które są obecnie w administrowaniu koncernu PGE GiEK. Są to tereny dobre, uzbrojone i uwolnienie ich spowoduje, że samorządowcy z naszego regionu, w tym ja, będziemy mogli docierać do różnych przedsiębiorców i oferować im kompleksowe rozwiązania, czyli otworzenie zakładu produkcyjnego na terenach pogórniczych. To jest bardzo ważne, ponieważ kilku przedsiębiorców udało się zainteresować otworzeniem różnych zakładów produkcyjnych w naszym regionie. Natomiast jako Miasto Bełchatów nie mamy takich terenów. One są właśnie w kompleksie i ten wariant, w którym będzie uwalniał tereny, jest moim zdaniem, bardzo ciekawym rozwiązaniem i to jest punkt wyjścia do tego, żebyśmy mogli uruchomić swoje kontakty i zachęcać przedsiębiorców do otwierania zakładów produkcyjnych w naszym regionie. 

AK: Możemy przybliżyć, jakie to są tereny i o jakich przedsiębiorstwach mówimy?

PM: Pojawiła się jedna poważna firma zbrojeniowa, która rozważała otworzenie zakładu produkcyjnego, natomiast nie mogliśmy sprostać pod kątem terenowym jako Miasto Bełchatów i myślę, że jedynym rozwiązaniem jest to, żeby koncern te tereny, z których już nie korzysta, uwolnił, przekazał do Skarbu Państwa, czy do Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, czy do Parku Przemysłowo-Technologicznego i wtedy te podmioty na pewno oferując taką lokalizację, sprostałyby tym oczekiwaniom inwestycyjnym przedsiębiorców. 

AK: Wsparcie w tym temacie deklarował też Sławomir Mentzen. Prowadziliście później jakieś rozmowy?

PM: Sławomir Mentzen na pewno jest bardzo związany z Bełchatowem. To pokazuje, chociażby to, że kongres wyborczy miał miejsce właśnie w Bełchatowie, dlatego z całą pewnością jest on przyjacielem Bełchatowa. W swoich deklaracjach jako jedyny kandydat jednoznacznie opowiedział się za budową elektrowni jądrowej w Bełchatowie, jak również rozwojem przemysłu zbrojeniowego w Bełchatowie. Rozmawiał z prezydentem Andrzejem Dudą w zakresie przemysłu zbrojeniowego, więc być może zaproponował te procesy inwestycyjne w naszym regionie. Dlatego wydaje mi się, że kampania wyborcza, która obecnie ma miejsce i ewentualny sukces Sławomira Mentzena spowodowałby, że elektrownia jądrowa byłaby w Bełchatowie i przemysł zbrojeniowy również byłby rozwijany w naszym regionie. Wierzę głęboko, że z Sławomirem Mentzenem moglibyśmy zrobić dużo dobrych rzeczy dla regionu bełchatowskiego.
Czytaj też: Wielkie polityczne show Konfederacji w Bełchatowie. Ile kosztowało i kto za to zapłacił?

AK: W takim razie, pozostając w temacie elektrowni jądrowej. Czy jako prezydent ma pan jakiś wpływ na decyzje zapadające w tej sprawie i co robicie jako samorząd, aby pokazać Bełchatów jako najlepszą lokalizację?

PM: Kompetencje prezydenta miasta wobec projektu jądrowego są, mówiąc delikatnie, ograniczone, natomiast ma on duży mandat demokratyczny i może przedstawiać stanowisko społeczeństwa i to robię. Dlatego zorganizowaliśmy konferencję prasową w sejmie z przedstawicielami związku zawodowych kopalni i elektrowni Bełchatów i apelowaliśmy, aby druga lokalizacja elektrowni jądrowej miała miejsce właśnie w regionie bełchatowskim. Dodatkowo z Urzędu Miasta Bełchatowa napisaliśmy pismo do premiera Donalda Tuska z apelem o to, aby właśnie ta inwestycja miała miejsce w naszym regionie. Cyklicznie spotykam się w tej sprawie w ministerstwie, jak również na innych posiedzeniach podkomisji sejmowych po to, żeby przedstawiać nasz punkt widzenia w tym zakresie i artykułować jak ważne to jest, aby właśnie ta inwestycja miała miejsce w naszym regionie. Dodatkowo przygotowujemy pewne opracowania w tym zakresie, które mają również skłonić decydentów do tego, żeby projekt elektrowni jądrowej miał miejsce w naszym regionie. Inwestycja w okolicach 150-200 miliardów złotych to jest potężny projekt, który będzie rzutował na przyszłość naszego regionu. Z działań, o których wspomniałem wcześniej, to jeden z trzech najpoważniejszych kandydatów o urząd Prezydenta RP jednoznacznie zadeklarował się, że druga lokalizacja dla elektrowni jądrowej powinna mieć miejsce w Bełchatowie. Tą osobą jest Sławomir Mentzen i jeżeli wygrałby wybory prezydenckie, to wierzę, że tę obietnicę wyborczą by zrealizował.

