Organizacje związkowe z PGE i Tauronu zawiadomienie do Prokuratury Krajowej na Polską Grupę Energetyczną złożyły w połowie listopada. Chodzi o odkrywkę Złoczew, a bardziej o rezygnację z budowy nowej kopalni, która miała przedłużyć działanie bełchatowskiej elektrowni i zapewnić tysiące miejsc pracy w regionie na kolejne lata.
Inwestycja w Złoczewie od wielu lat była zapowiadana przez energetyczny koncern. Wielokrotnie w obietnicach wyborczych wspominali o niej politycy PiS, którzy odwiedzali Bełchatów. Poparcie dla bełchatowskich górników deklarował nawet prezydent RP - Andrzej Duda. W ostatnich latach budowa odkrywki napotykała jednak na coraz większe problemy. Do góry poszybowały opłaty za emisję CO2. Decyzję środowiskową dla tej inwestycji zaskarżyły Greenpeace i Fundacja „ClientEarth Prawnicy dla Ziemi”. Ostatecznie Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska uchyliła ją, co w praktyce oznaczało koniec marzeń o nowej kopalni. PGE mogło złożyć odwołanie, jednak świadomie tego nie zrobiło. I o to mają pretensje górnicy z Bełchatowa.
Decyzja PGE miała, według związkowców, spowodować „utratę suwerenności i bezpieczeństwa energetycznego kraju” oraz znaczną szkodę majątkową dla całego regionu, samej spółki, a także dla tysięcy pracowników i ich rodzin, narażając region na świadome „ubóstwo regionalne”.
Teraz do całej sprawy odniósł się prezes PGE – Wojciech Dąbrowski. Zapytany o Złoczew i doniesienie do prokuratury, dość niespodziewanie stwierdził, że gdyby do budowy kopalni doszło, to… on sam mógłby trafić do więzienia.
- Realizowanie odkrywki w Złoczewie byłoby dziś inwestycją nierentowną i to gwarantowałoby znalezienie się za kratkami zarządów PGE i PGE GiEK – mówi Wojciech Dąbrowski.
Niestety wpływ na opłacalność inwestycji mają obecne ceny za emisję CO2, które przekroczyły już 70 euro za tonę. W ubiegłym roku PGE musiało przeznaczyć ponad 6 miliardów złotych na opłaty z tego tytułu. Szef energetycznego koncernu zaznaczył również, że przeszkodą jest odległość pomiędzy Bełchatowem i Złoczewem. Dodał też, że w obecnych planach PGE nie ma budowy kopalni odkrywkowej.
- Nie zapominajmy, że Złoczew oddalony jest od Bełchatowa o 60 kilometrów. Jak Państwo wyobrażają sobie transport węgla, który ma dużą wilgotność? To, że nie podjęliśmy tej decyzji, jest naturalnym krokiem w kierunku realizacji naszej strategii i inwestowania w odnawialne źródła energii – mówi Wojciech Dąbrowski.
Dodał też, że budowa odkrywki w Złoczewie jest niezgodna z Polską Polityką Energetyczną, a PGE nie może postępować wbrew temu, co zostało przyjęte przez rząd, a także w sprzeczności z prostymi regułami ekonomicznymi.
- Dzisiaj nijak ta inwestycja nie spina się finansowo, ale oczywiście chciałem podkreślić, że jeśli w przyszłości pojawią się nowoczesne technologie, które będą wychwytywały CO2, to nie wykluczamy, że w Złoczewie będzie mogła powstać taka instalacja. Dzisiaj takie technologie nie są dostępne, tak więc całe złoże Złoczew zostanie w rezerwie energetycznej Polski – zakończył prezes Dąbrowski.
Komentarze (0)