Pierwsza elektrownia jądrowa w kraju ma powstać na Pomorzu w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino. W 2022 roku polski rząd zdecydował, że wybuduje ją amerykańska firma Westinghouse. W ostatnich miesiącach mocno na sile przybrała dyskusja na temat lokalizacji dla drugiej siłowni jądrowej. Wygląda na to, że tutaj coraz większe szanse ma Bełchatów. W grudniu ub. roku prezes PGE przekazał, że koncern rekomenduje rządowi Bełchatów, jako lokalizację dla drugiej elektrowni jądrowej.Swoje zapewnienia powtórzył po raz kolejny w obecności premiera Donalda Tuska w trakcie konferencji z okazji rozpoczęcia budowy Morskiej Farmy Wiatrowej Baltica 2.
Koncern PGE GiEK przekonuje, że bełchatowska lokalizacja posiada wystarczające atuty dla umiejscowienia tutaj atomu. To m.in. wyprowadzenie mocy na poziomie 5,5 gigawata, a także doświadczeni pracownicy z kompetencjami oraz infrastruktura energetyczna. PGE uważa, że lokalizacja w pobliżu Bełchatowa posiada też zasoby wodne pozwalające na bezpośrednią lokalizację elektrowni jądrowej.
Aktywiści proponują przeniesienie pierwszej elektrowni jądrowej do Bełchatowa
Dość niespodziewanie wątek Bełchatowa i atomu pojawił się podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. energii. Wszystko za sprawą aktywistów z „Bałtyckiego SOS”, którzy podczas obrad zasugerowali przeniesienie budowy elektrowni jądrowej z pierwszej lokalizacji właśnie na tereny powęglowe. Z taką propozycją zwrócili się do wiceministra przemysłu i pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury Wojciecha Wrochny.
- Powiedział pan, że priorytetem dla rządu jest wykorzystanie powęglowych lokalizacji do następnych budów dotyczących atomu. Dlaczego to jest brane w drugiej kolejności? – pytała Hanna Trybusiewicz z organizacji „Bałtyckie SOS”.
Jak dodała, lokalizacja pierwszej elektrowni jądrowej w gminie Choczewo to „dziewiczy teren”, który nie ma żadnej infrastruktury, a podczas inwestycji wszystko trzeba będzie robić od zera, a na dodatek „jeszcze tonąć w błocie”.
- To są tereny bagienne i torfowe, wszystko się zapada. Będziecie mieli ogromne koszty, jeśli chodzi o podbudowę, palowanie i inne techniczne rzeczy – mówiła Hanna Trybusiewicz. - Przecież macie lokalizacje powęglowe, w których już jest infrastruktura, które już są zdegradowane pod względem ekologicznym i moglibyście, po prostu tę kolejność zmienić. Moim zdaniem, na prosty chłopski rozum, jeżeli tam macie już przygotowane wyprowadzenie mocy, transport i drogi, to dlaczego z tego nie skorzystać? – pytała.
Wiceminister: decyzja zapadła, gdy Elektrownia Bełchatów pracowała pełną mocą
Wojciech Wrochna odnosząc się do pytania przypomniał, że wybór pierwszej lokalizacji tak naprawdę nastąpił w pierwszej połowie poprzedniej dekady, w latach 2012-2013, gdy rozpoczynały się badania lokalizacyjne i środowiskowe.
- Wtedy elektrownia w Bełchatowie pracowała pełną mocą i nikt nie zakładał końca jej działalności w latach trzydziestych – powiedział Wojciech Wrochna. - Więc mamy zupełnie inną sytuację , gdybyśmy dzisiaj chcieli wrócić do pomysłu: Zróbmy to w przysłowiowym Bełchatowie, to opóźniamy projekt o kilka-kilkanaście lat – dodał.
Jak zaznaczył, na zmianę projektu pierwszej elektrowni jądrowej i opóźnienie rząd nie może sobie pozwolić przez wzgląd na bezpieczeństwo energetyczne kraju. Zaznaczył również, że pierwsza lokalizacja Lubiatowo-Kopalino została dobrze zbadana.
- Jeżeli chodzi o wybór lokalizacji , to w moim rozumieniu i według mojej wiedzy, ta lokalizacja została zbadana i nadaje się pod budowę elektrowni jądrowej – powiedział Wojciech Wrochna.
Komentarze (0)