Nowy Janów oddalony jest zaledwie o półtora kilometra od Rogowca. Mieszkańcy sami przyznają, że największą w kraju elektrownię mają praktycznie za płotem, ale niestety przez wszystkich są traktowani „po macoszemu”. Przez środek niewielkiej miejscowości biegnie droga powiatowa łącząca Rogowiec z Klukami, a dalej z krajową „74”. Każdego dnia przez wieś przejeżdżają tysiące samochodów, w tym również wiele ciężarówek. To nie tylko pracownicy elektrowni i kopalni, ale również ciężarówki dojeżdżające do firm działających w strefach przemysłowych i spółkach zależnych PGE.
Pomimo tak dużego ruchu, mieszkańcy Nowego Janowa wciąż nie mogą doprosić się o chodnik, czy choćby nawet pobocze. Rodzice wprost przyznają, że obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci, które każdego dnia muszą dojść na przystanek, na którym wsiadają do autobusu dowożącego je do szkoły.
Sprawdziliśmy jak wygląda to w praktyce. Sytuacja jest jeszcze trudniejsza, gdy spadnie śnieg. Zajrzeliśmy do Nowego Janowa popołudniu, gdy maluchy wracały z lekcji. Dzieci, które wysiadają na przystanku, do domu muszą iść praktycznie po drodze, a gdy tylko nadjeżdża samochód lub ciężarówka, uciekają w zaspy, brodząc w śniegu.
- I tak to niestety wygląda. Czy musi w końcu dojść do tragedii, aby ktoś przejął się tą sytuacją? – pyta pani Ewa, mieszkanka Nowego Janowa.
Razem z innymi matkami napisała list otwarty do starosty i radnych powiatu. Po raz kolejny domagając się interwencji i poprawy bezpieczeństwa w ich miejscowości.
- Mimo tak natężonego ruchu, część dzieci dochodzi do przystanku idąc asfaltem, bo nie mamy nawet poboczy! Zdają sobie państwo sprawę, że kiedy spadnie śnieg, musimy uciekać przed nadjeżdżającymi autami wskakując w zaspy? Nie ma mowy żeby przejechać ten odcinek wózkiem dziecięcym – czytamy w liście otwartym.
Mieszkańcy Nowego Janowa żądają natychmiastowego zamontowania spowalniaczy przy wjazdach do ich miejscowości oraz w sąsiedztwie przystanków autobusowych, a także oznaczenia przy nich przejść dla pieszych.
- Elektrownia działa od 40 lat i przez ten czas nikt, ani na poziomie gminy, ani na poziomie powiatu, nie pochylił się nad bezpieczeństwem mieszkańców Nowego Janowa. Mamy czekać do pierwszego, tragicznego wypadku? Z naszej miejscowości dojeżdża codziennie tylko do szkół podstawowych kilkanaścioro dzieci, a przy przystankach nie ma nawet oznakowanych przejść dla pieszych! - piszą w liście kobiety z Nowego Janowa.
O apel matek z Nowego Janowa i szanse na poprawę bezpieczeństwa na powiatowej drodze zapytaliśmy w bełchatowskim starostwie.
- Zależy nam na poprawie bezpieczeństwa na drodze w Janowie Nowym, dlatego też jesteśmy w trakcie przygotowywania projektu dla ponad kilometrowego odcinka chodnika – podkreśla Dorota Pędziwiatr, starosta bełchatowski.
Adam Rogoziński, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Bełchatowie wyjaśnia przy tym, że w sprawie budowy chodnika potrzeba czasu, ponieważ projektant musi rozwiązać kilka problemów, m.in. kwestie dotyczące zjazdów, podziału działek oraz decyzji środowiskowej. Wykonanie prac uzależnione jest od terminu sporządzenia dokumentacji oraz zabezpieczenia środków na współfinansowanie przez gminę Kluki.
Z dystansem do zapowiedzi urzędu i zarządcy drogi podchodzą sami mieszkańcy.
- Budowę chodnika obiecują nam od dawna, tylko wciąż nie mogą znaleźć pieniędzy. Nasza cierpliwość się skończyła. Na początek chcemy działań, o które prosimy czyli spowalniaczy i pasów. Chodnik oczywiście też jest konieczny, tylko chcemy realnych działań, a nie kolejnych zapowiedzi – mówi mieszkanka Nowego Janowa.
Komentarze (0)