reklama

Podróżnik z Łódzkiego zapisał się w historii. Dojechał na "koniec świata" i wykąpał się w Oceanie Arktycznym

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum prywatne

Podróżnik z Łódzkiego zapisał się w historii. Dojechał na "koniec świata" i wykąpał się w Oceanie Arktycznym - Zdjęcie główne

foto Archiwum prywatne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaPiotr Głowacki z Bełchatowa dokonał rzeczy niezwykłej. Na niewielkim skuterze dojechał na samą północy Kanady, a później wykąpał się w Oceanie Arktycznym. Ostatnie kilkaset kilometrów pokonał w błocie i śniegu.
reklama

Nawet najbardziej nieprawdopodobne i szalone marzenia można spełnić, jeśli tylko w nie uwierzysz. Udowodnił to podróżnik z Bełchatowa – Piotr Głowacki, który na niewielkim skuterze o pojemności 50 cm3 dotarł na samą północ Kanady do miejscowości Tuktoyaktuk nad brzegiem Oceanu Arktycznego, na północ od koła podbiegunowego. Wymagało to wielkiego poświęcenia i hartu ducha, bo szczególnie ostatnie kilkaset kilometrów podróży odbywało się w niezwykle ciężki warunkach. Głowacki na niewielkim skuterze musiał pokonywać kolejne kilometry po błotnistej drodze, a później także w śniegu i na mrozie. Nie przeszkodziło to szalonemu podróżnikowi… w kąpieli, której postanowił zażyć w Oceanie Arktycznym.

reklama

- Zawsze, ale to zawsze, gdzie docieram do jakiegoś nowo poznanego morza tudzież Oceanu, to podstawą jest wykąpanie się w tym co na drodze – napisał Piotr Głowacki w mediach społecznościowych.

Kolejny cel to Alaska?

Podróżnik przyznaje, że tak ciężkiej podróży nie doświadczył jeszcze nigdy, nawet podczas swoich wypraw po Azji, gdy przemierzał bezkresne stepy Mongolii czy Syberię.

- Dużo w życiu udało mi się przejechać ciężkich dróg. Na wysokościach ponad 4 tysięcy metrów, z nartami, kolcami i przy mrozie do minus 23 stopni, ale to z czym zderzyłem się tutaj, to tragedia, a mój „Puppy” (tak nazywa swojego skutera – przyp. Red.) obrywał najwięcej – pisze Głowacki.

reklama

Bełchatowianin w ostatnim tygodniu podczas postojów dokonywał napraw skutera, wymieniał zużyte części, aby mógł jechać dalej. Ostatecznie udało się dotrzeć do celu. Przypomnijmy, że Głowacki w podróż wyruszył na przełomie sierpnia i września. Wyruszył ze Seattle do Calgary, a stamtąd przez Kanadę aż do Tuktoyatuk. Później planuje dojechać na Alaskę do Prudhoe Bay. Stamtąd chce wrócić do Kanady m.in. do Vancouver. Planuje przejechać łącznie ponad 12 tysięcy kilometrów. Czy uda mu się ta sztuka? Wiele zależało będzie od pogody, która niestety z pewnością nie ułatwi podróżnikowi zadania.

Rekord Guinessa i podróż przez Azję

Głowacki jest posiadaczem rekordu Guinessa w odległości przejechanej na skuterze w ciągu jednej dobry - to ponad 1000 km.  Kolejny raz o podróżniku z Bełchatowa głośno zrobiło się w 2016 roku, gdy na skuterze wyruszył w podróż przez całą Azję. W ciągu 200 dni odwiedził Ukrainę, Rosję, Iran, Afganistan, Tadżykistan czy Mongolię, aby dotrzeć do Władywostoku. Wówczas postanowił, że zamiast do kraju z powrotem przez Azję, pojedzie dalej na wschód w kierunku Kanady, aby spróbować na skuterze okrążyć kulę ziemską.

W okolicach Calgary jego niezwykłą podróż przerwał wypadek. Na autostradzie z impetem wjechało w niego auto osobowe. Ze skutera zostały tylko szczątki. Rannego bełchatowianina zabrał helikopter medyczny. Ostatecznie skończyło się na otwartym złamaniu nogi i potłuczeniach. Głowacki z zamiarem dokończenia podróży nosił się od dawna. Decyzję podjął w tym roku. Znalazł nowy skuter, który wyremontował i ochrzcił „Puppy Papakiem”.  Podjął decyzję, że chce zacząć tam, gdzie pechowo zakończył wypadkiem, czyli w Kanadzie. Trzymamy kciuki za kolejne tysiące kilometrów podróży i szczęśliwy powrót! Relację z podróży Piotra Głowackiego można śledzić na jego profilu wypawy skuterem. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
logo