reklama
reklama

Radny z Bełchatowa zajmuje się wojną. Nie spodziewał się aż takiego sukcesu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum prywatne

Radny z Bełchatowa zajmuje się wojną. Nie spodziewał się aż takiego sukcesu - Zdjęcie główne

foto Archiwum prywatne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Krótko i na temat Rozmowa z Mateuszem Bronclem, radnym miejskim z Bełchatowa, które konto "WarNewsPL" na platformie X (dawny Twitter), bije rekordy popularności w kraju. Opowiada o tym, jak pozyskuje informacje z frontu, którzy politycy cytują jego "twetty" i czy wspiera wszystkich ukraińskich żołnierzy.
reklama

Skąd u radnego miejskiego tak duże zainteresowanie tematyką wojenną?

Kwestie polityczne odłożyłbym tutaj na bok. Po prostu od zawsze interesowałem się historią i tym co się dzieje na świecie. W przypadku profilu „WarNewsPL” wyglądało to tak, że trzy dni przed wybuchem wojny na Ukrainie, pomyślałem sobie: założę konto dzięki któremu będę informował o napiętej sytuacji na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Zacząłem śledzić ukraińskie media m.in. lokalne portale na wschodzie Ukrainy i agencje informacyjne, próbowałem przekazywać te informacje polskim użytkownikom. Taka forma prowadzenia kanału przyjęła się wśród użytkowników platformy. Przełomem było to, że wstawiliśmy ciekawy materiał wideo wysłany nam przez znajomego przebywającego na Ukrainie. Ten post udostępnił Piotr Zychowicz, twórca portalu „Historia Realna”. Od tej pory coraz więcej osób zaczęło odwiedzać nasze konto i z 500 obserwujących zrobił się tysiąc, a po chwili 10 tysięcy. Publikowane przez nas wiadomości zaczęli udostępniać politycy, eksperci ds. wojskowości czy dyplomaci m.in. Paweł Jabłoński czy Radosław Sikorski. Nie skupialiśmy się na analizie, tylko na suchych komunikatach zarówno tych ukraińskich, jak i rosyjskich. Cytujemy obie strony konfliktu, ponieważ trzeba mieć świadomość, że zarówno Kijów jak i Moskwa prowadzą swoją wojnę propagandową.

Dzisiaj profil „WarNews.pl” ma ponad 225 tysięcy subskrypcji i ta liczba ciągle rośnie. Jest jednym z najchętniej czytanych twitterowych kont w kraju. Spodziewał się Pan takiego sukcesu?

Prowadzenie konta udaje się pogodzić z pracą zawodową, ponieważ obecnie redakcja WarNewsPL składa się z kilku osób. Na pewno jest to powód do zadowolenia, gdy cytują nas duże redakcje czy też odzywają się instytucje wojskowe, abyśmy podali jakiś ważny komunikat. Jest to bardzo motywujące do dalszego rozwoju. Na ten moment na twitterze generujemy ogromne liczby, co zauważają chociażby instytucje badające media społecznościowe. Obecnie utrzymujemy około 100 milionów wyświetleń miesięcznie. Często nasze posty są wykorzystywane w politycznych i branżowych dyskusjach, co dodatkowo zwiększa nasze zasięgi.

Działa Pan jednak nie tylko w internecie, ale też organizuje akcje charytatywne, podczas których zbierane są pieniądze dla żołnierzy walczących na Ukrainie.

Zaczęliśmy organizować zbiórki na zakup sprzętu wojskowego dla ukraińskiej armii. To był też taki punkt zwrotny dla „WarNews.pl”, bo te działania charytatywne dały nam kontakty i znajomości z żołnierzami, którzy walczą na froncie. Do tej pory przekazaliśmy na Ukrainę pomoc o wartości około 250 tys. zł w formie samochodów, dronów i umundurowania. Teraz wysłaliśmy trzech żołnierzy z Zaporoża na szkolenie z obsługi dronów. Wspieramy też Polski Korpus Ochotniczy walczący na Ukrainie. Dzięki tej współpracy pozyskujemy materiały, których nie ma żadne inne konto. Żołnierze udostępniają nam filmy, które często musimy publikować w pewnych odstępach czasowych ze względów bezpieczeństwa. Ostatnie wydarzenia w Stefie Gazy czy Górskim Karabachu rozszerzyły naszą działalność i dzięki moim redakcyjnym kolegom informujemy również o sytuacji w tych rejonach świata. Kanał cały czas zyskuje na popularności. Mamy kontakt i często łączymy się z korespondentami wojennymi m.in. Mateuszem Lachowskim, Tomaszem Grzywaczewskim czy Karoliną Bacą Pogorzelską. Zaczynamy też rozwijać nasz kanał na platformie YouTube, na którym zamieszczamy wywiady. Wkrótce naszym gościem będzie m.in. Jacek Bartosiak. Podobnie jest z Facebookiem, gdzie na ten moment mamy ponad 30 tys. obserwujących.

