Przed rozpoczęciem bieżącej serii gier przyjezdni zajmowali pierwsze miejsce w tabeli z kompletem zwycięstw i punktów na koncie oraz z tylko jednym setem po stronie strat! Żółto-czarni też punktowali w każdym z czterech dotychczas rozegranych spotkań, ale przytrafiła im się porażka 2:3 w Zawierciu czy strata oczka w rywalizacji ze Stalą w Nysie (3:2). Analitycy firm bukmacherskich byli jednak zgodni, co do tego, że w bełchatowsko-rzeszowskiej rywalizacji nie sposób wskazać zdecydowanego faworyta.
Trener Joel Banks do gry w wyjściowym składzie desygnował rozgrywającego Grzegorza Łomacza, atakującego Aleksandara Atanasijevicia, przyjmujących Dicka Kooya i Lukasa Vasinę, środkowych Mateusza Bieńka i Karola Kłosa oraz libero Kacpra Piechockiego. Po drugiej stronie siatki zobaczyliśmy między innymi znanych z gry w barwach PGE Skry środkowego Jakuba Kochanowskiego czy przede wszystkim libero Pawła Zatorskiego. W kwadracie dla rezerwowych znalazł się atakujący Maciej Muzaj, który dochodzi do siebie po urazie. Jak przebiegało samo spotkanie?
Pierwsza partia sobotniej potyczki rozstrzygnęła się w ustawieniu z Toreyem Defalco na zagrywce. Amerykanin w pole serwisowe powędrował przy stanie 15:14 dla przyjezdnych, a opuścił je przy wyniku 22:15, zapisując na swoim koncie trzy asy. Ostatecznie rzeszowianie tę część meczu wygrali 25:18.
Podrażnieni takim obrotem spraw bełchatowianie wzięli się ostro do roboty od początku drugiej odsłony i to przyniosło wymierne owoce. Rozpoczęło się od prowadzenia 3:0 a zakończyło wygraną 25:13. Co zdecydowało? Kapitalna zagrywka i blok. W tych elementach udało się zdobyć aż po pięć punktów!!!
Trzeci set rozpoczął się lepiej dla gości, którzy wygrali trzy pierwsze akcje, ale żółto-czarni szybko wrócili do gry i praktycznie przez całą partię oglądaliśmy zaciętą rywalizację. W samej końcówce szala zwycięstwa przechyliła się na stronę bełchatowian, którzy w kluczowym momencie skończyli kontrę po kapitalnej obronie Kacpra Piechockiego. Tę część meczu zakończył błąd Defalco. 25:22 dla PGE Skry i prowadzenie 2:1 w meczu.
Od początku czwartej partii trwała zacięta walka. W jej środkowej fazie przyjezdni objęli trzypunktowe prowadzenie (12:9), która po chwili wzrosła nawet do pięciu oczek (16:11). Jednak po serii kapitalnych zagrywek Atanasijevicia i skutecznej grze na kontrze bełchatowianom błyskawicznie odzyskali prowadzenie (17:16) i znowu rozgorzała walka na całego! Asseco Resovia objęła prowadzenie 21:18 po dwóch skutecznych blokach i tej przewagi już nie roztrwoniła, wygrywając czwartą część meczu 25:22 i tym samym doprowadzając do tie-breaka.
W nim lepsi po kapitalnym finiszu okazali się zawodnicy z Podkarpacia, którzy po zmianie stron wygrali aż osiem kolejnych akcji i tym samym zwycięzyli 15:8 w ostatniej części gry i w całym meczu 3:2. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany atakujący przyjezdnych, Jakub Bucki. PGE Skra jest pierwszą drużyną, która urwała rzeszowianom chociażby punkt, ale szkoda niewykorzystanej szansy na wygraną za trzy oczka. Bardzo szkoda.
W najbliższych dniach przed siatkarzami z Bełchatowa rewanżowe starcie z holenderskim Dynamem Apeldoorn w 1/32 finału Pucharu CEV (3:0 w pierwszym meczu – przyp.) oraz potyczki w ramach PlusLigi 2022/23 z Projektem Warszawa u siebie i z Barkomem Każany Lwów w Krakowie. Każdy z rywali prezentuje się dotychczas zdecydowanie słabiej od PGE Skry, więc oczekiwanie trzech wygranych w stosunku 3:0/1 nie wydaje się być wygórowanym. Wspomniane spotkania zaplanowano na środę 26 i sobotę 29 października oraz na wtorek 1 listopada.
PGE Skra Bełchatów – Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (18:25, 25:13, 25:22, 22:25, 8:15)
Skra: Łomacz, Bieniek, Vasina, Atanasijević, Kłos, Kooy, Piechocki (L) oraz Lanza, Rybicki, Musiał
Resovia: Drzyzga, Kochanowski, Cebulj, Bucki, Kozamernik, Defalco, Zatorski (L) oraz Potera, Rossard
Komentarze (0)