reklama
reklama

Mieszkańcy błagają o pomoc. "Dzieci chorują, wieś może pójść z dymem"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaMieszkańcy Rogowca są zrozpaczeni i proszą o pomoc. Obok ich domostw znajduje się jedno z największych w kraju nielegalnych składowisk odpadów. Według szacunków może znajdować się tam nawet do 50 tysięcy ton beczek z chemikaliami. Z drugiej strony składowiska działa... elektrownia Bełchatów. W sprawie postanowili zainterweniować politycy z Koalicji Obywatelskiej, którzy mówią o "tykającej bombie ekologicznej".
reklama

Na ogromnej działce w Rogowcu koło Bełchatowa, w bliskim sąsiedztwie największej elektrowni w Polsce, zalegają tysiące ton odpadów chemicznych. O sprawie głośno zrobiło się trzy lata temu. Jednak do tej pory tykającej bomby ekologicznej nikt nie rozbroił i nie uprzątnął odpadów, które spędzają sen z powiek przede wszystkim mieszkańcom pobliskiej wioski. 

Na terenie składowiska doliczono się około 50 tysięcy beczek i mauzerów z chemikaliami. O sprawie głośno zrobiło się już w 2020 roku, gdy o tym niebezpiecznym miejscu zaczęli alarmować pracownicy lokalnych firm i mieszkańcy. Sprawą zainteresowała się prokuratura. Doszło do kolejnych zatrzymań. Jednak problem pozostał, bo wciąż ogromna ilość odpadów znajduje się na działce obok elektrowni Bełchatów. Latem ubiegłego roku miała miejsce groźna sytuacja. Podczas upałów doszło do pojedynczych eksplozji rozgrzanych pojemników z chemikaliami. Na miejscu kilkukrotnie interweniowała straż pożarna.

reklama

 

 

Sołtys: wieś może pójść z dymem

Uciążliwości odczuwalne są w jednak w całym Rogowcu. Najbliższe domostwa od składowiska oddalone są o nie więcej niż… kilkaset metrów. Mieszkańcy muszą się borykać nie tylko ze smrodem chemikaliów, który ma wpływ na ich zdrowie. Mają też świadomość, że wnikają one w otaczające środowisko.

reklama

- To jest zagrożenie dla życia ludzkiego. Kiedy była ulewa, o drogą wszystko spływało w stronę wioski – mówi Wojciech Gaszewski, sołtys Rogowca.

Przyznaje też, że mieszkańcy obawiają się najgorszego czyli sytuacji, gdy ktoś będzie chciał nielegalnie „zutylizować” odpady i podłoży ogień. Podobnych sytuacji w kraju było już wiele. W Rogowcu nie mają wątpliwości, że wtedy może stać się najgorsze – zginą niewinni ludzie.

- Powinien tutaj powstać wielki wał ziemny, który nas ochroni choć na chwilę, bo jak to się zapali, to nie ma szans uciec ze wsi. To jest wielka bomba ekologiczna, w każdej chwili wieś może pójść z dymem, razem z ludźmi. Te substancje są żrące i łatwopalne – mówi sołtys Rogowca.

reklama

Mieszkańcy żyją w strachu

W tej niewielkiej miejscowości, leżącej w bezpośrednim sąsiedztwie elektrowni Bełchatów, znajduje się łącznie kilkanaście domostw, w który, mieszka kilkadziesiąt osób. Zrozpaczeni mieszkańcy mówią, że są bezsilni, bo problemem od wielu lat próbowali zainteresować lokalne władze. Niestety bez żadnego wymiernego efektu. Trujące chemikalia wpływają na zdrowie.

- Nikt się z tym nie liczy, że mieszkają tu ludzie. Każdego dziecko w wiosce choruje m.in. na astmę, zapalenie oczu czy padaczkę. To nie jest przypadek, że nie tutaj ani jednego zdrowego dziecka – mówi Katarzyna Załoga. - Żyjemy w ciągłym strachu – dodaje.

Mieszkańcy wskazują, że już dawno doszło do ogromnego skażenia środowiska. Wskazują na drzewa w lesie, których część już jest uschnięta. Chemikalia z beczek dostały się do gleby.