AK: Jak pan myśli, czy działania, które są podejmowane, wskazują na to, że elektrownia ma szansę zaistnieć w Bełchatowie?

PM: Myślę, że te decyzje jeszcze nie zapadły. Zresztą w oficjalnych dokumentach jest wykazane, że decyzja ma zapaść w 2027 roku. Swoją drogą wiele wskazuje na to, że w tym roku będziemy mieli wybory parlamentarne, ponieważ tak kształtuje się kadencja. Natomiast my musimy zrobić wszystko ze swojej strony, żeby być przygotowanym i żeby wywierać presję, aby ta decyzja miała miejsce więc różne prace merytoryczne, które wykonuje koncern, są do tego niezbędne, jak również pewne argumenty społeczne, które staram się kreować, a także zwracanie uwagi na problemy naszego miasta i wykazywanie, że bez tego projektu może być trudno przeprowadzić jakąkolwiek transformację energetyczną. Myślę, że te działania są skuteczne, ponieważ bardzo dużo mówi się o Bełchatowie w Warszawie.

AK: Czy ten 2027 rok to nie będzie zbyt późno dla Bełchatowa?

PM: To są decyzje rządowe więc trudno mi je oceniać. Uważam, że cały projekt transformacji i wdrażania polityki klimatycznej stoi pod wielkim znakiem zapytania, ponieważ w moje prywatnej opinii bardziej powinniśmy się przygotowywać na walkę z Federacją Rosyjską niż na walkę z klimatem.

AK: Zamknięcie elektrowni tworzy w Bełchatowie kolejny problem, chodzi o zapewnienie dostaw ciepła dla miasta. Macie już jakiś pomysł na to? W czasie kampanii było kilka koncepcji, czy któraś została już wybrana?

PM: Jeżeli chodzi o uciepłowienie miasta, to przygotowuję się na najgorszy scenariusz, czyli taki w którym rząd i spółki skarbu państwa poinformują mnie, żebym sobie sam poradził z tym problemem. Wykonujemy wszystkie prace przygotowawcze. Zabezpieczyliśmy 400 tys. zł w budżecie miasta na rok 2025 po to, aby stworzyć niezbędne dokumenty, aby być przygotowanym na ten najgorszy scenariusz zostanie samemu z tym problemem. Wykonujemy inwentaryzację przyrodniczą, badania geologiczne, jak również wpisujemy elektrociepłownię do planu ogólnego przestrzennego, a później będziemy zmieniać miejscowy plan po to, żeby pod kątem formalno-prawnym wszystko było przygotowane, bo dotychczas nie było i nadrabiamy te zaległości, które miały miejsce. Po przygotowaniu tych dokumentów będziemy przygotowywać studium wykonalności i wtedy zostaną wykazane pewne koncepcje, nad którymi pracuje zespół. Mamy jeszcze trochę czasu więc zespół pochyla się nad różnymi szczegółowymi kwestiami, natomiast my ze strony Miasta Bełchatowa przygotowujemy wszystkie niezbędne dokumenty do tego, żeby ten projekt inwestycyjny móc zrealizować, jeżeli zostaniemy pod ścianą, jednak głęboko wierzę, że nie zostaniemy pozostawieni sami sobie i że może elektrownia Bełchatów będzie produkowała jakieś alternatywne źródło energii, dzięki czemu nie byłoby konieczności budowy miejskiej ciepłowni, a dalej kupowalibyśmy ciepło od elektrowni.

AK: W czasie kampanii padło też wiele innych obietnic, ale chyba największym echem odbiła się deklaracja dotycząca sprzedaży biurka. Sprawę udało się zrealizować, ale mieszkańców obiegła informacja, że odmówił pan osobistego przekazania biurka zwycięzcy licytacji. Co było powodem takiej decyzji?

