O pozostawionych na łące w Zdzieszulicach Górnych beczkach informację najpierw dostali policjanci. Kiedy na miejsce dotarł patrol, ogrodził dwie 200-litrowe beczki specjalną taśmą.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że znajdują się tam pojemniki wypełnione substancją niewiadomego pochodzenia – mówi Iwona Kaszewska, rzecznik bełchatowskiej policji.
Na miejsce wezwano strażaków, którzy sprawdzili czy doszło do wycieku.
- Na etykietach widniało, że to wodorotlenek sodu – mówi Michał Wieczorek, rzecznik bełchatowskiej straży pożarnej. - Nie doszło do żadnego wycieku, a beczki były szczelnie zamknięte. Nie było zagrożenia dla środowiska. Co było jednak w środku, to tego nie ustalaliśmy – dodaje.
Co więc było w tajemniczych beczkach? Na miejscu był też bowiem obecny przedstawiciel gminy Bełchatów. I to właśnie w urzędzie udało się rozwikłać zagadkę. Od gminnych urzędników dowiedzieliśmy się, że w beczkach była przetrzymywana... woda, którą na działkę przywiózł sobie właściciel wygrodzonego terenu, bo chciał budować ogrodzenie, a woda była potrzebna do... wyrobienia cementu.
Komentarze (0)