Siatkarze z Bełchatowa w ostatnich tygodniach nie mają zbyt wielu powodów do radości. Co prawda Grzegorz Łomacz i spółka pewnie pokonali Galatasaray Stambuł w pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu CEV, ale w PlusLidze tak kolorowo już nie jest, o czym świadczą porażki 2:3 z PSG Stalą Nysa, 1:3 z Treflem Gdańsk i 0:3 z Asseco Resovią Rzeszów. Czy passę porażek udało przerwać się w stolicy? Na dzień dobry trener Joel Banks zaskoczył wyjściowym składem, desygnując do gry w wyjściowym zestawieniu atakującego Wiktora Musiała i przyjmującego Lukasa Vasinę, którzy zastąpili Aleksandara Atanasijevicia (kontuzja dłoni) oraz Dicka Kooya.
Lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy prowadzili 14:11 czy 17:14. Żółto-Czarni rozkręcali się jednak z akcji na akcję, co przełożyło się też na wynik. W ustawieniu z Mateuszem Bieńkiem w polu serwisowym bełchatowianie objęli prowadzenie 20:18, które w samej końcówce inauguracyjnej odsłony jeszcze nieznacznie powiększyli, zwyciężając 25:22. Poza „Bieniem” (5 punktów) wyróżniał się też Filippo Lanza (6/7 w ataku), który na przestrzeni całego spotkania był najjaśniejszym punktem PGE Skry.
Drugi set był od początku bardzo zacięty, a jego losy rozstrzygnęły się w samej końcówce. O wygranej Projektu Warszawa w stosunku 25:22 zadecydowały błędy w ataku Mateusza Bieńka i Filippo Lanzy, którzy posłali skierowane do nich piłki w aut. Partie numer trzy i cztery były dosyć jednostronne, choć ich końcowe wyniki nie do końca na to wskazują. Trzecią odsłonę 25:22 wygrali bełchatowianie, a czwartą 25:21 warszawianie. Do wyłonienia zwycięzcy niedzielnego hitu PlusLigi niezbędny okazał się tie-break., już jedenasty dla siatkarzy z Bełchatowa w sezonie 2022/23 PlusLigi.
Ostatnia partia była epicka i co się praktycznie nie zdarza, najdłuższa ze wszystkich. W tie-breaku rozegrano aż 52 akcje!!! Warszawianie prowadzili 14:12 i mieli dwie piłki meczowe, ale następną akcję wygrali bełchatowianie, którzy chwilę później po asie serwisowym Musiała doprowadzili do gry na przewagi. Ostatecznie o dwa punkty lepsi okazali się zawodnicy Projektu Warszawa, którzy zwyciężyli 27:25 i w całym meczu 3:2. Ostatni punkt kapitalnego widowiska padł paradoksalnie po błędzie wspomnianego już wcześniej Filippo Lanzy, który rozegrał swoje zdecydowanie najlepsze spotkanie w barwach bełchatowskiego klubu.
Tym samym PGE Skra Bełchatów przegrała czwarty mecz ligowy pod rząd i już trzynasty w fazie zasadniczej (!!!), ale sama gra w końcu mogła się podobać. Nie brakowało zaangażowania, o co były poprzednio zarzuty, sam poziom siatkarski też był stosunkowo wysoki (53% w ataku, po 8 asów i bloków). Przynajmniej długimi momentami. Szkoda tylko, że na Torwarze nie doszło do wyczekiwanego przełamania, bo w kontekście walki o udział w fazie play-off jest ono potrzebne Łomaczowi i spółce niczym tlen. Cóż, może uda się za tydzień.
W styczniu 2023 roku przed PGE Skrą jeszcze rewanżowa potyczka w 1/8 finału Pucharu CEV z Turkami (czwartek 26 stycznia) oraz konfrontacja z Barkomem-Każany Lwów w rozgrywkach PlusLigi (niedziela 29 stycznia, godz. 20:30). Oba mecze zostaną rozegrane w Bełchatowie i będą to pierwsze tegoroczne spotkania w hali „Energia”. Transmisje na sportowych antenach Telewizji Polsat.
Projekt Warszawa – PGE Skra Bełchatów 3:2 (22:25, 25:22, 22:25, 25:21, 27:25)
Projekt: Firlej (3), Tillie (16), Semeniuk, Nowakowski (10), Szalpuk (5), Weber (24), Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk (11), Grobelny (9) i Pawlun
PGE Skra: Musiał (13), Kłos (13), Vasina (16), Łomacz, Bieniek (19), Lanza (26), Gruszczyński (libero) oraz Atanasijević i Mitić
Komentarze (0)