PM: Z tym biurkiem to ciekawa sprawa, ponieważ tuż przed konferencją wpadłem na pomysł, żeby właśnie w taki sposób zaprezentować charakter prezydentury, który wtedy w mojej opinii powinien mieć miejsce, czyli takiej prezydentury aktywnej, gdzie trzeba załatwiać sprawy mieszkańców Bełchatowa nie zza biurka tylko w terenie i powiem szczerze, że z perspektywy czasu to była bardzo trafna diagnoza, ponieważ bardzo dużo rzeczy trzeba załatwiać, czy to w województwie, czy w Warszawie, czy nawet konsultując z mieszkańcami pewne rozwiązania i pochylając się nad ich problemami. Biurko zgodnie z deklaracją zostało zlicytowane, środki, które uzyskaliśmy, przekazaliśmy na cele charytatywne, a dokładnie na Środowiskowy Dom Samopomocy „Koniczynka”, gdzie przyjmowane są osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi. Poprawiliśmy tam jedną z sal doświadczania świata po to, żeby pomóc i ulżyć osobom korzystającym z tego domu. Obietnica została zrealizowana, natomiast to, co dalej miało miejsce, czyli jakieś ataki na mnie na posiedzeniach rady miasta odbierałem jako element gry politycznej zorganizowany przez ludzi, którzy źle mi życzą, więc postanowiłem nie tańczyć tak, jak mi zagrają.
AK: Czyli rozumiem, postanowił pan nie spotykać się ze zwycięzcą licytacji waśnie przez te ataki. Czego one dotyczyły?

PM: Tak. Natomiast nie chce wchodzić w szczegóły, jednak wiele wskazuje na to że mieliśmy do czynienia z skoordynowanymi działaniami.

AK: Kontrowersje wzbudził też inny temat. Na początku kadencji zaszły spore zmiany personalne w zarządach miejskich placówek i spółek. Nie obeszło się to bez krytyki, a ostatnio pojawiły się informacje, że dwóch odwołanych dyrektorów poszło do sądu, który orzekł, że nie powinni zostać odwołani. Czy to prawda i czy miejskie placówki mają teraz dwóch dyrektorów?

PM: W powiecie, województwie i w całej Polsce są zmiany kadrowe, więc jest to moim zdaniem naturalne zjawisko, które po prostu ma miejsce, jeżeli następuje zmiana władzy i mieszkańcy oczekują zmian w pewnych zakresach. Oczywiście nie mamy dwóch dyrektorów i to jest nieprawda. W tym, co pojawia się w przestrzeni medialnej mamy do czynienia z pewnymi fake newsami, ale każdy ma prawo napisać wszystko. Natomiast warto zwrócić uwagę, że te fake newsy są generowane przez różne portale, które nie piszą pod swoim własnym nazwiskiem, tylko to są jakieś sztuczne portale, więc mogą sobie pozwolić na to, żeby kłamać. Myślę, że mieszkańcy nie powinni się przywiązywać do informacji, które są zawierane przez te portale.

AK: Jak w takim razie zakończyła się sprawa z Muzeum i Miejskim Centrum Kultury. Miasto musiało płacić odwołanym dyrektorom odszkodowania, czy może sprawa trwa?

PM: Dyrektorzy, którzy zostali odwołani, udali się dochodzić swoich praw do sądu. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze, więc przedmiotem sporu w jakimś negatywnym wariancie jest to, że miasto, czy też jednostki, którymi oni kierowali, będą musiały wypłacić jeszcze jakieś dodatkowe pieniądze tym osobom, natomiast jesteśmy cały czas w postępowaniu. Wyroki są nieprawomocne, my uważamy, że zrobiliśmy wszystko z literą prawa i uzasadniliśmy te decyzje pod kątem merytorycznym, więc będziemy dochodzić swoich praw. Jednak nie ma możliwości, żeby w placówce byli dwaj dyrektorzy i te wszystkie informacje, które się pojawiały w przestrzeni medialnej, były kłamstwami, ponieważ to o co walczą ci panowie to odszkodowanie.

AK: Zmian i zawirowań personalnych nie zabrakło też w radzie, gdzie początkowo nie wybrano pełnego prezydium, a gdy już się to udało, nie działało ono zbyt długo. Po zaledwie kilku miesiącach doszło do rozłamu i zmian. Stracił pan większość w radzie, a wszystko przez jednego z radnych PiS, który przeszedł na stronę Koalicji. Spodziewał się pan takiego scenariusza? 

