Z "Dni Bełchatowa" na salę sądową. Widzieliśmy nagrania z kontrowersyjnej interwencji straży miejskiej

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Podczas sierpniowej sesji Rady Miejskiej, rozgorzała gorąca dyskusja. Radni debatowali nad sprawą skargi na Komendanta Straży Miejskiej, związanej z interwencją w trakcie tegorocznych Dni Bełchatowa. Najwięcej emocji wzbudziła metodyka pracy Komisji Wniosków, Skarg i Petycji, która ową skargę uznała za bezzasadną. W kilka dni po sesji zgłosił się do nas autor skargi, pan Piotr, chcąc opowiedzieć jak sytuacja wyglądała z jego perspektywy. Przedstawił również nagrania z kontrowersyjnej interwencji.

Jak wyjaśnił pan Piotr, poczuł się zniesmaczony sposobem w jaki przedstawiono sytuację podczas sesji (o temacie pisaliśmy TUTAJ). Wyraził też oburzenie wobec prac Komisji Wniosków, Skarg i Petycji. Przede wszystkim nie chciał pozostać nieobecnym w dyskusji nad własną sprawą. Jak przedstawia się wersja wydarzeń z jego perspektywy? Co stało się na Dniach Bełchatowa, że sprawa zawędrowała aż na ławy sądowe?

Punktem zapalnym okazał się temat identyfikatorów dla rodziców, których dzieci tańczyły na scenie. Jak informuje pan Piotr, ilość przepustek była mocno ograniczona (tylko 2 sztuki), a dzieci na scenie była szóstka. Na ten właśnie temat podjął ożywioną dyskusję z ochroną i organizatorem imprezy. Jak zapewnia nasz rozmówca, nie chodziło mu o wejście za barierki, ale o omówienie niedociągnięć organizacyjnych. Ostatecznie uznano, że pan Piotr zachowuje się agresywnie i niezbędna będzie interwencja straży miejskiej.

Po dotarciu na miejsce, strażnicy chcieli wylegitymować pana Piotra, jednak ten nie miał przy sobie dokumentu tożsamości, podał więc strażnikowi swoje dane. Mundurowy miał jednak twierdzić, że mogą one być fałszywe. Jak mówi pan Piotr, strażnik próbował ustalić tożsamość przez dłuższy czas, jednak bezskutecznie, a sposób przeprowadzenia interwencji, wg legitymowanego mieszkańca był skandaliczny:

-Przez blisko godzinę pan ze straży weryfikował moje dane, upokarzając mnie i nie pozwalając napić się wody ani iść do cienia […] krzyczał na mnie żebym się nie ruszał bo zakuje mnie w kajdanki.

Wątpliwości pana Piotra, wzbudza też zachowanie strażnika miejskiego, którego sam skarżący określił mianem „szeryfa”. Zauważa, że nie wiedział nawet, jak nazywa się osoba, która go legitymuje.

-W treści skargi piszę "pan z brodą", ponieważ przedstawił się bardzo szybko i niezrozumiale, również swój nr służbowy przedstawił w taki sposób, żeby nie można było go zapamiętać. Stwierdził, że nie będzie powtarzał, bo nie musi - opowiada nasz rozmówca.

Sytuację widać na jednym z udostępnionych nam nagrań. Strażnik informuje na nim, że przedstawiał się już kilkukrotnie i nie ma zamiaru tej czynności powtarzać. Na wideo widać też sytuacje, w której interweniujący mówi do pana Piotra, by się nie ruszał, bo zakuje go w kajdanki.

Oskarżenia, jakie w stronę pana Piotra kieruje straż miejska mówią przede wszystkim o zakłócaniu spokoju publicznego podczas imprezy masowej. Z relacji samego zainteresowanego wynika jednak, że jedyne co robił, to zadawał pytania i próbował dowiedzieć się, dlaczego rodzice nie mogą pomóc dzieciom podczas występów. To też widać na nagraniach, trzeba jednak zaznaczyć, że widzieliśmy jedynie fragment interwencji, dlatego nie możemy jednoznacznie stwierdzić, jak wyglądała cała sytuacja.

- Ja byłem tam w charakterze osoby transportującej sukienkę, nie przejawiałem objawów agresji i nie zakłócałem ogólnego porządku- mówi pan Piotr i dodaje - Z racji tak skandalicznego zachowania "pana z brodą" uznałem, że całą sytuację zgłoszę panu Barasińskiemu. Stwierdził on, że sprawę zna, uznał też, że moje słowa nie mają znaczenia, bo sprawa jest przekazana do sądu. Moją winę uznano a priori, komendanta nie interesowały fakty.[...] Gdy nie zrozumiałem jak nazywał się "pan z brodą” , komendant nerwowo krzyknął że nie będzie powtarzał po kilka razy. Byłem również pytany o trzeźwość podczas wydarzenia, post factum!

O poprawnym wyjaśnieniu sytuacji i interwencji zgodnej ze standardami jest natomiast przekonany komendant bełchatowskiej straży.

- Funkcjonariusze straży miejskiej realizują swoje działania wynikające z ustawy. Straż miejska zabezpieczała Dni Bełchatowa. Podjęła w dniu 20.06.2019 interwencję na prośbę kierownika ochrony i organizatora imprezy - mówi komendant Piotr Barasiński i dodaje - Cały materiał był bardzo szczegółowo omówiony na komisji. My oczywiście mamy materiału dowodowe, zeznania świadków, protokoły i notatki urzędowe, wszystko jest zabezpieczone.

Po wizycie u komendanta Barasińskiego, pan Piotr postanowił złożyć skargę do prezydent Marioli Czechowskiej i Rady Miejskiej w Bełchatowie. Sprawa została przekierowana do Komisji Wniosków, Skarg i Petycji. I właśnie praca tego organu wzbudziła ponowne oburzenie samego skarżącego oraz niektórych radnych. Skargę bowiem uznano za bezzasadną, nie wysłuchując strony skarżącej.

- Z dokumentów wynika jasno, że osoba skarżąca posiada nagranie z tej interwencji[...]Dlaczego więc pan przewodniczący, posiadając tą wiedzę nie zaprosił skarżącego, nie przeprowadził pan dowodu strony? Rozmawiałem z osobą skarżącą, która powiedziała mi, że nie poinformowano go o żadnym z dwóch posiedzeń komisji - mówił radny Marcin Rzepecki.

Do dyskusji włączył się również Grzegorz Gryczka, który również wyraził swoje niezadowolenie ze sposobu pracy komisji:

-Tym co się stało na posiedzeniu komisji dajemy mieszkańcom jasny komunikat. Drodzy mieszkańcy Bełchatowa, nie składajcie żadnych skarg, ponieważ wszystkie są z urzędu bezzasadne[...] Jak można sprawnie i obiektywnie ocenić sytuacje, skoro znamy tylko jedną stronę.

Odpowiadając na pytanie, przewodniczący Komisji Wniosków, Skarg i Petycji radny Łukasz Cieślak wyjaśniał:

-Po konsultacji z radcą prawnym zdecydowaliśmy, że nie jesteśmy sądem, żeby rozstrzygać w tej sytuacji. Jeśli będziemy wzywać każdego świadka żeby składał zeznania, to będzie to trwało bardzo długi okres.

Pan Piotr zaznaczył jednak, że jako skarżący, który posiada dodatkowo dowód w postaci nagrania wideo, nie powinien być traktowany jak "każdy" świadek i powinien otrzymać powiadomienie o pracy komisji, aby mógł się na niej pojawić.

Temat niewątpliwie jest wielowątkowy. Zarówno pan Piotr jak i Straż Miejska w Bełchatowie prezentują własne, często sprzeczne argumenty w sprawie, trudno więc ocenić, która ze stron ma rację. Pewny jest fakt, że sprawa zostanie w końcu wyjaśniona, bowiem strażnik miejski odstąpił od wystawienia mandatu, kierując zawiadomienie do sądu, gdzie spór z pewnością zostanie rozstrzygnięty.

Poniżej publikujemy dokumenty związane z przedmiotem opisywanej sprawy, w tym skargę złożoną przez pana Piotra, odpowiedź Komendanta Straży Miejskiej w Bełchatowie, oświadczenie strażnika, na którego pracę składał zażalenie skarżący i projekt uchwały o odrzuceniu skargi.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE