Historia spotkań żółto-czarnych z suwalczanami nie jest długa, bo przed środową potyczką liczyła zaledwie trzy pojedynki. W Suwałkach odbył się tylko jeden z nich, a górą w nim byli podopieczni Andrzeja Kowala (3:1). PGE Skra stanęła więc dzisiaj przed szansą odniesienia historycznego, bo pierwszego zwycięstwa na tym terenie i tę szansę wykorzystała. Łatwo jednak nie było. Mecz odbył się na dystansie czterech setów, a o losach każdego decydowała zacięta końcówka. Nie ma nawet co porównywać rewanżowej batalii do zwycięstwa zespołu Michała Mieszka Gogola w Bełchatowie, kiedy skończyło się na gładkim 3:0.
Lepiej w mecz weszli siatkarze gospodarza, którzy inauguracyjną odsłonę wygrali w stosunku 25:23. Zadecydował o tym początek seta, w którym wysforowali się na kilkupunktową przewagę i utrzymwali ją mniej więcej do połowy partii (16:11). Żółto-czarni rozpoczęli pościg, ale co najwżej potrafili zbliżyć się na jeden punkt. Do wyrównania nie zdołali doprowadzić nawet na chwilę. O wygranej Ślepska zadecydował błąd Taylora Sandera w polu serwisowym.
Drugi i trzeci set padł już łupem faworyzowanej PGE Skry, której przed meczem bukmacherzy dawali nawet 90% szans na wygraną. Łomacz i spółka obie te partie wygrywali do 22, kontrolując bieg boiskowych wydarzeń przynajmniej od połowy każdej z tych odsłon. Trudno jednak mówić o dominacji.
Czwarta część meczu dostarczyła największych emocji. Od początku byliśmy świadkami siatkarskiej wojny. Set toczył się praktycznie od początku do końca w rytmie punkt za punkt. Ostatecznie o jego wyniku zdecydowała gra na przewagi. Pierwszą piłkę setową po wideoweryfikacji, która potwierdziła dotknięcie antenki, mieli zawodnicy Ślepska Malow (24:23). Trzy kolejne punkty zdobyli jednak bełchatowianie. Najpierw ataki skończyli Sander i Filipiak, a następnie ten drugi popisał się blokiem.
Tym samym czwarty set zakończył się wygraną PGE Skry Bełchatów 26:24, a cały mecz zwycięstwem 3:1 i zdobyciem kompletu puunktów przez przyjezdnych. To pozwoliło żółto-czarnym przeskoczyć w ligowej tabeli Aluron CMC Wartę Zawiercie oraz zachować szanse na wyprzedzenie na finiszu fazy zasadniczej VERVY Warszawa ORLEN Paliwa a być może równiez Trefla Gdańsk.
Najlepszym zawodnikiem środowego spotkania wybrany został Grzegorz Łomacz, rozgrywający i kapitan PGE Skry. Na kolejne wyróżnienie za dobrą grę zasłużył też Taylor Sander, który zdobył najwięcej, bo 17 punktów. Amerykanin w naturalny sposób staje się liderem ekipy trenera Gogola. Świetną zmioanę dał też Bartosz Filipiak, który zgromadził 15 oczek. Do skutecznej gry w ataku (10/17) dorzucił dwie punktowe zagrywki i trzy bloki.
Do tego niezbędne będzie jednak wygrywania za trzy punkty. Najbliższa okazja już w najbliższą sobotę od godziny 14:45, kiedy to rozpocznie się wyjazdowy pojedynek bełchatowian z Indykpolem AZS Olsztyn, który podobnie jak suwalczanie walczy o awans do fazy play-off z ósmego miejsca.
Komentarze (0)