W bełchatowskiej elektrowni odbyła się kolejna tura negocjacji płacowych. Sytuacja jest napięta, bo związkowcy grożą strajkiem. Padła nawet data. Do akcji protestacyjnej może dojść po 9 maja, jeśli do tego czasu nie zostanie osiągnięte porozumienie w sprawie podwyżek zarobków. W marcu związki zawodowe zażądały 850 zł wzrostu wynagrodzenia zasadniczego średnio na osobę, tłumacząc to tym, że na skutek szybującej inflacji pensje energetyków tracą na wartości. Na taką propozycję nie zgodził się koncern PGE GiEK.
Przed majówką doszło do rozmów, które nie przyniosły przełomu. W czwartek, 5 maja, odbyła się kolejna tura negocjacji.
- Pracodawca analizuje propozycje i jest szansa na porozumienie i kompromis. Przedkładamy możliwość dialogu, ale nie odżegnujemy się od strajku, który jest możliwy po 9 maja - mówi Andrzej Nalepa, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Elektrowni Bełchatów.
Jak dodaje, decyzje w sprawie porozumienia płacowego powinny zapaść na początku przyszłego tygodnia.
Przypomnijmy, że na początku kwietnia, w elektrowni zakończyło się referendum strajkowe. Pracownicy w głosowaniu opowiedzieli się za strajkiem w przypadku fiaska negocjacji płacowych. Swój głos na „Tak” oddało aż 99,3 proc. osób biorących udział w referendum, na „Nie” głosowało 0,44 proc. Natomiast głosy nieważne stanowiły 0,25 proc. Komitet Protestacyjno-Strajkowy podjął decyzję o gotowości strajkowej i oflagowaniu elektrowni.
Komentarze (0)