PM: Na pewno można powiedzieć, że było to ciekawym doświadczeniem dla mnie. Chciałbym nadmienić, że rada miejsca jest całkowicie niezależna i wykonuje swoją pracę w sposób niezależny, ja natomiast koncentruję się na swoich zadaniach. Staram się radzie miejskiej przestawiać najbardziej merytorycznie rozwiązania, nad którymi pracujemy i ubiegać się o ich akceptacje. Natomiast, to co miało miejsce pod kątem personalnym, było jakimś zaskoczeniem. Jeżeli ktoś kampanię wyborczą prowadził w oparciu o zdjęcie z Jarosławem Kaczyńskim, to nie sądziłem, że tak szybko może zapisać się do obozu Platformy Obywatelskiej, a później po tym wszystkim swobodnie fotografować się z kandydatem Prawa i Sprawiedliwości Karolem Nawrockim, także dopełnieniem tego zjawiska byłoby ostatecznie zagłosowanie na Adriana Zandberga w wyborach prezydenckich. Świat zna takie przypadki, więc Bełchatów też to dotknęło.
Czytaj też: Ogromne zaskoczenie w mieście. Niespodziewany scenariusz i... ból głowy prezydenta

AK: Przechodząc do trochę lżejszych tematów. Dużą część planu dla Bełchatowa podczas kampanii zajmował sport. Padły pomysły zadaszenia boiska, a także wprowadzanie lepszego planowania rozwoju ścieżek rowerowych w mieście. Nadchodzi lato, więc mieszkańcy wyjdą na zewnątrz, czy mogą liczyć na jakieś zmiany w tym zakresie?

PM: Ruch jest bardzo ważny i głęboko do tego zachęcam. Jeżeli chodzi o wspieranie infrastruktury sportowej, to w pierwszej kolejności staramy się poprawić nawierzchnię Orlików, które są już troszeczkę zniszczone, czy dotknięte zębem czasu i tutaj złożyliśmy aplikację o dofinansowanie na modernizację Orlika przy Szkole Podstawowej nr 3 oraz przy Szkole Podstawowej nr 8 i w zależności od rozstrzygnięć na dofinansowanie podejmiemy decyzję, czy będziemy je realizować. Jeżeli będzie dofinansowanie, to będziemy przystępować do realizacji tej inwestycji, po to, żeby poprawić nawierzchnię w tych dwóch Orlikach. W dalszym horyzoncie chciałbym zbudować balon, bo o nim mówiłem w kampanii i jest to bardzo ciekawe rozwiązanie. Troszeczkę już nad tym się rozglądam, jednak w pierwszej kolejności muszę zadbać o fundamenty, a w tym przypadku fundamentem jest ta nawierzchnia, która tez jest dosyć dużym obciążeniem ekonomicznym, ale to jest inwestycja w ruch, sporty i w młodzież, więc musi być nas na to stać. Co do ścieżek rowerowych w tym roku pojawią się nowie ścieżki rowerowe, jesteśmy na etapie przygotowania różnych dokumentacji i wyłaniania wykonawcy w tym zakresie. Mam tutaj pomysł, aby skorzystać z potencjału, który zostanie zbudowany za pośrednictwem wschodniej obwodnicy Bełchatowa i połączyć ją w taki interesujący ciąg rowerowy. Chcemy również wykorzystać potencjał nadleśnictwa, jesteśmy w stałym kontakcie, żeby również zaproponować jakieś nowe ścieżki zdrowia, ale prace trwają, więc na rozwiązania będziemy musieli jeszcze poczekać.

AK: W których miejscach planujecie nowe ścieżki rowerowe? 

PM: Mamy odcinek na ulicy Goetla, który dobrze byłoby skomunikować ze wschodnią obwodnicą Bełchatowa, gdzie będziemy mieli taką drogę techniczną, po której można będzie jeździć rowerem, więc wydaje mi się, że to będzie coś interesującego. Dodatkowo wysyłaliśmy różne pisma, chociażby przy współpracy z prezydentem Piotrkowa Trybunalskiego, aby rozważyć ścieżkę rowerową pomiędzy Bełchatowem a Piotrkowem. Dokumenty w tym zakresie leżą w urzędzie marszałkowskim, ale myślę, że będziemy się tutaj z prezydentem Piotrkowa przypominać w temacie tej inwestycji.

AK: Pozostając w temacie Piotrkowa Trybunalskiego, planował pan również staranie się o połączanie autobusowe, między Bełchatowem i Piotrkowem, realizowane przez ŁKA. Mieszkańcy będą mieli możliwość skorzystać z takich przejazdów?

