reklama
reklama

Ponownie chce rządzić "polskim Kuwejtem", była na celowniku CBA. "Chcieli mnie usunąć"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum

Ponownie chce rządzić "polskim Kuwejtem", była na celowniku CBA. "Chcieli mnie usunąć" - Zdjęcie główne

Gmina Kleszczów, pomimo zmiany granic, wciąż jest najbogatszą gminą wiejską w Polsce. Swoje bogactwo zawdzięcza działalności bełchatowskiej kopalni. Na terenie gminy Kleszczów zlokalizowane jest bowiem Pole Bełchatów, z którego przez ostatnie kilkadziesiąt lat był wydobywany węgiel. | foto Archiwum

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Kazimiera Tarkowska, która rządziła gminą Kleszczów w latach 1993-2011, ogłosiła, że będzie ubiegała się o fotel wójta. Jej polityczna kariera runęła, gdy została zatrzymana przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Z większości zarzutów została jedna uniewinniona, a dziś sama przyznaje, że była to polityczna zemsta osób, które wówczas chciały usunąć ją ze stanowiska.
reklama

Była wójt najbogatszej gminy w Polsce zapowiedziała start w zbliżających się wyborach samorządowych. Zamierza ponownie ubiegać się o fotel włodarza gminy Kleszczów. Jak zapowiada, chce „dołożyć wszelkich starań, aby gminie przywrócić utracony w ostatnich latach prestiż” i „solidnie pracować na rzecz lokalnej społeczności”. Kazimiera Tarkowska w opublikowanym oświadczeniu zaatakowała obecne władze gminy, zarzucając im, że ostatnie lata zostały przez samorząd w dużej mierze zmarnowane.

- Cały czas żyję sprawami Kleszczowa, mieszkam tutaj od 45 lat i cała moja praca zawodowa związana jest z samorządem, w związku z tym nie jest mi obojętne to, co się dzieje w gminie. Taka decyzja to też pokłosie próśb mieszkańców, abym wystartowała w wyborach i spróbowała przywrócić utraconą pozycję naszej gminy – mówi Kazimiera Tarkowska.

Tarkowska krytykuje obecnego włodarza

Jak dodaje, przez ostatnie lata gmina nie była dobrze zarządzana i mocno podupadła m.in. poprzez utratę części terenów na skutek rządowej decyzji. Wkradła się stagnacja i brak perspektyw na przyszłość. Nie szczędzi krytyki też za bierność wójta i radnych tuż przed rządową decyzją o „rozbiorze Kleszczowa”.

- Nie było dynamicznych działań, protestów, a rada gminy nie podjęła żadnej uchwały w sprawie sprzeciwu wobec planów Rady Ministrów o zmianie granic Gminy Kleszczów. Nie przeprowadzono konsultacji lub referendum w ustawowym terminie, gdy to było konieczne, czyli jeszcze przed podjęciem decyzji o zmianie granic – wylicza Tarkowska.

Jej zdaniem wiele inwestycji nie zostało zrealizowanych, niektóre rozpoczęte lub planowane zostały zmarnowane. Wskazuje tutaj m.in. odwierty geotermalne i brak rozwoju kompleksu Solpark. Wspomina też, że konieczna jest poprawa relacji z sąsiednimi samorządami, bo te w ostatnich latach nie są najlepsze.

Rozbiór Kleszczowa to cena politycznych targów w PiS?

O zarzuty stawiane przez Kazimierę Tarkowską postanowiliśmy zapytać urzędującego wójta Sławomira Chojnowskiego, który prawdopodobnie będzie ubiegał się kolejną kadencję. Ten jest zdania, że sposób w jaki gmina rozegrała administracyjną bitwę w sprawie zamiany granic, był najwłaściwszym wyjściem. Jego zdaniem przeprowadzenie konsultacji społecznych w terminie, którego oczekiwało Ministerstwo Spraw wewnętrznych i administracji, sprawiłoby, że byłoby „pozamiatane”. Jako dowód wskazuje na podobne przypadki, w których konsultacje czy protesty nic nie dały.

Chojnowski przytacza też ówczesną sytuację polityczną w 2021 roku. Wówczas Zjednoczona Prawica straciła sejmową większość m.in. na skutek odejścia z klubu PiS posłanki Janowskiej. Polityczny rozwód nie trwał długo, bo Jarosław Kaczyński wkrótce ogłosił powrót posłanki z Bełchatowa do klubu PiS.

- Ceną za ten powrót stała się zmiana granic gminy Kleszczów i przyłączenie do gminy Bełchatów terenu, na którym m.in. znajduje się Elektrownia Bełchatów. W sytuacji, gdy na szali znajdowało się odzyskanie sejmowej większości, żadne, nawet najbardziej rzeczowe argumenty przeciwko zmianie granic, podnoszone przez samorząd i mieszkańców gminy, nie były w stanie się przebić – uważa Sławomir Chojnowski.

Jak dodaje, pisma i apele wysyłane do wojewody i ministra pozostały bez odpowiedzi. Wójt wskazuje też, że MSWiA zostało powiadomione o referendum oraz, że w tej sytuacji nie będzie możliwe przeprowadzenie konsultacji. Wynik był znany dopiero w połowie stycznia, a tyle rząd premiera Morawieckiego nie zamierzał czekać. Wójt Chojnowski uważa, że to właśnie wynik referendum, w którym niemal 100 proc. mieszkańców opowiedziało się przeciwko zmianie granic, będzie „orężem”, dzięki któremu gmina ma szansę powalczyć przed Trybunałem Konstytucyjnym. Jak podkreśla, referendum w przeciwieństwie do konsultacji jest działaniem solidnie uregulowanym od strony prawnej. Ma swoje umocowanie m.in. w przepisach Konstytucji RP i w ustawie o samorządzie terytorialnym.

