W zgodnej opinii analityków legalnych firm bukmacherskich PGE Skra miała około 80% szans na zwycięstwo nad zespołem z Nysy, choć w ligowej tabeli to przyjezdni zajmowali wyższe miejsce, mając na swoim koncie o jedno zwycięstwo i dwa punkty więcej. Kibice bełchatowskiej ekipy mieli nieco więcej wątpliwości. Zwłaszcza, że tuż przed świętami Bożego Narodzenia ich pupile na własne życzenie stracili punkt z zamykającym stawkę BBTS-em Bielsko-Biała. Rację mieli ci drudzy.
Bełchatowianie do ostatniej w 2022 roku konfrontacji o plusligowe punkty przystąpili wzmocnieni nowym libero. Do drużyny z naszego miasta dołączył Jędrzej Gruszczyński, który dotychczas bronił barw Aluronu CMC Warty Zawiercie. Najnowszy nabytek Żółto-Czarnych skorzystał z klauzuli, która umożliwiała mu rozwiązanie kontraktu z „Jurajskimi Rycerzami” w przypadku znalezienia klubu, w którym otrzyma gwarancję występów w podstawowym składzie. Ten ruch transferowy to oczywiście pokłosie kontuzji Kacpra Piechockiego, którego w bieżącym sezonie na parkiecie już nie zobaczymy.
Przechodząc do samego meczu, w pierwszej partii forma obu ekip mocno falowała. Lepiej spotkanie rozpoczęli bełchatowianie, którzy objęli prowadzenie 6:3. Taki stan rzeczy nie potrwał długo. Goście szybko się otrząsnęli. Niezłe zagrywki i skuteczne bloki pozwoliły im objąć prowadzenie 12:9. Końcówka należała jednak do PGE Skry, która w ustawieniu z Dickiem Kooyem na zagrywce wysforowała się na prowadzenie 21:19, a następnie wygrała cztery z pięciu ostatnich akcji i tym samym całą partię 25:20.
Początek drugiej odsłony był równie mocny jak końcówka inauguracyjnej. Żółto-Czarni wygrali sześć z ośmiu akcji objęli prowadzenie 6:2. Przewagi tej już nie roztrwonili, kontrolując sytuację na parkiecie. Ta część meczu zakończyła się wynikiem 25:21 i co za tym idzie PGE Skra objęła prowadzenie 2:0 w całym pojedynku.
Trzeci set to początkowo gra punkt za punkt, ale w środkowej fazie czteropunktową przewagę uzyskali goście (14:10). To jakby sparaliżowało Łomacza i spółkę, co zakończyło się w konsekwencji bardzo wysoką porażką w tej części meczu (16:25) i koniecznością rozgrywania czwartej partii. Głównie za sprawą błędów własnych, których nagle pojawiło się aż dwanaście!!!
Równie źle wyglądała gra bełchatowian w czwartej odsłonie. Przynajmniej do stanu 10:17. Następna akcję PGE Skra wygrała, a w pole zagrywki powędrował rozgrywający do tego czasu fatalne zawody Aleksandar Atanasijević, który popisał się serią kapitalnych serwisów i zrobiło się tylko 15:17. Ten zryw nie pozwolił jednak odwrócić losów seta, którego Stal Nysa wygrała ostatecznie 25:21, doprowadzając do tie-breaka.
Decydujący set rozpoczął się po myśli siatkarzy z Bełchatowa. W pole zagrywki powędrował Mateusz Bieniek, który posłał na druga stronę siatki pięć trudnych serwisów, w tym trzy asy. Tak zrobiło się 5:0. Goście jednak nie zwiesili głów, wygrali trzy następne akcje, a po kilku kolejnych wyszli na prowadzenie 9:8! Szalę zwycięstwa na stronę PSG Stali Nysa (15:12 w tie-breaku i 3:2 w całym meczu) przechyliły ostatecznie potężne zagrywki Wassima Ben Tary, który został wybrany MVP całego spotkania.
PGE Skra Bełchatów vs PSG Stal Nysa 2:3 (25:20, 25:21,16:25, 21:25, 12:15)
Skra: Łomacz (1), Kooy (17), Lanza (12), Bieniek (15), Kłos (13), Atanasijević (14), Gruszczyński (libero) oraz Musiał, Vasina, Rybicki, Mitić
Stal: Zerba (7), Ben Tara (35), Gierżot (4), Szczurek (3), Abramowicz (1), El Graoui (21), Dembiec (libero) oraz Buszek (4), Żukouski, Miyaura, Biniek (libero)
Tym samym PGE Skra Bełchatów 2022 rok w PlusLidze kończy w dolnej połowie stawki z bilansem 8 zwycięstw – 10 porażek i z dorobkiem 28 punktów na koncie. Jest to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań, ale warto odnotować, że Żółto-Czarni przezwyciężyli potężny kryzys, a o porażkach z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle czy Aluronem CMC Wartą Zawiercie decydowały jedynie detale. To daje nadzieję na dużo lepszą rundę rewanżową i marsz w górę ligowej tabeli, a w konsekwencji na walkę o medale. Póki co nie ma jednak co wybiegać w tak daleką przyszłość. Przyjrzyjmy się tej najbliższej.
W pierwszym miesiącu nowego roku podopieczni Joela Banksa rozegrają sześć meczów o stawkę. Ten najbliższy to wyjazdowy pojedynek z Treflem Gdańsk, który zaplanowano na godzinę 17:30 sobotę 7 stycznia 2023. Potyczka ta zapoczątkuje całą serię wyjazdowych potyczek. Żółto-Czarnych czekają w niej konfrontacje z Galatasaray Stambuł w 1/4 finału Pucharu CEV (10 stycznia, godzina 18:00), Asseco Resovią Rzeszów (15 stycznia, 14:45) i Projektem Warszawa (21 stycznia, 17:30). Na pierwsze starcie w hali „Energia” będziemy musieli poczekać aż do 26 stycznia, kiedy do Bełchatowa na rewanż zawitają Turcy. Dwa dni później Łomacz i spółka podejmą Barkom-Każany Lwów w rozgrywkach PlusLigi.
Komentarze (0)