Zimą śpią w piwnicach bloków, klatkach schodowych czy strychach. Latem można ich spotkać na przystankach, ławkach w parku czy drzemiących na trawnikach. Pijane i nadużywające alkoholu osoby na ulicach Bełchatowa widoczne są niemalże każdego dnia. Strażnicy miejscy podali właśnie statystyki, które pokazują skalę problemu w Bełchatowie.
Okazuje się, że w 2021 roku funkcjonariusze musieli interweniować aż 1010 razy wobec osób leżących w miejscach publicznych i będących pod wpływem alkoholu. Jak podkreślają strażnicy, często były to okoliczności zagrażające ich zdrowiu i życiu. Po interwencji, takie osoby odwożone są do Tymczasowego Miejsca Pobytu dla Osób Bezdomnych, Policyjnego Pomieszczenia dla Osób Zatrzymanych, Schroniska dla Bezdomnych lub też… pod domowy adres.
- Wbrew powszechnej opinii, pijani leżący w miejscach publicznych to nie tylko bezdomni, ale też mieszkańcy, którzy mają adres zamieszkania, a po prostu przesadzili ze spożyciem alkoholu – mówi Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie.
Niestety często się zdarza, że stan osób po upojeniu alkoholowym jest na tyle poważny, że strażnicy muszą odwozić je do szpitala.
Wciąż jednak znaczny odsetek wśród kompletnie pijanych, śpiących na ławkach w parku czy innych publicznych miejscach stanowią osoby bezdomne. Mieszkańcy zgłaszają też przypadki, że będący pod wpływem bezdomni spożywają „bez żadnych ceregieli” wysokoprocentowe trunki na ławce czy trawniku przed blokami na bełchatowskich osiedlach. Coraz częściej zdarza się, że nachalnie proszą o pieniądze na alkohol m.in. zaczepiając pod sklepami.
- Kilkukrotnie zdarzyła mi się sytuacja, że mężczyzna w mocno wskazującym stanie, zaczepiał pod sklepem, prosząc o pieniądze. Co gorsza, coraz częściej zdarza się, że zaczepiają też dzieci, które po prostu boją się takich osób – mówi mieszkanka Bełchatowa.
O sygnałach od bełchatowian mówią też strażnicy miejscy.
- Mieszkańcy zgłaszają, że pijane osoby śpią na klatkach schodowych czy w piwnicach. Często zostawiają po sobie m.in. odchody. Takich sygnałów mamy całkiem sporo – mówi Piotr Barasiński.
Komentarze (0)