RCB działa dziś na mocy przepisów ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej, która weszła w życie w styczniu. Nowe przepisy przyznały tej instytucji szerokie kompetencje i zadania, m.in. stworzenie krajowego planu ewakuacji oraz koordynację działań wojewodów.
„Praktycznie w drugim dniu po wejściu w życie ustawy już wystosowałem do szefa Sztabu Generalnego formalne pismo z prośbą o rozpoczęcie współpracy” – przyznał Muszyński. Taka determinacja pokazuje, że zagrożenia traktowane są z pełną powagą.
Wojsko nie tylko od broni
Najbardziej zaskakującym elementem przygotowań jest ścisła współpraca ze Sztabem Generalnym Wojska Polskiego. W sytuacji kryzysowej to właśnie armia ma odegrać kluczową rolę – od wsparcia logistycznego po pomoc w pakowaniu walizek. Doświadczenia z Ukrainy, gdzie wojskowe wsparcie logistyczne okazało się niezbędne, wyznaczyły nowy standard postępowania.
RCB deklaruje, że wszystkie działania będą realizowane z poszanowaniem lokalnych realiów. „Będziemy je szykowali z tym duchem, żeby nie narzucać czegoś na siłę, ponieważ wiadomo, że ludzie na dole najczęściej wiedzą lepiej, jak wygląda sytuacja” – podkreśla Muszyński. Chodzi o to, by instrukcje z Warszawy nie były oderwane od rzeczywistości w małych miejscowościach.
Ukraińskie doświadczenia fundamentem polskich planów
Tragiczne wydarzenia za wschodnią granicą stały się nieocenioną lekcją dla polskich planistów. RCB uważnie analizuje, co działo się podczas ewakuacji z Mariupola czy Charkowa. „Musimy wyciągać wnioski z tego, co się działo w Ukrainie i dostosować je do współczesnej rzeczywistości” – mówi Muszyński.
To nie tylko logistyka. Duże znaczenie ma psychologia – jak zapanować nad paniką, jak rozmawiać z przestraszonymi ludźmi, jak zadbać o dzieci czy osoby starsze. Istotna jest też koordynacja między regionami, ale również z krajami sąsiednimi. „Musimy pamiętać o punktach styku między województwami oraz między Polską a krajami sąsiednimi” – przypomina dyrektor RCB.
Alert RCB w nowej odsłonie
Kluczowym elementem całego systemu ma być szybka i bezpośrednia komunikacja z obywatelami. W tym celu wykorzystywany będzie znany już system Alert RCB – czyli masowe wysyłanie wiadomości SMS do osób przebywających na danym obszarze. Wiadomość ma zawierać informacje o kierunku ewakuacji, punktach zbornych, zasadach postępowania oraz numerach alarmowych.
Ale co, jeśli sieci komórkowe zawiodą? To prawdopodobny scenariusz – wojna w Ukrainie pokazała, że infrastruktura telekomunikacyjna bywa celem ataków. Dlatego przewidziano także systemy zapasowe – megafony, patrole z głośnikami, lokalne radia. Proste, ale skuteczne.
Edukacja przez poradniki
RCB planuje także kampanię informacyjną. W sieci są już dostępne poradniki, m.in. jak spakować tzw. plecak ewakuacyjny. Jednak to dopiero początek. W planach jest wysłanie papierowych wersji tych materiałów do każdego domu. Tradycyjna poczta ma zapewnić, że dotrą także tam, gdzie internet nie sięga.
To budowanie świadomości społecznej – proces długofalowy, ale niezbędny. Społeczeństwo, które wie, jak reagować w kryzysie, nie panikuje, działa sprawniej i szybciej się regeneruje po zagrożeniu.
Wojewodowie na pierwszej linii
Realizacja planów ewakuacyjnych spocznie na barkach wojewodów. To oni będą decydować, kiedy i jak rozpocząć ewakuację w swoim regionie. Dlatego RCB przygotowuje dla nich zestawy instrukcji – gotowe scenariusze działania dostosowane do różnych typów zagrożeń.
Różnice między regionami są ogromne. Inaczej wygląda ewakuacja z gęsto zaludnionej Warszawy, inaczej z rozproszonej zabudowy wiejskiej. Właśnie dlatego RCB przeprowadziło konsultacje z przedstawicielami wszystkich województw, zbierając nie tylko oficjalne pisma, ale także praktyczne uwagi z codziennej pracy.
Wojewodowie będą musieli też współpracować ze sobą. Ewakuacja z jednego regionu może oznaczać napływ ludzi do drugiego – wszystko musi być wcześniej uzgodnione, także w kwestii przyjęcia i zakwaterowania ewakuowanych.
Uniwersalny system na różne zagrożenia
Choć punktem wyjścia była wojna, planowany system ewakuacji nie ogranicza się tylko do działań militarnych. Polska musi być gotowa na inne kryzysy: powodzie, pożary, awarie chemiczne, a nawet pandemie. Każde z tych zagrożeń wymaga innego podejścia, ale wszystkie opierają się na tych samych filarach:
- sprawnej komunikacji,
- szybkiej decyzji,
- dobrej organizacji.
Minister spraw wewnętrznych Maciej Kierwiński jeszcze w marcu 2024 roku podkreślał, że kluczowe jest przygotowanie infrastruktury i miejsc docelowych. Bez nich nie ma mowy o skutecznej ewakuacji.
Szczególna uwaga musi być poświęcona osobom z niepełnosprawnościami, chorym, seniorom i dzieciom. Ich transport i opieka wymagają specjalistycznych rozwiązań – od dodatkowego sprzętu po odpowiednio przeszkolony personel.
Nie ma miejsca na improwizację
Najważniejsza lekcja z Ukrainy? Kryzysu nie da się ogarnąć na gorąco. Wszystko musi być gotowe wcześniej. Gdy sytuacja staje się dramatyczna, nie ma czasu na testy, spotkania i ustalenia. Muszą być gotowe scenariusze, zapasy, system komunikacji, przeszkolony personel.
Dlatego właśnie dziś – w czasie pokoju – powstają plany, które mogą w przyszłości uratować życie. To inwestycja w bezpieczeństwo całego społeczeństwa. „Musimy wyciągać wnioski z tego, co się działo w Ukrainie i dostosować je do współczesnej rzeczywistości” – przypomina raz jeszcze szef RCB.
Kiedy poznamy szczegóły?
Wszystko wskazuje na to, że prace nad krajowym planem ewakuacyjnym nabierają tempa. Zgodnie z deklaracjami władz, pierwsze wytyczne mają być gotowe jeszcze w tym roku. Będzie to nie tylko dokument dla urzędników – to także narzędzie, które ma zwiększyć świadomość obywateli i pokazać, że państwo nie czeka z założonymi rękami.
Choć wielu może uznać ten plan za zbędny lub przesadzony, historia pokazuje, że lepiej być przygotowanym na coś, co nigdy nie nastąpi, niż zostać zaskoczonym przez sytuację, której nikt się nie spodziewał.
Komentarze (0)