Na uroczystości pogrzebowej Krzysztofa Krawczyka zjawiły się tłumy fanów z całego kraju, którzy chcieli pożegnać się z artystą. Wśród żałobników znalazły się również osoby z Bełchatowa – jak pani Zofia, która z sentymentem wspominała jego twórczość.
- Muzyka Pana Krzysztofa towarzyszy mi w życiu od kilkudziesięciu lat. Pamiętam, z czasów mojej młodości jak z zachwytem słuchaliśmy takich utworów jak "Rysunek na szkle" czy "Hej Barbara". To był naprawdę wielki artysta. Cieszę się, że mogłam uczestniczyć w jego pożegnaniu – mówi pani Zofia.
W pogrzebie muzyka uczestniczył też dziekan dekanatu bełchatowskiego, ks. Zbigniew Zgoda, który Krzysztofa Krawczyka wspomniał podczas niedzielnej mszy świętej w parafii pw. Narodzenia NMP.
- Był to niewątpliwie wielki artysta, jeden z niewielu w dzisiejszych czasach, którzy głośno przyznają się do swojej wiary i dają jej świadectwo. Pan Krzysztof cieszył się wielkim szacunkiem, czułem więc, że należało uczestniczyć w jego ostatnim pożegnaniu – mówił ks. Zbigniew Zgoda.
Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia w drugi dzień świąt Wielkanocnych. Wcześniej zmagał się z Covid-19. Dwa dni wcześniej poinformował na Facebooku, że jest już w domu.
- "Kochani! Jestem w domu! Do mojej sypialni wpadają 2 promyki słońca: wiosenny przez okno i Ewunia przez drzwi. Dziękuję za modlitwę i życzenia! Zdrowia wszystkim życzę, nie dajmy się wirusowi!" - napisał Krzysztof Krawczyk.
Niestety 5 kwietnia Andrzej Kosmala, menadżer artysty, poinformował w mediach społecznościowych o śmierci muzyka. Ewa Krawczyk, żona artysty w rozmowie z Onet.pl przyznała, że jego śmierć nie miała związku z koronawirusem.
Komentarze (0)