W bełchatowskim szpitalu wciąż nie widać końca sporu pomiędzy częścią załogi a władzami placówki. Związki zawodowe do tej pory nie zdołały porozumieć się z dyrektorem w sprawie podwyżek dla pracowników niemedycznych, którzy zostali pominięci przy wzroście zarobków w lipcu tego roku. To wówczas weszła w życie ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Objęła ona jednak pracowników medycznych oraz osoby zatrudnione w tzw. działalności podstawowej nie posiadających wykształcenia medycznego. Osoby, które nie zostały uwzględnione to m.in. pracownicy techniczni, administracji i obsługi. Wszyscy domagają się 500 zł podwyżki (brutto).
We wrześniu przeprowadzono referendum strajkowe, w którym większość głosujących pracowników opowiedziała się za protestem. Wówczas liderzy związkowi postanowili spróbować jeszcze negocjacji z dyrekcją. Niestety bezskutecznie. Jak mówią, wobec fiaska rozmów o podwyżkach, postanowili na początek zorganizować happening przed szpitalem, który ma pokazać jak obecnie wygląda sytuacja w bełchatowskiej placówce.
- To pierwszy krok przed strajkiem ostrzegawczym, który planujemy w najbliższym czasie. Niestety nie udało się uzyskać żadnego porozumienia w sprawie podwyżek, stąd decyzja o takiej formie protestu – mówi Wojciech Jendrusiak, przewodniczący Związku Zawodowego „Jedność pracownicza”.
Jak będzie wyglądał happening? Pracownicy przed główne wejście do szpitala wyniosą… trumnę z napisem szpital wojewódzki w Bełchatowie, którą ustawią na katafalku. Będą też transparenty z wypisanymi „7 grzechami głównymi dyrektora”.
- Trumna ma być swojego rodzaju symbolem, tego co dzieje się obecnie w szpitalu. Nie ma dialogu z pracownikami, łamane jest prawo związków zawodowych. To protest przeciwko dyskryminacji pracowników – mówi Wojciech Jendrusiak.
Związkowcy i pracownicy happening rozpoczną w czwartek (21 października) o godz. 12.
Komentarze (0)