Jak dostarczacie sprzęt na front?

Transport sprzętu odbywa się przy pomocy Fundacji ZAKRES i BeAHero, które dostarczają przekazywany przez nas sprzęt. Ostatnio dostałem smutną informację, że jeden z trzech przekazanych przez nas samochodów został trafiony przez rosyjski pocisk, w wyniku czego zginęło dwóch żołnierzy. Z kolei przeżywalność dronów, które dostarczamy, wynosi około tygodnia. Tak więc potrzeby żołnierzy cały czas są bardzo duże. Mamy stały kontakt z wieloma żołnierzami i wolontariuszami na Ukrainie. Nawiązaliśmy także współprace ze Stowarzyszeniem Kobiecy Batalion, które wspiera naszą działalność.

Włóżmy jednak łyżkę dziegciu do tej beczki miodu. W 2018 roku w Bełchatowie głośno było o tym, że dojdzie do zerwania współpracy z ukraińskim Nowogrodem Wołyńskim. Relacje popsuło jedno wydarzenie: turniej ku czci UPA, która wymordowała ponad 100 tys. Polaków. Pan wówczas jako członek Stowarzyszenia „Bełchatowianie dla Narodu” domagał się zerwania stosunków z ukraińskim miastem, apelując jednocześnie, aby relacje były oparte na prawdzie...

Zrobiłbym to samo jeszcze raz. Uważam, że nie powinniśmy zapominać o historii i powinna ona być oparta na prawdzie. Niestety polscy i ukraińscy politycy zrobili wiele, aby nie wykorzystać tego czasu do zamknięcia rozdziału bolesnej przeszłości. Trzeba patrzeć w przyszłość i wykorzystywać okazje. Kiedy rozmawiam z Ukraińcami, którzy zapraszają mnie po wojnie do siebie, to uważają, że temat Wołynia powinien zostać wyjaśniony i zamknięty. Muszę przyznać, że odbiór Polaków na Ukrainie jest bardzo pozytywny, jednak żołnierzom powiedziałem wprost, że nie przekażę ani złotówki do jednostek, które odwołują się do tradycji Ukraińskiej Powstańczej Armii. Miałem prośbę o pomoc od jednego z batalionów, który przesłał nam zdjęcia z fontu. Jeden z żołnierzy miał na kamizelce kuloodpornej rzep z czerwono-czarnymi barwami, od razu odmówiłem pomocy. Patrzę na trwającą wojnę w kontekście dobra mojego kraju, Ukraińcy przelewają krew i w tym momencie każdy zniszczony rosyjski czołg i zabity rosyjski żołnierz to bezpieczniejsza Polska.

Rozmawia Pan z wieloma wojskowymi czy też analitykami geopolityki. Jaki obraz konfliktu za naszą wschodnią granicą wyłania się z tych rozmów? Jest szansa, że ta wojna niebawem się zakończy?

Najczęściej przewijającą się wśród ekspertów opinią jest ta, że konflikt niestety będzie trwał jeszcze bardzo długo. Dziś można powiedzieć, że jest on zamrożony i przypomina wojnę pozycyjną w latach 1914-18. Uwaga świata jest teraz skupiona na Izraelu i Strefie Gazy, a Ukraińcy niestety przegrywają na własne życzenie wojnę informacyjną za sprawą roszczeniowej postawy ukraińskiej klasy politycznej. Teraz doskonale widać, że ich ostatnie wypowiedzi zmieniają nastawienie obywateli zachodu do Ukrainy. Społeczeństwo już tak chętnie nie pomaga Kijowowi, jak to miało miejsce w lutym 2022 roku.

Dziękuję za rozmowę. 



reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama