Wniosek w sprawie zmiany granic najbogatszej gminy w Polsce do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji we wrześniu złożył wojewoda łódzki – Tobiasz Bocheński. Taką decyzję tłumaczył tym, że takie rozwiązanie zaradzi „niesprawiedliwości” w podziale pieniędzy, jakie płyną z działalności bełchatowskiej kopalni i elektrowni. To było kolejne podejście do przyłączenia części „polskiego Kuwejtu” do gminy Bełchatów. W 2019 roku całą sprawę zainicjowała posłanka Małgorzata Janowska z Bełchatowa. Dwa lata później ponownie zaczęła lobbować w tej sprawie i wszystko wskazuje na to, że na tym wygrała.
Sprawa trafiła do Rady Ministrów. Wcześniej 15 grudnia nad propozycją pochyliła się Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego. Wówczas strona samorządowa miała zaproponować, aby decyzję odłożyć o roku, a także zorganizować spotkanie na miejscu, aby Kleszczów miał szansę zaproponowania korzystniejszych warunków udziału sąsiadów w tzw. Funduszu Solidarnościowym, który powstał w 2019 roku, po pierwszej próbie zmiany granic, gdy pomysł został odrzucony przez rząd. Wojewoda łódzki,który zawnioskował o zmianę granic, zapowiedział jednak, że nie wycofa wniosku. Dlatego ostateczną decyzję miała podjąć Rada Ministrów. I tak też się stało.
Polityczne „drugie dno”
Sprawa ma jednak polityczne drugie polityczne dno. Nieoficjalnie mówi się, że zmiana granic do „spłata długu” wobec posłanki Janowskiej za powrót do klubu parlamentarnego PiS. Wcześniej w czerwcu tego roku wraz ze Zbigniewem Girzyńskim i Arkadiuszem Czartoryskim odeszła z klubu PiS. To skutkowało utratą samodzielnej większości w Sejmie, bo w klubie PiS zostało wtedy 229 posłów. Po kilkunastu dniach poseł Janowska wróciła do klubu parlamentarnego PiS, co podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej, ogłosił sam prezes - Jarosław Kaczyński.
- Poróżnił nas stosunek do pewnych spraw odnoszących się do energetyki, Bełchatowa, przyszłości tego miasta. Ale doszliśmy tutaj do porozumienia, bardzo konkretnego, uczestniczył w tym także pan premier i są wszelkie podstawy do tego, żeby ta nasza jedność, która przez długi czas trwała, została odnowiona - powiedział wówczas Jarosław Kaczyński.
Według niektórych, zmiana granic gmin Kleszczów i Bełchatów, ma być właśnie spłatą długu wobec posłanki, która wróciła w szeregi klubu PiS. Sama decyzja została wydana bowiem błyskawicznie – wniosek pod koniec sierpnia złożył wojewoda, a już kilka miesięcy później nad sprawą pochyliła się Rada Ministrów.
Sama posłanka uważa, że dokonała się tutaj sprawiedliwość o którą zabiegała od dawna.
- Na pewno mój głos przy obecnej arytmetyce sejmowej jest bardziej słyszalny, ale trzeba pamiętać, że rozmowa o zmianie granic trwała od 2018 roku. Premier od początku nie wykluczał korekty administracyjnej. Dziś decyzja zapadła i cieszę się z tego powodu, ponieważ zapewni ona zrównoważony rozwój całego powiatu bełchatowskiego. Na zmianie granic gmin Kleszczów i Bełchatów skorzysta cały region i wszyscy jego mieszkańcy - mówi Małgorzata Janowska.
Elektrownia Bełchatów wydzielona z Kleszczowa
Od gminy Kleszczów zostanie wydzielony obręb Wola Grzymalina, gdzie zlokalizowana jest Elektrownia Bełchatów. To teren o powierzchni ponad 2 tys. hektarów. Według wyliczeń władz województwa obecnie dochód na mieszkańca w gm. Kleszczów wynosi 29,8 tys. zł, a w gm. Bełchatów 2,2 tys. zł. Po zmianach byłoby to odpowiednio 17,6 tys. zł i 8 tys. zł.
Pomysł zmiany granic popiera wójt gminy Bełchatów, który przypomina, że to właśnie gmina Bełchatów jest narażona na „skutki uboczne” związane z działalnością ogromnych zakładów. To nie tylko brak wody czy uciążliwe pylenie, ale też na przykład zniszczona infrastruktura drogowa.
- Nie jesteśmy nastawieni przeciwko mieszkańcom gminy Kleszczów, bo chcielibyśmy żyć w zgodzie i wspólnej symbiozie. Jednak chcemy odrobinę otrzymać z tego, co również nas dotyczy, aby się rozwijać – podkreślał Konrad Koc, wójt gminy Bełchatów.
Dochód na mieszkańca wzrośnie o 6 tys. zł
Gmina Bełchatów ma przejąć tereny, na których położona jest stara część bełchatowskiej elektrowni czyli bez nowego bloku 858 MW. Byłby to tylko zdegradowany teren przemysłowy, bez całych wiosek z mieszkańcami. Dla budżetu gminy Bełchatów oznaczałoby to ogromny zastrzyk finansowy, bo grubo ponad 60 mln zł rocznie. To prawie podwoiłoby obecny budżet gminy. Dochód na mieszkańca wzrósłby o prawie 6 tys. zł.
Wójt Koc już wcześniej podkreślał, że gmina Bełchatów przygarniętymi od Kleszczowa milionami na pewno by się podzieliła. W tym celu miałby powstać Fundusz Wsparcia Lokalnego dla sąsiednich samorządów, a także Fundusz Drogowy dla powiatu bełchatowskiego.
Komentarze (0)