Urzędujący wójt nie zgadza się również z argumentami o stagnacji i zmarnowanych ostatnich latach w gminie. Wskazuje na rankingi inwestycyjne jednostek samorządu terytorialnego, w których gmina Kleszczów nieprzerwanie zajmuje pierwsze miejsce. Przypomina o kilometrach przebudowanych dróg gminnych i powiatowych, podziemnej infrastrukturze, a także takich inwestycjach jak m.in. stacja uzdatniania wody, biologiczna oczyszczalnia ścieków, szkoła w Łękińsku czy przedszkole w Kleszczowie.

Wójt Chojnowski odnosi się też do sprawy Solparku, zarzucając swojej poprzedniczce, że bez należytej analizy podjęła decyzję o odwiertach geotermalnych.

- Należałoby np. zapytać z jakich to ekspertyz korzystała, podejmując ryzykowaną decyzję o odwiertach w poszukiwaniu wód termalnych w terenie o tak niestabilnej budowie geologicznej jakim jest Kleszczów? - pyta wójt Chojnowski.

Jak dodaje, efektem tego jest zmniejszająca się wydajność odwiertu i późniejsze próby ratowania sytuacji.

CBA w Kleszczowie. Była wójt: z zarzutów zostałam uniewinniona

Głośno o starcie w wyborach byłej wójt jest również wśród mieszkańców, spośród których wielu dobrze wspomina rządy Tarkowskiej.

- Ja wspominam panią wójt bardzo dobrze i pamiętam, że za jej rządów dobrze działo się w gminie. Cieszę się, że ponownie będzie ubiegała się o to stanowisko. Jest konkretna i robiła dobrą robotę – mówi jeden z mieszkańców gminy Kleszczów.

Nie brakuje jednak takich, którzy przypominają tzw. „aferę gruntową” i zatrzymanie Tarkowskiej przez CBA.

- Z pewnością jest to duża rysa na jej politycznej karierze i mam wątpliwości czy powinna wracać – mówi kolejny z mieszkańców Kleszczowa.

Przypomnijmy, że samorządowa kariera Kazimiery Tarkowskiej, która przez wiele lat rządziła gminą (1993-2011), runęła w gruzach w 2011 roku, gdy została zatrzymana przez agentów CBA w tzw. kleszczowskiej aferze gruntowej. Po siedmiu latach sądowej batalii sąd uniewinnił byłą wójt od większości zarzutów. Ostatecznie została skazana przez sąd za przekroczenie uprawnień przy kupnie dla córki hektarowej działki, którą sprzedawała Agencja Nieruchomości Rolnych. Ówczesna wójt kupiła ziemię za 49 tys. zł, choć niespełna miesiąc wcześniej rada gmina podjęła uchwałę, że w tym miejscu powstanie nowe centrum Kleszczowa. Po dwóch latach kleszczowski samorząd podjął decyzję o wykupie terenów przy Solparku od wielu właścicieli i zapłacił także córce Tarkowskiej za ten sam grunt 374 tys. zł.

- To było na zasadzie, że coś musieli znaleźć na mnie i podtrzymać jeden z zarzutów prokuratury, aby powstrzymać moje roszczenia o odszkodowanie i naruszenie dobrego imienia – mówi Kazimiera Tarkowska.

Z pozostałych dwóch zarzutów Tarkowska została uniewinniona. Chodziło o rzekomo ustawiony przetarg pod Bełchatowską Spółdzielnię Mieszkaniową na budowę bloków oraz zakup ziemi dla syna od rodziny z Łuszczanowic, na której rodzina byłej wójt miała wzbogacić się o kilka milionów złotych.

- Ktoś nazwał to szumnie aferą gruntową, a z zarzutów w tej sprawie zostałam w całości uniewinniona. Te wszystkie działania CBA i prokuratury były od początku inspirowane politycznie. Chodziło o usunięcie mnie ze stanowiska, a nie dojście do prawdy – mówi Tarkowska.

Ostatecznie w 2018 roku była wójt została prawomocnie skazana na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz 100 tys. zł grzywny.

Czy pomimo prawomocnego wyroku Kazimiera Tarkowska może startować w wyborach? Zgodnie z przepisami, po upływie 6 miesięcy od zakończenia zawieszenia następuje również zatarcie skazania. Jeżeli uległo ono zatarciu, to dane o skazaniu są usuwane z Krajowego Rejestru Karnego, a skazanego traktuje się jako osobę niekaraną.

- Brałam zaświadczenie o tym, że nie figuruje w rejestrze skazanych. O opinię pytałam też prawnika i nie ma przeciwwskazań co do tego, że mogę startować wyborach – mówi Kazimiera Tarkowska.

O opinię zapytaliśmy w Krajowym Biurze Wyborczym, które zaznaczyło, że zakaz startu obowiązuje tylko w okresie, gdy osoba jest wpisana do ewidencji Krajowego Rejestru Karnego.

- W przypadku skazania prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe, osoby, wobec których zapadł taki wyrok, nie mają biernego prawa wyborczego, tj. nie mogą kandydować w wyborach w okresie, w którym są wpisane do ewidencji Krajowego Rejestru Karnego – poinformowało biuro prasowe Krajowego Biura Wyborczego.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama