Analitycy firm bukmacherskich oraz siatkarscy eksperci i komentatorzy faworyta niedzielnej potyczki upatrywali w drużynie gospodarza, która latem została wzmocniona trzema mistrzami olimpijskimi z Tokio. Fachowcy tym razem się nie pomylili. Niestety.
Zaczęło się obiecująco, bo PGE Skra dobrze weszła w mecz, a wracający do wyjściowej szóstki bełchatowian przyjmujący Dick Kooy był najlepszym zawodnikiem na boisku, kończąc raz po raz akcje z lewego skrzydła, a nawet z szóstej strefy. Holender z włoskim paszportem zakończył inauguracyjną partię z sześcioma punktami na koncie, ale żółto-czarni nie byli nawet blisko zwycięstwa w pierwszym secie, przegrywając go, pomimo prowadzenia 11:8 w początkowej fazie, aż 18:25. W drugiej części meczu zacięta walka trwała do stanu 15:14, a później gospodarze zaczęli odjeżdżać. Najpierw na cztery punkty (18:14), żeby ostatecznie zwyciężyć 25:20. Kluczowe okazały się as serwisowy Tomasza Fornala i kontra zakończona skutecznym atakiem Stephena Boyera. 0:2 w setach.
Podrażnieni takim obrotem spraw żółto-czarni ruszyli na rywali z impetem od początku trzeciej odsłony. Ogromną determinację było widać przede wszystkim w elemencie zagrywki, dzięki której udało się wypracować nawet siedem punktów przewagi. Wydawało się, że prowadzenia 16:9 roztrwonić się nie da. Tego dnia jastrzębianie byli jednak zespołem o dwie klasy lepszym, więc nie zwiesili głów tylko od razu wzięli się do roboty. W ustawieniu z Jurijem Gładyrem na zagrywce, zbliżyli się zaledwie na dwa punkty (14:16). Sytuacja wróciła do normy po bloku Mateusza Bieńka i asie serwisowym Roberta Taht, kiedy to PGE Skra ponownie odskoczyła na sześć oczek (22:16). Ostatecznie podopieczni Slobodana Kovaca zwyciężyli 25:17, przedłużając tym samym swoje szanse na zdobycz punktową.
Ten jeden wygrany set, to było jednak wszystko, na co w niedzielę 24 października było stać siatkarzy z Bełchatowa w konfrontacji z Jastrzębskim Węglem. Na parkiecie pozostali wprowadzenie w końcówce Damian Schulz i Taht, ale to nie pozwoliło odwrócić losów rywalizacji. W czwartej partii mistrzowie naszego kraju ponownie zagrali na miarę swojego ogromnego potencjału i szybko sprowadzili PGE Skrę na ziemię, wygrywając czwartą odsłonę do 18 i cały mecz 3:1.
To pierwsza porażka żółto-czarnych w sezonie 2021/2022 PlusLigi. Kolejnym rywalem PGE Skry będzie Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Hit. 5. kolejki "Ligi Mistrzów Świata" zaplanowano na godzinę 14:45 w sobotę 30 października. Areną zmagań bełchatowska "Energia". Transmisja w Polsacie Sport. W sprzedaży pozostały dosłownie ostatnie bilety na to widowisko, więc jeśli komus naprawdę zależy, to powinien się spieszyć.
Jastrzębski Węgiel - PGE Skra 3:1 (25:18, 25:20, 17:25, 25:18)
Jastrzębski Wegiel: Toniutti, Fornal, Gladyr, Boyer, Clevenot, Wiśniewski, Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Hadrava, Macyra
PGE Skra: Łomacz, Kooy, Kłos, Atanasijević, Ebadipour, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Schulz, Mitić, Taht
Komentarze (0)