Kleszczów ze względu na swoje bogactwo przez wielu określany jest „polskim Kuwejtem”. Najbogatsza gmina w Polsce swój status zawdzięcza obecności kopalni i elektrowni Bełchatów, dzięki którym przez ostatnie dziesięciolecia do samorządu wpływały setki milionów złotych z tytułu podatków. W 2022 roku, decyzją rządu PiS, Kleszczów utracił część swoich terenów z bełchatowską elektrownią na rzecz sąsiedniej gminy Bełchatów. Rządzący decyzję tłumaczyli „sprawiedliwością społeczną”, a dla samorządu oznaczało to uszczuplenie budżetu o ok. 70 mln zł rocznie.
Kleszczów z takim obrotem spraw nigdy się jednak nie pogodził i dziś walczy o przywrócenie dawnych terenów, mocno krytykując poprzedni rząd. W marcu wójt gminy złożył wniosek do wojewody łódzkiego w tej sprawie, a sprawą ma zająć się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Wielu zastanawiało się, czy mieszkańcy najbogatszej gminy w Polsce będą pamiętać PiS-owi „rozbiór Kleszczowa” i dadzą temu wyraz przy urnach wyborczych.
Przed drugą turą wyborów zapytaliśmy szefa lokalnych struktur tej partii o wysokie poparcie kandydata PiS w gminie Kleszczów. Zwracał wówczas uwagę, że podział gminy był inicjatywą pojedynczych osób m.in byłej posłanki Małgorzaty Janowskiej z Bełchatowa, która "postawiła rządzących pod ścianą", a nie całego środowiska tej partii.
- Od lat gmina i powiat głosują w stronę prawicy i to się nie zmienia pomimo, nie czarujmy się, haniebnego podziału, bo to co zrobiono naszej gminie… to było złodziejstwo – mówi Michał Michałek. - Nie można tego przekładać w głosowaniu na prezydenta, ludzie mają trochę szerszy pogląd na sytuację w kraju i odebranie części terenów gminie nie ma przełożenia w wyborach ogólnopolskich, podczas których wybieramy prezydenta – tłumaczył wówczas Michał Michałek, szef lokalnych struktur PiS w gminie Kleszczów.
Komentarze (0)