PM: Wystosowaliśmy oficjalne pismo w tym zakresie, różnie przy współpracy z prezydentem Piotrkowa Trybunalskiego, będziemy cały czas rozmawiali i zabiegali o tę sprawę, natomiast decyzje są w tej sprawie w województwie.

AK: Zamykając temat inwestycji, deklarował pan również doświetlanie przejść dla pieszych. Jeżdżąc po Bełchatowie, można odnieść wrażenie, że faktycznie jest jaśniej. Które miejsca stały się bezpieczniejsze i czy niedługo będzie ich więcej?

PM: Zależy mi na tym, żeby w Bełchatowie było bezpiecznie, dlatego inwestujemy, aby doświetlić przejścia dla pieszych, natomiast nie wszystkie są pod naszą administracją i doświetlenie przejść na drogach wojewódzkich czy powiatowych wiąże się z dodatkową pracą administracyjną, co też wydłuża pewne procesy, ale na pewno będziemy cały czas szli w tym kierunku, żeby wszystkie te newralgiczne miejsca, które są w Bełchatowie doświetlić po to, żeby w mieście było bezpieczniej.

AK: Podsumowując ten blisko rok, czy wiedząc już, jak wygląda prezydentura, ponownie zdecydowałby się pan na start w wyborach i zarządzanie Bełchatowem?

PM: Pierwsze co mi przyszło do głowy to słowo "pomidor", natomiast to jest na tyle istotna sprawa, że może powiem więcej. Na pewno kierowanie miastem to bardzo trudne, wymagające i odpowiedzialne zadanie natomiast mam taką tezę, że w życiu nie możemy unikać trudnych wyzwań i z pewnością to jest bardzo duże wyzwanie. Umówiłem się z mieszkańcami Bełchatowa na to, że dam z siebie wszystko i to realizuję, więc jeżeli bełchatowianie by na mnie postawili, to z pewnością podjąłbym się tego wyzwania drugi raz.

AK: Jest to trudne zadanie, ale chyba też dające dużą satysfakcję?

PM: Satysfakcję widzę w oczach byłych prezydentów, z którymi miałem okazję rozmawiać, więc oni z dużą satysfakcją mówią o tym, co udało im się dokonać. Teraz koncentruję się na każdym projekcie step by step, nie czuję takiego samozadowolenia, natomiast czuję pozytywną energię od mieszkańców, która mnie napędza. Każdy uśmiech, uściśniecie dłoni, życzenie powodzenia pokazuje, że są osoby, które we mnie wierzą i to mi wystarczy, żeby pracować na 120 proc.

AK: Na zakończenie odchodząc od lokalnej polityki, sytuacja Sławomira Mentzena jest aktualnie bardzo podobna do pańskiej rok temu. Pojawiają się też opinie, że jego kampania w pewien sposób wzorowana jest na pańskiej. Podpowiadał pan koledze, jaki jest klucz do sukcesu?

PM: Rozmawialiśmy na temat kampanii, tylko to jest całkowicie inna kampania. U nas przede wszystkim nie było sondaży, przez co wyborcy nie byli w jakiś sugerowani do pewnych propozycji wyborczych. W kampanii ogólnopolskiej codziennie mamy jakiś sondaż, który jest kupowany przez jedną czy drugą stronę i on może sugerować pewne rozwiązania, natomiast mocno kibicuję Sławomirowi Mentzenowi, ponieważ wykonuje tytaniczną pracę w tej kampanii, chce odwiedzić wszystkie powiaty w Polsce. Idzie drogą Andrzeja Dudy w 2015 roku, w którym też nie dawano szansy, a jednak spowodował niespodziankę. Tutaj to jest o tyle trudniejsze, że nie stoi za nim jedna z dwóch największych organizacji politycznych, tylko tak naprawdę próbuje przełamać ten duopol, który od dwudziestu lat powoduje, że w drugiej turze wyborów mamy tylko kandydatów PiS-u i Platformy. Na pewno jest to kandydat zmiany, nowej jakości politycznej. Na pewno jest to kandydat opozycji mający największe szanse na pokonanie Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze, a co pokaże przyszłość, zobaczymy. Ja trzymam za Sławka mocno kciuki nie tylko dlatego, że znamy się prywatnie i mamy podobne poglądy, ale również dlatego, że na pewno miałbym u niego duże wsparcie do realizacji różnych projektów dla regionu bełchatowskiego.

AK: Dziękuję za rozmowę.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
logo