Faworytem meczu numer dwa, według bukmacherów i większości ekspertów, był zespół z Warszawy. Przemawiało za tym kilka rzeczy. Po pierwsze, atut własnego parkietu. Po drugie, zwycięstwo w meczu rozgrywanym w Bełchatowie. Po trzecie, PGE Skra ponownie musiała sobie radzić bez kontuzjowanych przyjmujących, Amerykanina Taylora Sandera i Serba Milana Katicia.
Spotkanie rozpoczęło się dla podopiecznych Michała Mieszka Gogola fatalnie. Zespół w niczym nie przypominał ekipy, która w środę przegrała po heroicznej walce dopiero w tie-breaku i z przebiegu gry była według komentatorów po prostu lepsza. W zasadzie wszystko o postawie bełchatowian w tej części meczu mówi sam wynik: 25:13 dla drużyny ze stolicy Polski.
W drugiej odsłonie wszystko wróciło jednak do normy. Siatkarze z Bełchatowa wrócili do swojej gry i obserowaliśmy zacięty pojedynek. Łomacz i spółka przełamali rywali przy stanie 19:19. Karol Kłos najpierw skończył atak, szósty tego dnia, a następnie zablokował Piotra Nowakowskiego. Dwupunktowe prowadzenie żółto-czarnych, a następnie dwa błędy rywali pozwolił PGE Skrze wygrać set numer dwa. 25:21 dla gości i 1:1 w meczu.
Podobny przebieg miała trzecia partia, która również rozstrzygnęła się w drugiej części. Bełchatowianie przegrywali 16:17, ale wygrali cztery z kolejnych pięciu akcji i objęli prowadzenie 20:18. Liderem w tej częściu meczu Norbert Huber, który popisał się skutecznym atakiem oraz punktową zagrywką. Atak skończył też Sawicki, a Grobleny popełnił błąd w ataku. VERVA zerwała się do odrobienia strat, ale nic to nie dało. 25:22 dla PGE Skry i prowadzenie 2:1 w meczu.
Od prowadzenia 4:0 bełchatowscy siatkarze rozpoczęli trzeciego seta. Ogromna w tym zasługa Milada Ebadipoura, który uprzykrzył życie rywalom swoją zagrywką, zdobywając bezpośrednio dwa oczka. I choć za chwilę rywale zdołali doprowadzić do remisu 6:6, to żółto-czarni po tym chwilowym zastoju ponownie ją odbudowali. Po asie serwisowym Hubera zrobiło się 16:11 i nic już nie było w stanie zatrzymać PGE Skry.
Ostatecznie set numer cztery został wygrany przez przyjezdnych 25:23, dzięki czemu wygrali oni też mecz 3:1 i doprowadzili do remisu 1:1 w rywalizacji o brąz PlusLigi 2020/2021. Bohaterami spotkania z pewnością byli środkowi Kłos i Huber, którzy podobnie jak skrzydłowi wykręcili podwójny dorobek punktowy. Statuetka dla MVP trafiła w ręce tego bardziej doświadczonego. Świetne zawody rozegrał też Grzegorz Łomacz, który regularnie gubił blok rywali, kiedy miał odpowiedni dograną piłkę.
Decydujące starcie już w najbliższą środę, 21 kwietnia. Od jego wyniku będzie zależeć nie tylko to, czy na szyjach zawodników PGE Skry Bełchatów zawisną brązowe medale, ale też to, czy żółto-czarni wystąpią w kolejnej edycji rozgrywek siatkarskiej Ligi Mistrzów.
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:13, 21:25, 22:25, 23:25)
VERVA: Trinidad, Kwolek, Nowakowski, Superlak, Grobelny, Wrona, Wojtaszek (libero) oraz Król, Kozłowski
PGE Skra: Łomacz, Sawicki, Kłos, Petković, Ebadipour, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Milczarek, Filipiak, Mitić, Huber.
Komentarze (0)