reklama

Z kazachskiego piekła trafią do Bełchatowa

Opublikowano:
Autor:

Z kazachskiego piekła trafią do Bełchatowa - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaBełchatowianie zaangażowali się w sprowadzenie do Polski repatriantów z Kazachstanu. Chodzi o starsze małżeństwo - pana Franciszka i panią Bronisławę, którzy przez całe swoje życie marzyli o tym, by wrócić do ojczyzny swoich przodków. Realizacja marzenia jest coraz bliżej i wszystko wskazuje na to, że repatrianci trafią do naszego miasta.

Pan Franciszek z żoną Bronisławą są już w Polsce od początku czerwca. W tej chwili mieszkają w ośrodku adaptacyjnym dla repatriantów, choć jest to jedynie miejsce tymczasowego pobytu, to ich marzenie już się spełniło - trudy życia na dalekim wschodzie zostawili daleko za sobą.

Pan Franciszek urodził się jako najmłodszy z ośmiorga rodzeństwa w 1947 w Krasnodolsku w Kazachstanie. Jak sam podkreśla jego starsze siostry, które urodziły się jeszcze na Ukrainie, gdzie do 1936 roku mieszkali jego rodzice, umarły nie wytrzymując ciężkich kazachskich warunków.

Pan Franciszek jest emerytowanym nauczycielem, z zamiłowania - od dziecięcych lat - krótkofalowcem. To właśnie poprzez sprzęt krótkofalarski, który własnoręcznie skonstruował, udało mu się skontaktować między innymi z krótkofalowcami z Bełchatowa - Stanisławem Wasilewskim oraz Łukaszem Borowskim.

- Trudno obok historii opowiadanych przez Franciszka przejść obojętnie. To pasjonat krótkofalarstwa i ponad rok temu nasze losy zbiegły się właśnie na radiowych falach. Rozmawialiśmy przez ostatnie miesiące, ale tegoroczna zima była momentem przełomowym. Otóż na przełomie lutego i marca Franciszek podzielił się z nami tragiczną refleksją, że kolejnej zimy on już tam, w Kazachstanie nie przeżyje. Długie tygodnie permanentnego, sięgającego 40 stopni mrozu wykończają jego i jego żonę. W tej sytuacji nie było czasu do stracenia. Zaczęliśmy się dowiadywać jak przeprowadzić całą procedurę repatriacji - mówi Łukasz Borowski, krótkofalowiec

Sprawa rodaków trafiła także do bełchatowskich urzędników, wszystko za sprawą powiatowego radnego Krzysztofa Jewgiejuka, który postanowił pomóc małżeństwu. Zadeklarował chęć znalezienia mieszkania właśnie w naszym mieście. Dlaczego Bełchatów?

- Otóż, ciotka Pani Bronisławy mieszkała tutaj i najprawdopodobniej jest pochowana na cmentarzu w Bełchatowie. Poczyniliśmy pierwsze kroki, aby ustalić miejsce jej pochówku. I to jest jeden z głównych powodów, dla którego starsze małżeństwo chce zamieszkać w Bełchatowie - tłumaczy Krzysztof Jewgiejuk, powiatowy radny

Na ostatniej sesji Rady Powiatu, Jewgiejuk zebrał podpisy pod pismem do prezesa Bełchatowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej z prośbą o znalezienie mieszkania dla małżeństwa. Kilkanaście osób - wśród nich starosta i wicestarosta - sygnowało dokument swoimi podpisami. W miniony poniedziałek, 18 czerwca pismo trafiło do prezesa Bełchatowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wszystko wskazuje na to, że uda się znaleźć niewielkie lokum dla małżeństwa.

- Pan Franciszek wraz z rodziną musieli wytrzymywać ekstremalne warunki. Jak sami relacjonują, przetrzymywali ogromne mrozy pod grubymi kołdrami, obłożeni butelkami z wrzątkiem i ubrani w kożuchy. Obawiali się, że kolejnej zimy mogliby nie przetrwać. Cieszę się, że dzięki naszej pomocy ich życie stanie się o niebo lepsze. Nawet niewielkie, skromne lokum w Bełchatowie będzie zdecydowanie bardziej komfortowe od tego, w którym mieszkali w Kazachstanie - dodaje Krzysztof Jewgiejuk

Rodzina z Kazachstanu najprawdopodobniej osiedli się w Bełchatowie jesienią, obecnie żona pana Franciszka uczy się języka polskiego w ośrodku dla repatriantów.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE