Na terenie bełchatowskiej elektrowni doszło do tragicznego wypadku. We wtorek (15 listopada), około godziny 9:30, służby zostały wezwane do mężczyzny, który spadł z dużej wysokości.
Zdarzenie potwierdza dyżurny bełchatowskiej policji, jak przekazuje, ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że 32-letni pracownik firmy zewnętrznej podczas wykonywanych prac w kanale powietrznym elektrowni Bełchatów, spadł z dużej wysokości.
Jak dodaje, pracownicy podjęli akcję reanimacyjną, którą po przyjeździe na miejsce przejął zespół ratownictwa medycznego. Niestety nie udało się przywrócić funkcji życiowych.
- Zginął pracownik firmy zewnętrznej, która realizowała prace na terenie elektrowni Bełchatów. Doszło do upadku z wysokości. Pracownik spadł 20 metrów w dół z wysokości 40 metrów na 19 metrów – mówi Sandra Apanasionek, rzecznik prasowy PGE GiEK.
Przekazuje również, że miejsce zdarzenia zostało natychmiast zabezpieczone. Wezwano również wszystkie służby w tym pogotowie, policję i prokuraturę. Aktualnie trwają czynności związane z tą sprawą.
Jest to kolejny wypadek na terenie elektrowni w tym roku. Pod koniec marca informowaliśmy o makabrycznym zdarzeniu, w którym jeden z pracowników stracił rękę.
Jak udało się wtedy ustalić, poszkodowanym był 56-letni bełchatowianin, który tego dnia pracował na bloku energetycznym nr 4. Do wypadku doszło podczas prac remontowo-serwisowych. Usuwana była usterka w jednej z maszyn, wówczas jego ręka została wciągnięta i wyrwana na wysokości barku.
Poszkodowany został najpierw przewieziony do szpitala w Bełchatowie, skąd zabrał go śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mężczyznę przetransportowano do centrum transplantologii w Trzebnicy, gdzie kończyna została przyszyta.
Komentarze (0)