reklama
reklama

Janowska przeciwko Kaczyńskiemu? ''Nie wyobrażam sobie, żeby pracownicy elektrowni donosili na siebie''

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Janowska przeciwko Kaczyńskiemu? ''Nie wyobrażam sobie, żeby pracownicy elektrowni donosili na siebie'' - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Krótko i na tematRozmowa z Małgorzatą Janowską, posłanką klubu PiS z Bełchatowa, o sejmowym głosowaniu kontrowersyjnej ustawy, testach na COVID-19 i sanitaryźmie.
reklama

Dlaczego wraz z grupą posłów klubu PiS zagłosowała pani przeciwko projektowi ustawy o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19, który tam mocno forsował prezes Jarosław Kaczyński? 

Zagłosowałam przeciwko, ponieważ ustawa zawierała wiele dziwnych sformułowań i nieścisłości. Przede wszystkim nie zgadzam się jednak, by prowokować lub zmuszać Polaków do różnego rodzaju działań dotyczących tak ważnego obszar jakim jest zdrowie i szczepienia. Ustawowe propozycje, związane z segregacją sanitarną, testowaniem pracowników, ingerencją policji etc., uważam za nieobywatelskie. Ponadto implementacja proponowanych rozwiązań stanowiłaby ogromny koszt dla pracodawcy i budżetu państwa. Za te pieniądze można byłoby sfinansować wiele istotnych dla społeczeństwa projektów, np. w służbie zdrowia.

reklama

Czyli prezes Kaczyński kolejny raz nie pogroził palcem posłance Janowskiej, po tym jak w ubiegłym roku opuściła i wróciła do ław poselskich klubu PiS?

 
Prezes Jarosław Kaczyński nie pogroził mi palcem, ponieważ w tym głosowaniu nie obowiązywała dyscyplina partyjna. Podjęłam więc decyzję zgodną z własnym sumieniem. Nie było tu mowy o głosowaniu przeciwko Prezesowi, Prawu i Sprawiedliwości czy Koalicji Zjednoczonej Prawicy. Mając wolną rękę w głosowaniu wyraziłam swoje stanowisko dotyczące ustawy. Oczywiście opozycja jak zwykle stara się wyolbrzymiać sytuację, wieszcząc upadek rządu. To brednie świadczące tylko i wyłącznie o słabości naszych politycznych przeciwników. Jeśli ich największy sukces w ostatni czasie stanowi fakt, że kilku posłów PiS zagłosowało przeciwko ustawie, to jestem spokojna o jeszcze wiele lat samodzielnych rządów Zjednoczonej Prawicy.
 
Według projektu, pracownik, który nie poddał się testowi na COVID-19, będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności i zobowiązany do zapłaty odszkodowania, jeśli będzie potwierdzone, że zaraził kolegę. Przeciwnicy tej ustawy wskazywali, że doprowadziłaby do tego, że w firmach czy różnego rodzaju instytucjach pracownicy zamiast pracować, to donosiliby na siebie... 
 
Decydującą rolę odgrywałby tu czynnik ludzki. Wiadomo, że pomiędzy ludźmi panują różne relacje. Jedni darzą się sympatią, inni za sobą nie przepadają. Mogłoby dojść więc do sytuacji, w której ktoś, kierując się zwykłą antypatią, mógłby donieść na współpracownika. Oznaczałoby to duży zarobek, ponieważ odszkodowania z tytułu zakażenia w miejscu pracy miały sięgać rzędu 15 tys. zł. Już żyliśmy w czasach, kiedy jedni donosili na drugich... Przecież nie chcemy do tego wracać. Nie powinniśmy nagradzać ludzi za donosicielstwo, tym bardziej niepoparte faktami, a chęcią wzbogacenia się.
 
Pani jako dyrektor ekonomiczny elektrowni wyobraża sobie taką atmosferę pracy w tym zakładzie? 
 
Naprawdę bardzo trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której pracownicy elektrowni donoszą na siebie. Pociągnęłoby to za sobą groźne i daleko idące konsekwencje. Ludzie bowiem, zamiast skupić się na pracy, oglądaliby się na innych w obawie, czy kogoś nie zarażą. Ponadto w tak wielkich zakładach, jak elektrownia czy kopalnia, ciężko sprawdzać wszystkich energetyków i górników. Skutkowałoby to dezorganizacją zakładów pracy o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego Polaków. Dodatkowo, punkty testowania pracowników stałyby się miejscem dużo wyższego ryzyka zakażenia, niż np. tłumnie oblegane supermarkety. Generowałoby to tylko problemy, koszty oraz nerwy. Odrębną kwestią pozostaje to, na jakim etapie jest obecnie pandemia. Wiemy już, że omikron jest bardziej zaraźliwy, ale mniej zjadliwy. Widać to po obłożeniu oddziałów covidowych, które, pomimo wyraźnego wzrostu zachorowań, nie są przeciążone. Z uwagi na to, iż mniej osób trafia do szpitala, w wielu krajach Europy Zachodniej dominujący obecnie wariant koronawirusa traktowany jest jak grypa. Tutaj pojawia się więc istotne pytanie, czy powinniśmy się cofać, kiedy na całym świecie podejście do pandemii ewoluuje? Oczywiście opowiadam się za bezpieczeństwem Polaków, ale nie zgadzam się na straszenie. Tutaj cały czas powinna być wykonywana edukacyjna praca u podstaw. Niech każdy podejmuje suwerenne decyzje. Osobiście jestem zaszczepiona, ale rozumiem ludzi, którzy mają przed tym obawy. Nie wolno ich więc do tej procedury medycznej zmuszać.
 
Pani swego czasu wstąpiła do zespołu parlamentarnego ds. sanitaryzmu...
 
Tak, w dalszym ciągu przynależę do tego zespołu. Muszę jednak podkreślić, że – wbrew temu, co niektóre media i posłowie opozycji starają się przedstawić – nasze gremium nie jest przeciwko szczepieniom, ale przeciwko segregacji ludzi. Uważam, że każdy dorosły obywatel w kwestii swojego zdrowia powinien móc podejmować suwerenne decyzje, a tym samym związane z nimi ryzyko.
 
Dziękuję za rozmowę. 

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama