Oficjalny komunikat o absencji reprezentacyjnego środkowego w spotkaniu z zespołem z Mazowsza pojawił się na godzinę przed rozpoczęciem niedzielnego meczu. Mateusz Bieniek, który w ostatnim czasie był jednym z najjaśniejszych punktów żółto-czarnych, narzeka na obciążeniowy uraz kolana. Jeszcze nie wiadomo, kiedy środkowy PGE Skry wróci do pełnych treningów oraz gry w bełchatowskim zespole. Zawodnik został już poddany niezbędnemu zabiegowi, a teraz czeka go rehabilitacja. Najbliższe mecze bełchatowian to ligowe starcia ze Ślepskiem Malow Suwałki i Indykpolem AZS Olsztyn oraz ćwierćfinał TAURON Pucharu Polski, w którym przyjdzie się zmierzyć z Treflem Gdańsk. Zwłaszcza w tym ostatnim spotkaniu Mateusz Bieniek bardzo by się przydał sztabowi szkoleniowemu PGE Skry.
Dzisiaj w Radomiu udało się odnieść przekonujące zwycięstwo bez niego, ale trzeba mieć świadomość, że miejscowi Czarni to jedno z najwiękjszych rozczarowań bieżącego sezonu na parkietach "Ligi Mistrzów Świata". W niczym nie umniejsza to jednak wygranej, do której w wymierny sposób przyczynił się zastępujący "Bienia" Norbert Huber, który już w pierwszym secie skończył oba ataki oraz posłał asa serwisowego, a na otwarcie drugiej partii dorzucił jeszcze blok. Na przestrzeni całego meczu był to zresztą najlepszy siatkarz.
Inauguracyjna odsłona była generalnie popisem siatkarzy z Bełchatowa, a zwłaszcza Taylora Sandera, który skończył trzy z czterech ataków, a do tego zanotował również trzy punktowe serwisy. Gospodarze nie byli w stanie znaleźć recepty na dobrze dysponowaną PGE Skrę i ostatecznie przegrali tę część meczu w stosunku 18:25.
Drugi set był już dużo bardziej zacięty i o jego losach decydowała końcówka. Radomianie prowadzili 20:18, ale ostatnie fragmenty drugiej partii należały do PGE Skry, która po czasie wziętym przez trenera Gogola wskoczyła ponownie na wyższy poziom. Do przełamania doszło za sprawą bloku Hubera, który niedługo później skończył też dwa ataki. 25:23 dla Łomacza i spółki.
Wydawało się, że taki obrót spraw ostatecznie zniechęci radomian, ale ci również w trzeciej części meczu podjęli rękawicę i wysoko zawiesili poprzeczkę Łomaczowi i spółce, ostatecznie rozstrzygając seta na swoją korzyść. Końcówka była pełna dramaturgii. Żółto-czarni zdążyli już nawet ucieszyć się ze zwycięstwa, ale atak Petkovicia okazał się autowy. W kolejnych akcjach dwurotnie pomylił się Taylor Sander i było po secie (26:24 dla Czarnych).
To tylko rozjuszyło PGE Skrę, która w czwartej odsłonie nie pozostawiła już żadnych wątpliwości, kto tego dnia zasłużył na wygraną i trzy punkty (25:16). MVP spotkania został oficjalnie Taylor Sander choć powinien Norbert Huber, który skończył wszystkie 12 ataków, zaliczył dwa bloki i jednego asa. Zwycięstwo za komplet punktów pozwoliło siatkarzom z Bełchatowa zmniejszyć do sześciu punktów startę do VERVY Warszawa ORLEN Paliwa, która ma o dwa mecze rozegrane więcej i zajmuje czwarte miejsce w tabeli PlusLigi.
Teraz przed żółto-czarnymi wyjazd do półcno-wschodniej Polski, gdzie w środę 10 lutego zmierzy się ze Ślepskiem Suwałki (14:30), a trzy dni później z Indykpolem AZS Olsztyn (14:45). Oba mecze na swoich sportowych antenach pokaże telewizja Polsat.
Komentarze (0)