Zaledwie trzy tygodnie wystarczyły przeciwnikom wójt gminy Kluki na zebranie 1054 podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum. To ponad trzykrotnie więcej niż wymagano. Inicjatorzy referendum wniosek o jego organizację już złożyli do Komisarza Wyborczego w Piotrkowie Trybunalskim. Paradoksalnie ogromne poparcie dla tej inicjatywy może wydłużyć samą procedurę. Po złożeniu wniosku komisarz ma 30 dni na przygotowanie decyzji w sprawie referendum i ustalenie ewentualnego kalendarza wyborczego. W tym czasie weryfikowane będą również podpisy mieszkańców.
- Z tego względu, że jest ich tak dużo, może potrwać to bardzo długo. Najprawdopodobniej komisarz może wykorzystać w pełni przysługujący mu czas na weryfikację wniosku i przyjdzie nam trochę poczekać - mówi Monika Kowalska, pełnomocnik inicjatorów.
Inicjatorzy referendum mają świadomość, że sytuacji nie ułatwia pandemia i wprowadzane kolejne obostrzenia. Dlatego nie łudzą się, że na głosowanie za ewentualnym odwołaniem wójta przyjdzie jeszcze poczekać.
- Chcielibyśmy, aby referendum odbyło się w czerwcu. Wtedy, podobnie jak przed rokiem, może dojść do luzowania obostrzeń i łatwiej będzie przeprowadzić głosowanie - mówi Monika Kowalska.
Dlaczego grupa mieszkańców chce odwołać wójta gminy Kluki? Wśród zarzutów pojawiają się m.in. nieprzemyślane i chaotyczne zarządzanie budżetem gminy. Wójtowi zarzuca się także nieudolne planowanie inwestycji m.in. to, że zaprzepaściła 350 tys. zł z Funduszu Solidarnościowego Gminy Kleszczów, które gmina musiała oddać. Na długiej liście wskazanych "grzechów" znalazły się m.in. brak współpracy z radnymi, próba podwyższenia podatków, znikome pozyskiwanie unijnych funduszy, doprowadzenie do likwidacji paczkomatu w gminie, fatalna polityka kadrowa i pogorszenie funkcjonowania gminnego urzędu.
Wójt Renata Kaczmarkiewicz w przygotowanym oświadczeniu odniosła się do zarzutów części mieszkańców. Nazwała je „kłamstwami rozpowszechnianymi przez grupkę radykałów”. Nazwała ich też ludźmi "chciwymi władzy, dla których partykularne interesy polityczne" są ważniejsze niż życie i zdrowie mieszkańców. Zaznaczyła, że od chwili, gdy od mieszkańców otrzymała mandat wójta, to "pracuje dla dobra gminy i jej rozwoju". Przyznała też, że współpraca z radnymi opozycji jest trudna, bo ci nie mają konstruktywnych propozycji dla gminy. Wskazała też wyliczenia odnośnie przeprowadzonych inwestycji. Więcej na ten temat w artykule pt. Ogromne poparcie dla referendum! Wójt odpowiada i atakuje: "to kłamstwa grupki radykałów"
Do zarzutów wójta odnieśli się organizatorzy referendum.
- Nie jesteśmy grupką radykałów, ale mieszkańcami, którym zależy, aby w naszej gminie żyło się lepiej. Inicjatywa referendalna to nie jest plebiscyt, ale demokratyczne prawo Polaków, z którego postanowiliśmy skorzystać - mówi Monika Kowalska.
Komentarze (0)