Przypomnijmy, że do „rozbioru Kleszczowa” doszło na początku 2022 roku za sprawą decyzji ówczesnego rządu PiS. Do gminy Bełchatów wydzielono teren o powierzchni ponad 2 tys. hektarów, na którym położona jest Elektrownia Bełchatów. Taka zmiana miała znaczące skutki finansowe. „Polski Kuwejt” stracił na rzecz sąsiada częśc swoich wpływów z podatków płaconych przez PGE. Rocznie to około 70 mln zł. Jednak z taką decyzją w najbogatszej gminie nigdy się nie pogodzili. Urzędujący od blisko roku wójt Dariusz Michałek zapowiedział walkę o przywrócenie utraconych terenów. Teraz swoje słowa stara się wcielić w życie. W styczniu tego roku przeprowadzono konsultacje społeczne, podczas których zdecydowana większość mieszkańców opowiedziała się za przywróceniem dawnej granicy.
W ostatnich dniach uczyniono kolejny krok. Podczas posiedzenia rady gminy w Kleszczowie podjęta została uchwała o złożeniu wniosku dotyczącego przywrócenia utraconych terenów. Jak się okazuje, jeszcze tego samego dnia wniosek o przywrócenie granicy został złożony do Wojewody Łódzkiego, który ma miesiąc na wydanie swojej opinii i przekazanie go Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Kleszczów: padliśmy łupem politycznego szabru
W obszernym uzasadnieniu można przeczytać, że decyzję o zmianie granicy podjęto na skutek „politycznych targów” w ówczesnym rządzie.
- W powszechnym odczuciu ciąg zdarzeń, które doprowadziły do „rozbioru Kleszczowa” wskazuje bezdyskusyjnie, że przedmiotową decyzję podjęto wskutek politycznych targów, i wynikała ona nie z potrzeby dbałości o społeczeństwo, a z sejmowej arytmetyki. Rządząca ówcześnie partia potrzebowała „szabel”, by zagwarantować sobie przewagę w głosowniach – czytamy we wniosku do MSWiA.
Według władz gminy Kleszczów, jej tereny stały się walutą.
- Obręb Wola Grzymalina stał się kartą przetargową, którą rzucono na stół – jednocześnie szafując pojęciami, jak sprawiedliwość społeczna czy wyrównanie szans. W efekcie gmina Kleszczów padła łupem politycznego szabru – piszą wnioskodawcy.
Przypominają, że wniosek ówczesnego wojewody łódzkiego o zmianę granic z września 2021 roku, poprzedziły wydarzenia w Sejmie. Na przełomie czerwca i lipca, z klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości odeszli Zbigniew Girzyński, Arkadiusz Czartoryski i posłanka z Bełchatowa – Małgorzata Janowska. Efekt był taki, że PiS utraciło wówczas sejmową większość. Po negocjacjach z władzami partii, szybko trójka polityków jednak wróciła do klubu PiS. Posłanka Janowska została również dyrektorem ekonomicznym w Elektrowni Bełchatów.
Gmina Kleszczów we wniosku do MSWiA przypomina, że po powrocie Janowskiej do klubu PiS i „uratowaniu większości sejmowej”, wojewoda zawnioskował o zmianę granic, a pół roku później dochodzi do wydzielenia terenów z elektrownią, o które od 2017 roku zabiegała posłanka Małgorzata Janowska.
- Demokratyczne państwa prawa nie może działać w ten sposób. W instytucjach władzy nie mogą zapadać decyzje, będące wynikiem szantażu czy nacisków, wynikających z partykularnych interesów – czytamy we wniosku do MSWiA.
Była posłanka klubu PiS: nie możemy traktować Kleszczowa jak osobnego księstwa
Jak do całej historii odnosi się była posłanka z Bełchatowa?
Małgorzata Janowska uważa, że o zmianie granic nie można mówić jako o politycznej rozgrywce, bo ona powinna dokonać się już dawno, bez względu na to, kto jest przy władzy. Jak podkreśla, chodzi tutaj o sprawiedliwość społeczną i przede wszystkim o dobro samych mieszkańców. Jej zdaniem wszyscy z obecności kopalni i elektrowni powinni korzystać w równym stopniu, a niestety przez lata sytuacja wyglądała tak, że Kleszczów się bogacił, a w biednej gminie Bełchatów ze względu na oszczędności były wyłączane uliczne latarnie.
- W czym mieszkańcy gminy Bełchatów są gorsi od tych z sąsiedniej gminy Kleszczów? – pyta Małgorzata Janowska. - Jedna gmina nie wie co z pieniędzmi robić, a druga ledwo zipie. Tutaj trzeba myśleć o ludziach, a nie o polityce.
Jak odnosi się do stwierdzeń o tym, że gmina Kleszczów „padła łupem politycznego szabru"?
- Wpisywanie tego w narrację o łupach politycznych jest bezpodstawne. Dla mnie argumenty, które stawiają są chore. Tutaj nie chodzi o układanki polityczne. Proszę zobaczyć, jak gmina Bełchatów teraz się rozwija, prowadzonych jest wiele inwestycji, inne gminy też korzystają – mówi Janowska. - Nie możemy traktować Kleszczowa jak osobnego księstwa, które ma być prawo bogate, kosztem całego regionu. Tym bardziej, że skutki uboczne wpływają na wszystkie gminy w powiecie – dodaje.
Była posłanka zapytana czy sprawa „rozbioru Kleszczowa" była kartą przetargową w jej rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim o powrocie do parlamentarnego klubu PiS, zaznacza, że o zmianę granic walczyła od wielu lat i takie stawianie sprawy jest nieuczciwe.
- Za zmianą granicy lobbowałam już dużo wcześniej od początku mojej działalności poselskiej, już podczas pierwszej mojej kadencji, przecież był jeszcze wcześniejszy wniosek. Prowadziłam wiele rozmów z politykami PiS m.in. z premierem Mateuszem Morawieckim. Tutaj nie chodziło o targi polityczne, ale o dobro mieszkańców i regionu. To nie wyglądało tak, że powiedziałam dajcie kawałek Kleszczowa i wrócę do klubu PiS w sejmie. Przecież ta decyzja zapadła wiele miesięcy po moim powrocie do klubu – mówi Małgorzata Janowska.
"Polski Kuwejt" o milionach z PGE
Gmina Kleszczów we wniosku do MSWiA porusza również kwestie finansowe, a dokładnie specjalnego funduszu, w ramach którego miała wspomagać finansowo sąsiednie samorządy. Po pierwszym wniosku o zmianę granic z 2018 roku, Rada Ministrów zaopiniowała go negatywnie, jednak zaproponowała dialog między samorządami. Kleszczów utworzył wówczas „Solidarnościowy Fundusz Rozwoju Lokalnego” w wysokości 12,5 mln zł. „Polski Kuwejt” zadeklarował wówczas, że po dwóch latach kwota ta zostanie zwiększona o 100 proc. do 25 mln zł.
- Na marginesie dodać należy, że kwota wsparcia dla samorządów, obiecanego przez gminę Bełchatów w 2025 roku to jedynie 15,4 mln zł (…) Tymczasem, gdyby Rada Ministrów za inspiracją wojewody Tobiasza Bocheńskiego i przy lobbingu Małgorzaty Janowskiej nie przeprowadziła zmian granic, beneficjenci otrzymaliby dziś pomoc z gminy Kleszczów w wysokości przynajmniej 25 mln zł. Pomoc prawie 10 mln zł większą – pisze gmina Kleszczów we wniosku do MSWiA.
Rada Gminy Kleszczów, jak i sam wójt podkreślają, że wniosek to ważny sygnał w obronie samorządności i głosu mieszkańców. Teraz, jak zaznaczają, kluczową kwestią będzie to, jak na te działania zareagują instytucje państwowe.
- Gmina Kleszczów zawsze działała zgodnie z literą prawa i w dobrej wierze odpowiedziała na zalecenia Rady Ministrów, tworząc mechanizmy sprawiedliwej redystrybucji środków finansowych - mówi Dariusz Michałek,wójt gminy Kleszczów.
Gmina Bełchatów mówi stanowcze "nie"
W odpowiedzi na działania sąsiadów konsultacje z mieszkańcami przeprowadziła również gmina Bełchatów, podczas których oddano 8.399 ważnych głosów, spośród których 8.387 było przeciwnych projektowi zmiany granic. Na „tak” było zaledwie jedenastu mieszkańców, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Stanowisko w sprawie powrotu do poprzedniej granicy zabrali radni gminy Bełchatów. Przyjęto uchwałę, w której negatywnie zaopiniowano pomysł ponownej zmiany granicy. Jak zaznaczono w uzasadnieniu, dzięki zmianie granicy w 2022 roku, pieniądze z koncernu przestały płynąć „tylko do jednej, małej wiejskiej gminy Kleszczów, a zaczęły trafiać do całego powiatu bełchatowskiego, liczącego 110 tys. mieszkańców”.Jak wyliczono, w latach 2022-2024 na dotacje dla innych gmin i dla powiatu wydano prawie 55 mln zł. Na 2025 rok na taką pomoc przeznaczono 16 mln zł. To oznacza wsparcie w wysokości 71 mln zł w ciągu 4 lat. Łatwo więc policzyć, że 25 proc. dodatkowych wpływów po zmianie granic jest przekazywane do ościennych gmin, powiatu, szpitala i na inne cele. Podkreślono też, że gmina Kleszczów wciąż pozostaje najbogatszą w kraju, z dochodem 23 tys. zł na mieszkańca (przed zmianą było to prawie 30 tys. zł na mieszkańca). Dla porównania gmina Sulmierzyce (druga w kraju pod względem zamożności) ma dochód per capita w wysokości 11,4 tys. zł.
Zwrócono także uwagę, że gmina Bełchatów w ostatnich latach mocno się rozrasta. Liczba mieszkańców od końca 2019 roku do połowy 2024 roku zwiększyła się o ponad 1650 osób. Dzięki wpływom z podatków od PGE, gmina Bełchatów od lat funkcjonująca w cieniu kopalni i elektrowni, jest w stanie nadrobić infrastrukturalne zapóźnienia. Budowane są drogi, chodniki, sieci kanalizacji i wodociągi, których do tej pory brakowało. W 2025 roku na terenie gminy jest realizowanych ponad 100 różnego typu inwestycji.
Konrad Koc, wójt gminy Bełchatów podkreśla, że zmiana granic, która dokonała się w 2022 roku, była jedną z najwłaściwszych i najsprawiedliwszych decyzji, podjętych na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.
– Zagłębie powstawało wysiłkiem całego naszego społeczeństwa, uciążliwości związane z jego funkcjonowaniem odczuwaliśmy wszyscy. A korzyści z tej działalności zbierała do 2022 roku tylko jedna, mała gmina Kleszczów. To po prostu nie było sprawiedliwe – mówi Konrad Koc.
Komentarze (0)