Protest rozpoczął się od szeroko zakrojonej akcji oznaczania budynków oświatowych flagami. Ten symboliczny gest jest jednym z elementów planowanego sprzeciwu, który ma zwrócić uwagę na warunki pracy nauczycieli. Akcja potrwa do 20 grudnia i już teraz obejmuje setki szkół oraz przedszkoli.
W dokumencie skierowanym do decydentów sygnatariusze piszą, że „wyrażają głębokie zaniepokojenie pogarszającą się sytuacją pracowników oświaty oraz brakiem realnego dialogu społecznego ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej”. To właśnie poczucie braku rozmów stało się jednym z katalizatorów eskalacji.
Systemowe podwyżki dla nauczycieli jako najważniejszy cel
Zdecydowanie najgłośniej komentowaną częścią petycji jest postulat tworzący nowy model wynagradzania nauczycieli. Związek chce, by od 2027 roku pensje nauczycieli były uzależnione od średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw — przy czym chodzi o płacę zasadniczą, która miałaby być liczone na podstawie trzech wskaźników:
- 100 proc. średniej dla pedagogów rozpoczynających pracę,
- 125 proc. dla nauczycieli mianowanych,
- 150 proc. dla nauczycieli dyplomowanych.
Według obliczeń przedstawionych przez związek oznaczałoby to pensje netto: 6370 zł dla nauczyciela stażysty, 8600 zł dla nauczyciela mianowanego i 11200 zł dla nauczyciela dyplomowanego.
Zderzenie tych liczb z rzeczywistością pokazuje ogromne dysproporcje. Dziś początkujący nauczyciel otrzymuje 5154 zł brutto, co daje 3845 zł na rękę. Nauczyciel mianowany z dziesięcioletnim stażem i dodatkiem za wychowawstwo zarabia 6141 zł brutto, natomiast nauczyciel dyplomowany z co najmniej dwudziestoletnim doświadczeniem – 7753 zł brutto, czyli około 5615 zł netto. Dane te podczas manifestacji w Katowicach podał Lesław Ordon.
Finansowanie oświaty i niepokój o przyszłość małych szkół
Jednak protestujący nie ograniczają się tylko do tematu wynagrodzeń. Drugim filarem petycji jest konieczność zmiany systemu finansowania edukacji. Związek domaga się zwiększenia środków przeznaczonych na oświatę oraz mechanizmów zapewniających stabilność budżetową. Celem jest uniknięcie sytuacji, w której szkoły muszą walczyć o przetrwanie lub zmagać się z opóźnieniami w wypłatach.
Według związkowców „obecny model grozi dalszą degradacją usług edukacyjnych oraz destabilizacją pracy szkół”. Szczególnie dotyczy to małych placówek, które często działają na minimalnych zasobach i są zagrożone ograniczeniami lub likwidacją.
Postulaty związane z programem i organizacją nauczania
Równie istotne jest stanowisko związku dotyczące zmian programowych. Związkowcy podkreślają, że są one wprowadzane w sposób chaotyczny, pozbawiony konsultacji i przemyślanej analizy. W petycji zapisano: „Sprzeciwiamy się likwidacji przedmiotów, arbitralnym zmianom podstaw programowych oraz redukcji treści i godzin wychowawczych”.
Według autorów dokumentu takie działania prowadzą do spadku jakości nauczania. Zamiast poprawy efektywności pracy szkół, przynoszą dodatkowe obowiązki, a nauczycieli obarczają coraz większą liczbą zadań administracyjnych.
Ochrona nauczycieli, urlop zdrowotny i odpowiedzialność zawodowa
Związek domaga się także zmian w kwestiach socjalnych. Kluczowym elementem jest przywrócenie wcześniejszych zasad przyznawania urlopu dla poratowania zdrowia, który — w ich ocenie — powinien funkcjonować jako realne narzędzie wsparcia w sytuacjach kryzysowych.
Wśród dodatkowych żądań znalazły się:
- rzeczywista ochrona przedemerytalna,
- gruntowne zmiany w systemie odpowiedzialności zawodowej, który „obecnie ma charakter represyjny”,
- zapewnienie ochrony godności i bezpieczeństwa nauczycieli.
Według związkowców ich środowisko coraz częściej spotyka się z sytuacjami wymagającymi reakcji legislacyjnej i wsparcia ze strony państwa.
Religia w szkołach i sprzeciw wobec zmniejszenia godzin
W petycji pojawił się także jasno sformułowany sprzeciw wobec zmniejszenia liczby godzin religii. Związek napisał: „Sprzeciwiamy się ograniczaniu zatrudnienia katechetów oraz działaniom naruszającym konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”.
Decyzja o ograniczeniu zajęć z dwóch do jednej godziny tygodniowo budzi obawy zarówno organizacyjne, jak i kadrowe. Związek wskazuje, że jej konsekwencją będzie redukcja etatów oraz destabilizacja dotychczasowego funkcjonowania tych zajęć.
Edukacja włączająca krytyka podejścia władz
Ostatnim dużym blokiem tematycznym jest krytyka polityki dotyczącej edukacji włączającej. Związek podkreśla, że realizowany aktualnie model nie odpowiada realiom szkół i prowadzi do przeciążenia kadry. W petycji znalazły się słowa: sprzeciw wobec „narzucanym Polsce rozwiązaniom ideologicznym, w tym m.in. obecnie realizowanej edukacji włączającej”, która – zdaniem autorów – „prowadzi do obniżenia jakości nauczania oraz przeciążenia nauczycieli”.
Według protestujących szkoły nie otrzymują dodatkowych zasobów, co sprawia, że wdrażanie nowych zasad jest pozorne i obciąża jedynie zatrudnionych pedagogów.
Eskalacja protestu i możliwe konsekwencje dla całego kraju
Pod koniec petycji autorzy zapowiadają, że dalszy brak reakcji ze strony resortu doprowadzi do „zintensyfikowania działań protestacyjnych na poziomie regionalnym i ogólnopolskim”. Jest to jednoznaczna deklaracja gotowości do przejścia na bardziej zdecydowane środki nacisku.
Protest obejmuje coraz większą liczbę placówek, a sytuacja zmienia się dynamicznie. Środowisko nauczycielskie podkreśla, że celem nie jest destabilizacja szkół, lecz wyegzekwowanie zmian, które — ich zdaniem — powinny nastąpić już dawno.
Komentarze (0)