Nowe przepisy w prawie pracy dotyczyć mają głównie osób pracujących na umowę zlecenie lub umowę o dzieło. Od momentu ich wejścia w życie pracodawcy nie będą mogli "pozbywać się" swoich podwładnych od ręki. Co ciekawe, zrewolucjonizowany kodeks zapowiada również zmiany w samym procederze informowania pracownika o planowanym zwolnieniu. Mianowicie przed wręczeniem wypowiedzenia firma zobowiązana będzie zawiadomić pracownika o takim zamiarze w obecności świadka. Do tej pory wystarczyło wręczenie wypowiedzenia umowy lub oświadczenie o jej rozwiązaniu i powiadomienie o tym osoby zatrudnionej chwilę przed wręczeniem dokumentu.
- Cała procedura trwa kilka minut, chyba że ma umowę bezterminową, a w zakładzie funkcjonuje związek zawodowy. Wówczas potrzebna jest konsultacja z organizacją zakładową. W takiej sytuacji postępowanie się wydłuża, gdyż trzeba doliczyć czas na zawiadomienie organizacji o planowanym zwolnieniu oraz na udzielenie przez nią odpowiedzi, czy zgadza się na reprezentowanie pracownika - podaje portal infor.pl.
Jak wiadomo, każde przepisy da się obejść. Tak i w tym przypadku istnieje pewna luka, bowiem przepisów polegające na wcześniejszym powiadomieniu pracownika o planowanym zwolnieniu i wysłuchaniu go w obecności świadka nie będą musiały przestrzegać firmy zatrudniające do 10 pracowników. Za pozostaniem przy wygodnym rozwiązaniu żegnania się z pracownikami stoi natomiast odprawa, którą przedsiębiorcy zobowiązani będą w takiej sytuacji wypłacić. Jej jednoznaczna wysokość nie jest określona w przepisach, zależna bowiem będzie od stażu pracy, jednak rekompensata opiewać ma na kwotę od jednego do trzech wynagrodzeń miesięcznych. Im więcej zarabiamy i im dłuższy staż posiadamy, tym więcej pieniędzy na odchodne. Taki proceder natomiast nieprzychylnie oceniają eksperci, którzy obawiają się, że wówczas wykwalifikowani pracownicy nie będą chętni do podejmowania zatrudnienie w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw.
- Łatwiejszy sposób zwalniania pracowników w małych przedsiębiorstwach oznacza, że zatrudnieni będą objęci mniejszą ochroną praw pracowniczych, co paradoksalnie może wręcz spowodować, że w opinii Polaków zatrudnienie w takich firmach będzie traktowane jako praca drugiej kategorii. Niewykluczone, że przez to wykwalifikowani pracownicy nie będą decydować się na pracę w MŚP, co negatywnie wpłynie na rozwój tego bardzo ważnego dla gospodarki sektora firm - mówią eksperci ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców