reklama
reklama

Dlaczego wyłączyła się bełchatowska elektrownia? Końcowy raport ujrzał światło dzienne

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Dlaczego wyłączyła się bełchatowska elektrownia? Końcowy raport ujrzał światło dzienne - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kopalnia i ElektrowniaDokładnie 17 maja prawie cała bełchatowska elektrownia stanęła, a w krajowej energetyce w jednej chwili zabrakło kilku tysięcy megawatów mocy. Eksperci po kilku miesiącach badań i analiz, wyjaśniają co się właściwie wtedy stało...
reklama

Wyłączenie dziesięciu spośród jedenastu działających wówczas bloków elektrowni było jedną z największych awarii w historii bełchatowskiego zakładu. Należy od razu zaznaczyć, że spowodowanej nie w samej elektrowni, ale w położonej kilka kilometrów dalej rozdzielni w Rogowcu. Już kilka tygodni później Polskie Sieci Elektroenergetyczne, do których należy obiekt, mówiły o możliwym błędzie ludzkim. Później taką wersję zdarzeń potwierdzał również prezes spółki. Zdarzenie, do którego doszło 17 maja, wyjaśniała przez ponad dwa miesiące, specjalnie powołana w tym celu przez PSE - Komisja Badania Zakłócenia.

Spółka w końcu opublikowała ustalenia komisji, która w pełni wyjaśniła przyczynę awarii w rozdzielni i późniejszego wyłączenia 10 bloków w elektrowni. W dniu, w którym doszło do awarii, trwały prace związane z instalacją nowej automatyki oraz czynności łączeniowe. Jak podkreślono w raporcie, wykonane one zostałyby z nastawni stacji, jednak w tym przypadku to się nie powiodło przez awarię napędu odłącznika szyby obejściowej. Zgodnie z procedurami dwóch dyżurnych stacji miało zamknąć odłącznik na miejscu. Wówczas jeden z pracowników popełnił błąd, których uruchomił cały ciąg zdarzeń.

reklama

- Dyżurny, myląc szafki sterowania, podszedł do uziemnika i wyłączył blokadę zabezpieczającą uziemnik przed nieuzasadnionym sterowaniem. Następnie przekonany, że steruje odłącznikiem, zamknął uziemnik na linię będącą pod napięciem, doprowadzając do zwarcia – informuje PSE.

Komisja badająca całą sprawę ustaliła, że w normalnych warunkach skutkiem takiego działania byłoby prawidłowe zadziałanie automatyki zabezpieczeniowej. Tak się jednak nie stało i błąd miał katastrofalne skutki. Dlaczego? Okazuje się, że błąd pracownika może nie byłby tak odczuwalny dla energetyki, gdyby nie… błędy konstrukcyjne sprzed 40 lat, które odkryto sprawdzając uziemienie i rozkopując teren. Źle wykonana siatka uziemiająca sprawiła, że „bardzo duży prąd zwarciowy”, szukając najkrótszej drogi, aby rozpłynąć się po instalacji uziemiającej, popłynął ekranami kabli sterujących, które nie są do tego przystosowane.

reklama

- Późniejsze badanie wykazało, że instalacja uziemiająca miała ponad ośmiokrotnie mniejszy przekrój uziemienia niż wynikało to z projektów – informuje PSE.

Komisja zaznaczyła także, że łączny przekrój połączeń uziemiających łączących konstrukcję aparatu, połączony w różnych punktach z siatką uziemiającą, powinien wynosić około 1000 milimetrów kwadratowych, a w praktyce wynosi… ok. 120 milimetrów. Oceniono też, że instalacja uziemiająca, która mogłaby zaabsorbować prąd zwarciowy, musiałaby mieć ok. 640 mm2.

- Nieprawidłowe impulsy sterujące wywołane zwarciem spowodowały, że aparatura zabezpieczeniowa na stacji Rogowiec nakazała wyłączenie ośmiu bloków Elektrowni Bełchatów i doprowadziła bezpośrednio do wyłączenia kolejnych dwóch – poinformowało PSE w raporcie.

reklama

W podsumowaniu raportu komisja stwierdziła, że bezpośrednią przyczyną awarii był błąd ludzki, który doprowadził do niespotykanie dużego zwarcia. Zauważono jednak, że wykonane w latach 80. uziemienie stacji okazało się niezgodne z projektem, a przez to „nie było w stanie odprowadzić dużego prądu zwarciowego pochodzącego z uziemionego pola”. W raporcie eksperci zaznaczyli że stacja Rogowiec przechodziła wcześniej wszystkie niezbędne przeglądy i remonty, które nie wykazywały „wady wykonawczej” siatki uziemiającej z etapu budowy stacji.

Spółka PSE podkreśliła, że w kryzysowej sytuacji, gdy z sieci zniknęło 3,6 GW mocy, właściwie zareagowali dyspozytorzy Krajowej Dyspozycji Mocy. Dzięki szybbkim działaniom, awaria nie była odczuwalna przez odbiorców. Część energii została zakupiona z zagranicy, skorzystano też z tzw. mechanizmu wymiany nadwyżek regulacyjnych. W sytuacji, gdy większość mocy straciła bełchatowska elektrownia, dyspozytorzy polecili też uruchomienie elektrowni szczytowo-pompowych, a także pracę z pełną mocą innych jednostek wytwórczych. Część bloków energetycznych w kraju została uruchomiona z postoju. 

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama