Grupa mieszkańców, która domaga się odwołania wójta gminy Kluki, zakończyła zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum. W niespełna miesiąc zebrano około 1000 podpisów czyli blisko trzy razy więcej niż było potrzebna. Zgodnie z przepisami pod wnioskiem musiało podpisać się 10 proc. osób uprawnionych do głosowania. W przypadku gminy Kluki było to dokładnie 357 osób.
Inicjatorzy zbierania podpisów przyznali, że starania o poparcie dla referendum zakończono wcześniej ze względu na sytuację pandemiczną. Jak podkreślają, pomimo tak krótkiego czasu, udało się zebrać ogromną liczbę podpisów.
- Skala poparcia naszej inicjatywy potwierdza zasadność naszych działań i potwierdza konieczność dokonania zmian dla dobra naszej lokalnej społeczności – poinformowała Monika Kowalska, pełnomocnik inicjatorów referendum w gminy Kluki.
Gotowy wniosek wraz z kartami z podpisami w najbliższych dniach zostanie złożony u Komisarza Wyborczego w Piotrkowie Tryb.
Dlaczego część mieszkańców chce odwołać wójta gminy Kluki? Wśród zarzutów pojawiają się m.in. nieprzemyślane i chaotyczne zarządzanie budżetem gminy. Jak wskazują zwolennicy odwołania Renaty Kaczmarkiewicz, gmina przez nieudolne planowanie inwestycji zaprzepaściła 350 tys. zł z Funduszu Solidarnościowego Gminy Kleszczów, które musiała oddać. Włodarzowi gminy zarzucają też brak współpracy z radnymi, próbę podwyższenia podatków, znikome pozyskiwanie unijnych funduszy, doprowadzenie do likwidacji paczkomatu w gminie, fatalną politykę kadrową i pogorszenie funkcjonowania gminnego urzędu.
Po dłuższym milczeniu do zarzutów postanowiła odnieść się wójt Renata Kaczmarkiewicz. W przygotowanym oświadczeniu nazwała je „kłamstwami rozpowszechnianymi przez grupkę radykałów”. Jak zaznaczyła, od chwili, gdy w listopadzie 2018 roku otrzymała od mieszkańców mandat wójta, to "pracuje dla dobra gminy i jej rozwoju". Przyznała też, że współpraca z radnymi opozycji jest trudna, bo ci nie mają konstruktywnych propozycji dla gminy.
- Ich sposobem działania jest sprzeciwianie się niemal wszystkim inicjatywom i odsuwanie rozwiązywania problemów na nieokreśloną przyszłość. Posługują się kłamstwem i pomówieniami. To godzi nie tylko w moje osobiste dobra, ale jest też działaniem na szkodę Gminy – czytamy w oświadczeniu wójt Renaty Kaczmarkiewicz.
Wójt zarzuca też radnym, że ci „nie mieli odwagi” sformułować wniosku o referendum jako Rada Gminy, bo wygrana wójta oznaczałaby rozwiązanie rady.
- Odnosząc się do zarzutów zawartych na plakacie, stwierdzam, że treść ich godzi w urząd Wójta jako organu wykonawczego gminy i w moją godność osobistą. Jestem przekonana, że przez 2,5 roku mojej kadencji widzicie Państwo moje zaangażowanie w pracę na rzecz naszej gminy. Szczególnie dbam, aby każda moja decyzja i każde działanie łączyły Mieszkańców, a nie wprowadzały wśród nas rozbicie i wrogość – czytamy dalej w oświadczeniu.
Wójt Kaczmarkiewicz podkreśla też, że zgodnie z programem wyborczym powstają nowe drogi gminne, inwestycje oświetleniowe, remontowane są placówki oświatowe, powstaję też tereny rekreacyjne. Zaznaczyła również, że „powracające fale pandemii uniemożliwiają realizację zadań w szerokim wymiarze”. Mimo trudnych okoliczności, jak podkreśliła wójt, w 2020 roku na inwestycje przeznaczono 2,1 mln zł, a ilość zewnętrznych funduszy pozyskanych w latach 2019-2020 to 3,5 mln zł. Dla porównania w latach 2014-2018, jak podaje wójt, z zewnętrznych źródeł pozyskano 2,5 mln zł. Jej zdaniem to wyraźnie świadczy o rozwoju gminy.
Wójt w mocnych słowach atakuje też inicjatorów referendum.
- Nawet za przegrane głosowanie trzeba słono zapłacić pieniędzmi, które możemy wydać na inne, pożyteczne cele. A potrzeb jest wciąż dużo. Dla ludzi chciwych władzy ich partykularne interesy polityczne są ważniejsze, niż jakość życia i zdrowie Mieszkańców – stwierdziła Renata Kaczmarkiewicz.
Komentarze (0)