reklama

Nauczyciele na strajku nie zyskują, a mogą stracić. Nawet 1065 złotych tygodniowo!

Opublikowano:
Autor:

Nauczyciele na strajku nie zyskują, a mogą stracić. Nawet 1065 złotych tygodniowo!  - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaWalczą o podwyżki, ale na razie wszystko wskazuje na to, że mogą sporo stracić na swoich wynagrodzeniach. Zgodnie bowiem z zapisami ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych w okresie strajku pracownik za dni swojego protestu nie otrzymuje wynagrodzenia. Dla protestujących nauczycieli maksymalnie może to oznaczać starty na poziomie nawet 147 zł netto za jeden dzień. Rachunek jest prosty, przy pięciu dniach strajku pensja nauczyciela dyplomowanego może być niższa o 735 złotych netto.

Temat wynagrodzenia w okresie strajku reguluje ustawa z dnia 23 maja 1991 r. o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Przytaczając zapisy tego aktu prawnego jasno należy powiedzieć, że strajkujący pracownik za czas protestu nie otrzymuje wynagrodzenia, zachowuje za to prawo do świadczeń z ubezpieczenia społecznego i inne uprawnienia wynikające ze stosunku pracy. Strajk wlicza się też do okresu zatrudnienia.

Ile więc nauczyciele mogą stracić na pensji? Jest to przede wszystkim uzależnione od długości strajku i stopnia awansu zawodowego poszczególnych nauczycieli. Stawka brutto za godzinę nauczyciela dyplomowanego to 60 zł, nauczyciele mianowani godzinową stawkę mają ustaloną na poziomie 49 zł brutto, kontraktowi 40 zł brutto, a stażysta 36 zł.

Najwięcej po przysłowiowej kieszeni mogą dostać ci, którzy mają najwyższe pensje, czyli nauczyciele dyplomowani, z ich wynagrodzenia może być potrącone 213 zł brutto za dzień (147 zł netto). Nauczyciel mianowany to potrącenie wynagrodzenia o 176 zł brutto dziennie (121 zł netto), kontraktowego o 144 zł brutto dziennie (100 zł netto) i 133 zł brutto dziennie (93 zł netto) w przypadku nauczyciela stażysty. Powyższe wyliczenia oparte są o tygodniowy, 18-godzinny wymiar czasu pracy.

Przez samorządy w Polsce przetacza się dyskusja o tym czy nauczyciele wynagrodzenia dostać mogą czy nie. Prezydent Łodzi już na początku akcji strajkowej zapowiedziała, że łódzcy nauczyciele nie będą mieli potrącone za protest. Inne duże miasta również zadeklarowały, że zrekompensują nauczycielom ubytki w wynagrodzeniach za czas strajku. Na przeciwległym stanowisku stoi z kolei zarówno krakowska Regionalna Izba Obrachunkowa, jak i wiceminister finansów Marian Banaś, którzy podkreślają, że wypłacanie jakichkolwiek dodatków czy rekompensat, to złamanie przepisów.

- Wynagrodzenia nauczycieli są wypłacane ze środków publicznych, tymi środkami dysponuje samorząd, a nadzór nad gospodarką finansową samorządów sprawują Regionalne Izby Obrachunkowe – wyjaśnia Elwira Antońska, dyrektor Wydziału Oświaty bełchatowskiego Urzędu Miasta i dodaje: - Słuszność zapisów o rozwiązywaniu sporów zbiorowych już została potwierdzona stanowiskiem Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie, ale też Marian Banaś, wiceminister finansów wypowiedział w tej sprawie jednoznacznie. Oba te stanowiska idą w kierunku takim, że wypłacanie jakichkolwiek wynagrodzeń, w jakiejkolwiek wysokości jest naruszeniem dyscypliny finansów publicznych.

W Bełchatowie najliczniejszą grupę stanowią nauczyciele z najwyższym stopniem awansu zawodowego. Na 674 nauczycieli bełchatowskich szkół 69 procent stanowią Ci z tytułem „dyplomowany”, 12 procent to nauczyciele mianowani, 14 procent kontraktowi, a 5 procent to nauczyciele stażyści. Matematyka oznacza więc dla bełchatowskich nauczycieli straty idące w skali całego środowiska w setki tysięcy złotych, a liczba będzie rosła wraz z wydłużaniem się protestu. W miniony wtorek, drugiego dnia strajkowało strajkowało 401 bełchatowskich nauczycieli. Czy byli świadomi, że za strajk mogą nie otrzymać wynagrodzenia?

- Zdarzają się potwierdzenia, że nie i w ślad za tym deklaracje, że od przyszłego tygodnia odstępują od strajku – mówi dyrektor Elwira Antońska.

W pierwszym tygodniu strajku dał się zauważyć jeszcze jeden trend - spora grupa nauczycieli zdecydowała się pójść na zwolnienia lekarskie, ich wysyp nastąpił we wtorek. Po południu wiadomym było, że na L4 było stu nauczycieli.

- W miniony poniedziałek, pierwszego dnia strajku nie ukrywajmy był chaos i dyrektorzy poszczególnych placówek nie byli w stanie do końca określić kto pracuje, kto do strajku przystąpił. Natomiast we wtorek na nasze pytania jak wygląda podział wśród pracowników, podstawową informacją była ta o dużej ilości zaświadczeń lekarskich – dodaje Elwira Antońska.

Samorządy w całym kraju są podzielone co do faktu nauczycielskich wypłat za czas strajku. Decyzji ostatecznych nie podjęto także w Bełchatowie. Ponieważ nauczyciele otrzymują wynagrodzenie z góry pierwszego dnia każdego miesiąca, pierwsze potrącenie z okazji strajku może nastąpić już w maju.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE