Dla siatkarzy z Bełchatowa był to pierwszy mecz po rozgrywanym od wtorku do czwartku turnieju fazy grupowej Ligi Mistrzów CEV, w którym żółto-czarni zapewnili sobie drugie miejsce w grupie "A", dzięki czemu są jedną nogą w 1/4 finału tych rozgrywek. Po serii wpadek forma PGE Skry zaczęła w ostatnich dniach wyraźnie zwyżkować, więc całe środowisko liczyło na komplet punktów również w konfrontacji z zespołem z Suwalszczyzny.
Bełchatowianie stanęli na wysokości zadania będąc zespołem zdecydowanie lepszym w pierwszym i trzecim secie, które Grzegorz Łomacz i spółka wygrywali do 17 i 15. Najwięcej emocji mieliśmy w drugiej części meczu, ale i ona, po krótkiej grze na przewagi, padła łupem dziewięciokrotnych mistrzów Polski (26:24).
W inauguracyjnej partii mieliśmy trochę emocji, bo w środkowej fazie przyjezdni prowadzili dwoma punktami (13:11). Chwilę później w pole zagrywki powędrował Milad Ebadipour, a kiedy z niego schodził bełchatowianie już prowadzili (16:14). Druga seria rozpoczęła się przy stanie 19:17, kiedy w polu serwisowym znalazł się Amerykanin Taylor Sander. Przyjmujący reprezentacji Stanów Zjednoczonych został w nim już do końca.
Drugi set rozpoczął się od bombowej serii Cezarego Sapińskiego, który wyprowadził zespół gości na pięciopunktowe prowadzenie (5:0). Taki stan rzeczy nie potrwał jednak długo. Bełchatowianie szczęśliwie, bo bezpośrednio po obronie, zdobyli pierwszy punkt, a potem już poszło. Za chwilę na tablicy wyników widniał rezultat 6:6. Zacięta walka trwała w tej partii do końca, a pierwsi piłkę setową mieli siatkarze z Suwałk (24:23). Trzy kolejne akcje wygrała jednak PGE Skra. Za sprawą skończonych ataków Petkovicia i Sandera oraz bloku Bieńka.
Trzecia część meczu bez historii. Zaczęło się od prowadzenia 6:1 ekipy trenera Gogola, a skończyło się na 25:15. To była w końcu taka PGE Skra Bełchatów, jakiej oczekują kibice. Nie licząc oczywiście krótkiego przestoju na początku drugiej odsłony. Dobrze funkcjonował serwis (siedem asów przy sześciu błędach), blok był solidny (10 oczek), a atak skuteczny (63%). Błędów własnych też zbyt wielu bełchatowianie nie popełnili. Kulało jedynie przyjęcie (7 bezpośrednich błędów), nad którym trzeba popracować w kontekście rywalizacji z topowymi drużynami "Ligi Mistrzów Świata".
Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Karol Kłos, który skończył wszystkie sześć ataków, pięć razy zablokował rywali oraz dorzucił asa serwisowego. To właśnie poprawa gry środkowych oraz atakującego Petkovicia (16 oczek, 65% skuteczności w ataku) jest tym, co cieszy najbardziej w ostatnich kilkunastu dniach.
Jakie kolejne wyzwania przed PGE Skrą Bełchatów? W najbliższą niedzielę (7 lutego) żółto-czarni zmierzą się na wyjeździe z Cerrad Enea Czarnymi Radom (14:45), a w środę 10 lutego rozegrają rewanżowe spotkanie ze Ślepskiem Malow z Suwałkach. (14:30). Oba spotkania pokażą Telewizja Polsat na swoich sportowych antenach oraz platforma internetowa IPLA.tv.
Na sześć kolejek przed końcem fazy zasadniczej PlusLigi 2020/2021 siatkarze z Bełchatowa zajmują siódmą pozycję w tabeli, ale między innymi dzięki dzisiejszemu zwycięstwu w ich zasięgu pozostają wciąż miejsca trzy-cztery.
Komentarze (0)