Slobodan Kovac w wyjazdowym starciu z kędzierzynianami nie mógł skorzystać z przyjmującego Roberta Tahta, który zmaga się z urazem stawu kolanowego oraz z libero Kacpra Piechockiego, który również narzeka na problemy zdrowotne. Pomimo tych osłabień żółto-czarni stanęli na wysokości zadania i sprawili sporą niespodziankę.
PGE Skra Bełchatów nie była faworytem wtorkowej potyczki, co dobrze było widać po kursach wystawionych przez analityków firmy bukmacherskich. Dawali oni siatkarzom z naszego miasta nie więcej niż 30% szans na zwycięstwo, a na wygraną za komplet punktów około 10%. Prognozy te zweryfikował jednak parkiet.
Na nim lepsi byli bełchatowianie, którzy co prawda dostali ciężkie lanie w trzeciej partii (15:25), ale pozostałe wygrywali po zażartej walce (25:23, 29:27 i 27:25). W pierwszym i drugim secie żółto-czarni odrabiali nawet czteropunktowe straty. Imponująca była pogoń zwłaszcza w drugiej partii, w której ZAKSA prowadziła już 24:21, ale podopieczni trenera Kovaca dzięki kapitalnej zagrywce zdołali odwrócić losy rywalizacji.
W czwartej odsłonie mieliśmy huśtawkę nastrojów. Siatkarze z Bełchatowa w jednym ustawieniu stracili pięć punktów (od 15:13 do 15:18), żeby od stanu 17:20 ruszyć w pogoń, doprowadzić do wyrównania (20:20), a następnie do wygranej po grze na przewagi (27:25).
Co przesądziło o zwycięstwie 3:1 PGE Skry nad Grupą Azoty ZAKSA? Poza lepszym serwisem w kluczowych momentach, dużo mniejsza liczba błędów własnych (24 do 31) oraz wyraźnie lepsze przyjęcie. W tym elemencie brylował Robert Milczarek, który godnie zastąpił Kacpra Piechockiego.
Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano atakującego bełchatowskiej ekipy, Serba Aleksandara Atanasijevicia, który zdobył łącznie 22 punkty, z czego trzy po zagrywce. 17 oczek dorzucił Dick Kooy. Pozostali gracze zakończyli wtorkową konfrontację z jednocyfrowym dorobkiem.
Osiemnaste zwycięstwo w sezonie pozwoliło PGE Skrze Bełchatów zbliżyć się na dystans jednego punktu do Jastrzębskiego Węgla i na dwa oczka do ZAKSY. Trzeba jednak pamiętać o tym, że obaj rywale rozegrali dotychczas o dwa spotkania mniej, więc trudno będzie ich wyprzedzić.
Najważniejsze jednak, że wygrana z kędzierzynianami zapewniła żółto-czarnym co najmniej trzecie miejsce po fazie zasadniczej, więc do sobotniej rywalizacji z Aluronem CMC Wartą Zawiercie będą mogli przystąpić bez najmniejszej presji. Początek o 14:45.
Komentarze (0)