Zdaniem Moniki Janus z biura nieruchomości „Janus Group”, rynek mieszkaniowy w Bełchatowie jest specyficzny i podlega trochę innym regułom niż w pozostałej części kraju. Jak twierdzi, w mieście nie widać dużej podwyżki cen. Ewentualny wzrost kosztów jest natomiast związany z z opłatami towarzyszącymi wynajmowi.
- Właściciele mieli taki pomysł, żeby podnieść cenę o te 100-150 zł, ale ostatecznie do tego nie doszło. Drożeje jednak czynsz, media, gaz, więc ostatecznie najemcy płacą więcej – mówi.
Ceny wynajmu mieszkań w Bełchatowie zaczynają się od tysiąca złotych. Za tyle dostaniemy jednak kawalerkę, a do tej kwoty należy jeszcze doliczyć czynsz i inne opłaty. Większe mieszkanie to zazwyczaj koszt od 1500 zł do nawet ponad 2000 zł. Nietrudno znaleźć też oferty powyżej 3000 zł.
- Nie zanotowaliśmy nagłych, drastycznych wzrostów spowodowanych sytuacją na świecie. Oczywiście przez ostatnie trzy lata nieruchomości zdrożały, ale to wszystko ustabilizowało się na pewnym poziomie – dodaje.
Większym problemem jest natomiast dostępność mieszkań. Witold Sowała z biura „Moje M Kwadrat” twierdzi, że podwyżki stóp procentowych pozbawiły wielu ludzi możliwości zaciągnięcia kredytu na zakup własnego lokum. A to, jak mówi, popchnie klientów w stronę wynajmu.
- Wydaje mi się, że popyt na wynajem mieszkań nadal będzie rósł. Możemy już dostrzec spadki, jeśli chodzi o sprzedaż nieruchomości. Potwierdzają to także pośrednicy z innych miast. Myślę, że wiele osób odłożyło kupno własnego mieszkania, bo nagle stracili zdolność kredytową. Do tego dochodzi jeszcze niepewność – mówi Sowała.
Chętnych jest dużo, a dostępnych ofert – mało. Sytuację komplikuje dodatkowo masowy napływ uchodźców z Ukrainy, którzy poszukują w Polsce tymczasowego schronienia. A mieszkań w naszym kraju brakowało już przed wojną.
- Oferty wynajmu znikają z naszej strony niemal natychmiast po ich wystawieniu. Zapotrzebowanie jest bardzo duże. Biuro funkcjonuje od trzech lat, ja z nieruchomościami jestem związany trochę dłużej i nie pamiętam, żeby w tym okresie w Bełchatowie była taka sytuacja – mówi Sowała.
Choć zatem na razie wynajmujący w naszym mieście nie doświadczyli dużych podwyżek, tak sytuacja na rynku zdecydowanie nie pozwala patrzeć z optymizmem w przyszłość. Na złą sytuację gospodarczą nałożył się jeszcze masowy napływ ludności i niedobór liczby mieszkań. Niewykluczone zatem, że ceny jeszcze wzrosną.
Komentarze (0)