Najbliższa dekada to dla regionu bełchatowskiego rewolucyjne zmiany. Planowana transformacja energetyczna i polityka „Zielonego Ładu” oznaczają stopniowe odejście od węgla, co w przypadku kopalni i elektrowni Bełchatów zwiastuje to systematyczne wygaszanie zakładów. Pierwsze bloki energetyczne mają zostać wyłączone w 2030 roku, a cały kompleks zaprzestanie działalności około 2035-2036 roku. To oznacza też likwidację tysięcy etatów. Szansą na uratowanie energetyki dla regionu, a także wielu miejsc pracy ma być budowa elektrowni jądrowej. W Programie Polskiej Energetyki Jądrowej, Bełchatów został wskazany jako jedna z preferowanych lokalizacji dla drugiej elektrowni jądrowej w kraju. Wiadomo już, że pierwsza tego typu siłownia będzie budowana na Pomorzu.
Pomysł budowy elektrowni atomowej w Bełchatowie mocno popiera koncern PGE GiEK, a także samorządowcy i związki zawodowe z kopalni i elektrowni. O atutach bełchatowskiej lokalizacji dla atomu wielokrotnie mówił również prezes PGE GiEK – Jacek Kaczorowski, przypominając o doświadczonej kadrze, odpowiedniej infrastrukturze przesyłowej czy wystarczających zasobach wody. Prezes spółki wielokrotnie wskazywał też, że przy trwającej wiele lat budowie nowej elektrowni pracę mogłyby znaleźć tysiące osób.
Korespondencyjny pojedynek w sprawie atomu Bełchatów toczy z Koninem, który został wskazany jako druga z preferowanych lokalizacji. Według wstępnych zapowiedzi decyzja o tym, która lokalizacja zostanie wybrana ma zapaść w 2027 roku. Obecnie w Bełchatowie planowane są szczegółowe badania m.in. przygotowanie studium wody chłodzącej oraz wykonanie pierwszych odwiertów w celu rozpoznania lokalnych warunków geologicznych.
Bełchatów na czele listy? Pracownicy czekają na konkrety
W ostatnim czasie głośnym echem w całej Polsce odbiły się słowa premiera Donalda Tuska, który podczas wizyty w Piotrkowie Trybunalskim odniósł się do decyzji o lokalizacji drugiej elektrowni jądrowej, wskazując jednocześnie, że to Bełchatów jest na czele wyścigu o drugą elektrownię jądrową.
- Wiem, że w regionie też cały czas czekacie na jakiś sygnał, co będzie ewentualnie w przyszłości z Bełchatowem. Wiem i rozumiem to – powiedział Donald Tusk w Piotrkowie. - Ale dzisiaj mogę z pełną świadomością i odpowiedzialnością powiedzieć, że jeśli według wszystkich analiz, które kończymy w tej chwili, zapadnie decyzja o drugiej lokalizacji elektrowni jądrowej, to Bełchatów jest na pierwszym miejscu tej listy – dodał premier.
Do tych słów z dużą rezerwą podchodzi wielu górników i energetyków z Bełchatowa, którzy przypominają, że w przez ostatnie lata obietnic słyszeli już wiele. W rozmowach z pracownikami kopalni, elektrowni czy spółek zależnych PGE, działających wokół energetycznego kompleksu, słychać dystans do takich zapowiedzi i obietnic uratowania tysięcy miejsc pracy.
- Czekamy na konkrety, bo politykom to jakoś nie wierzę – mówi jeden z pracowników kopalni. – Wiele się o tym mówi, ale żadne kluczowe decyzje jeszcze nie zapadły, a obiecywania w przeszłości było już dużo – dodaje.
Inny z pracowników elektrowni przyznaje, że kibicuje elektrowni jądrowej w Bełchatowie, bo byłaby to „duża sprawa” dla całego regionu, jednak jego zdaniem, od planów do efektu końcowego jeszcze długa droga.
- Moje pytanie brzmi: skąd oni wezmą na to pieniądze? Słyszałem, że to minimum 200 miliardów złotych – pyta pracownik bełchatowskiej elektrowni.
"Dekarbonizacja to herezja" czyli festiwal obietnic w sprawie Złoczewa
Kolejny z naszych rozmówców przyznaje, że ludzie są zmęczeni ciągłymi obietnicami i pamiętają również te, które usłyszeli w ostatnim dziesięcioleciu od polityków PiS.
- Festiwal obietnic i miłości do węgla już przerabialiśmy. Miał być Złoczew i co z tego wyszło? – mówi jeden z górników.
W kopalni i elektrowni Bełchatów doskonale pamiętają deklaracje i zapowiedzi polityków PiS w sprawie nowej odkrywki w Złoczewie, dlatego również z nieufnością podchodzą do obietnic w sprawie atomu. W ostatniej dekadzie pracownicy bełchatowskiego kompleksu wielokrotnie słyszeli o tym, jak ważne dla kraju są ich zakłady pracy. Warto przypomnieć w tym miejscu wizytę Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który podczas uroczystości barbórkowych w 2015 roku zapewniał, że nie sposób "wyobrazić sobie funkcjonowania kraju bez bełchatowskich zakładów". Górnikom szczególnie w pamięci zapadły słowa na temat planów ewentualnego odejścia od węgla, które nazwał „herezją”.
- Jeżeli jakieś państwo posiada 90 proc europejskich zasobów węgla, a system energetyczny tego kraju opiera się w zdecydowanej części na węglu, to mówienie w tym państwie o dekarbonizacji jest herezją i jest antypaństwowe. Jeżeli możemy mówić o dekarbonizacji z punktu widzenia naszych interesów, to tylko w znaczeniu ograniczania emisji dwutlenku węgla, a nie ograniczania wydobycia węgla – tak przemawiał do górników Andrzej Duda w 2015 roku.
Prezydent odwiedził Bełchatów również w 2019 roku, gdy spotkał się z górnikami na karczmie piwnej przez Barbórką, gdy zapewniał o swoim poparciu dla Złoczewa. Pracownicy kopalni wręczyli prezydentowi nawet rysunek przedstawiający Andrzeja Dudę w górniczym stroju, otwierającego oczekiwaną kopalnię.
O Złoczewie często i głośno mówił również ówczesny Minister Obrony Narodowej – Antoni Macierewicz, używając przy tym na górniczych akademiach… barwnej retoryki wojennej w opisywaniu roli bełchatowskiego kompleksu. Podczas spotkania z górnikami w 2017 roku wyrażał nadzieję, że Polska będzie bezpieczna, jako państwo "mające własne zasoby energetyczne, które nie będzie zależne od nikogo innego, bo ma górników, którzy ciężko pracują, aby Polacy mogli czuć się bezpiecznie i polski przemysł mógł się skutecznie rozwijać".
- Jesteście szańcem obronnym polskiego bezpieczeństwa energetycznego i tak na to trzeba patrzeć. To wszystko jest w rękach górników i prezesów, tej wielkiej górniczej rodziny, która razem tworzy siłę dającą Polsce bezpieczeństwo – mówił Antoni Macierewicz podczas uroczystości barbórkowych.
O Złoczewie, który miał "przedłużyć życie" bełchatowskiej elektrowni w 2018 roku mówił ówczesny wiceminister energii – Grzegorz Tobiszowski, podczas wizyty na Kongresie Górniczym w Bełchatowie zapowiadał, że w przypadku nowej odkrywki "obecnie nie pytamy o to, czy Złoczew będzie, ale kiedy". Wyraził wówczas nadzieję, że koncesja dla Złoczewa będzie prezentem dla górników na Barbórkę. Pod koniec 2021 roku koncern PGE GiEK uznał, że eksploatacja nowej odkrywki byłaby nierentowna i zaniechano starań o koncesję.
O nową kopalnię walczyli jeszcze związkowcy podczas pikiet i demonstracji w Warszawie, jednak niczego to nie zmieniło. W 2024 roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało o zakończeniu postępowania w sprawie udzielenia koncesji na Złoczew. Dziś, po kolejnych niespełnionych obietnicach polityków, trudno się dziwić, że do nowych zapowiedzi i obietnic w sprawie atomu wielu pracowników bełchatowskiego kompleksu energetycznego podchodzi z dużym dystansem. Czy to będzie „powtórka z rozrywki”? Oby nie.
Komentarze (0)