- Jak w ubiegłym roku podczas ulewy, wylały się te chemikalia poza teren składowiska, to po podwórku chodziło się jak po smole – mówi Ewa Gaszewska. - Najbardziej boimy się, że ktoś to podpali, ale nie tylko nas spalą, ale też pobliskie firmy, a w tym także elektrownię – dodaje.

Kto posprząta odpady?

Wszystko wskazuje na to, że niezwykle trudno niestety będzie wyegzekwować posprzątanie składowiska od firm odpowiedzialnych za zwiezienie odpadów na teren Rogowca. Zgodnie z przepisami, taki obowiązek spadnie na instytucje publiczne. Przez wiele miesięcy toczył się spór pomiędzy bełchatowskim starostwem a urzędem marszałkowskim o to, kto ma podjąć działania w tej sprawie. Ostatecznie w maju ub. roku Naczelny Sąd Administracyjny wskazał na Marszałka Województwa Łódzkiego.

Minęło kilkanaście miesięcy, a niestety w kwestii odpadów… zbyt wiele się nie zadziało. O sprawę zapytaliśmy w urzędzie marszałkowskim. Ten przyznał, że obecnie nakłada kary finansowe na firmy, które zwiozły odpady i są zobowiązane do posprzątania chemikaliów. Każdą z trzech firm urząd może ukarać maksymalnie kwotą 200 tys. zł.

- Po wyczerpaniu możliwości nakładania grzywien, Marszałek będzie zobowiązany do zastępczego usunięcia odpadów – informują urzędnicy.

Jak udało się ustalić, urząd dokonał oględzin terenu i równolegle oszacował koszty jego uprzątnięcia. Te wyniosą… co najmniej kilkaset milionów złotych. Jak wcześniej zapewniano, po wykonaniu odpowiedniej ekspertyzy urząd marszałkowski będzie występował do Wojewody Łódzkiego o pieniądze na ten cel.

Politycy apelują do marszałka

Okolice składowiska wizytowali politycy i samorządowcy z Koalicji Obywatelskiej, którzy nie pozostawiają suchej nitki na rządzących.

- Przecież te kary idą w powietrze. Przedstawiciele tych spółek albo siedzą w areszcie albo się rozpłynęli. Te kary będą ciągnąć aż do wyborów tylko po to, aby tej sprawy tak naprawdę nie ruszyć – mówi Arkadiusz Rożniatowski, radny miejski i szef Koalicji Obywatelskiej w Bełchatowie.

Jak zapewnia, nie zamierza w tej sprawie odpuszczać, podobnie jak parlamentarzyści, których wielu przyjechało do Rogowca.

- Apelujemy do marszałka, aby wziął się do likwidacji tego składowiska. Jestem pewien, że w końcu zdarzy się sytuacja, w której ktoś tutaj ogień podłoży. Czy naprawdę tego chcemy? - pytał retorycznie Rożniatowski.

Małgorzata Tracz, posłanka Koalicji Obywatelskiej podkreśliła, że podobnych składowisk w całej Polsce jest… około czterystu. Jednak to w okolicach Bełchatowa jest jednym z największych.

- To jest ogromny problem. Każdego lat mamy sygnały, że takie składowiska po prostu płoną i w ten sposób pozbywają się odpadów – mówi Małgorzata Tracz. - Jest jakiś parasol ochronny dla mafiozów, którzy sprowadzają te odpady, a później z problemem zostają mieszkańcy, samorządy i budżet państwa. Widzimy bezradność instytucji ochrony środowiska. PiS wiele mówi, że chce walczyć z nielegalnymi składowiskami, a tych jest niestety coraz więcej, a osób skazanych specjalnie nie przybywa – dodaje.

Z kolei Cezary Grabarczyk poseł KO z regionu łódzkiego podkreślił, że w takiej sytuacji działania powinny podjąć instytucje rządowe.

- Marszałek powinien zwrócić się do rządu o pieniądze, a niestety nie robi tego i lekceważy zagrożenie, które jest bezpośrednio związane z sąsiedztwem skupisk ludzkich. To składowisko musi być zlikwidowane i pora zacząć działać – mówi Cezary Grabarczyk.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama