Dawny elektrowniany ośrodek Słok swoje najlepsze czasy przeżywał szczególnie w latach 80 i 90-tych. Latem tłumy bełchatowian wypoczywały tam na wakacyjnych turnusach, korzystając z charakterystycznych „trójkątnych domków” czy też z pobliskiego pola namiotowego. Tysiące osób bawiły się na pamiętnych koncertach z okazji „Dnia Energetyka”, podczas których grały największe gwiazdy polskiej muzyki. Z kolei w słoneczne dni oblężenie przeżywało kąpielisko i „kultowe” molo, na którym wypoczywały setki osób.
Trudno w to uwierzyć, ale minęło już kilkanaście lat od chwili, gdy na Słoku można było się kąpać po raz ostatni. W 2013 roku Elbest podjął decyzję o nieotwieraniu kąpieliska, co tłumaczono planami sprzedaży ośrodka. Spółka wyjaśniała wówczas, że z tego względu nie przeprowadzi inwestycji, które były konieczne do uruchomienia kąpieliska. Ostatecznie ośrodek w 2015 roku kupiła spółka Słok, która chciała zrewitalizować teren kąpieliska, aby mieszkańcy mogli z niego korzystać. Rozmowy z PGE jednak zakończyły się fiaskiem. Koncern oznajmił, że nie chce, aby na zbiorniku funkcjonowało kąpielisko, bo Słok jest „zbiornikiem wody technologicznej dla elektrowni Bełchatów”. To z kolei uniemożliwia gruntowny remont kąpieliska, którego nie można wykonać bez dostępu do linii brzegowej.
Mijały lata, a pomost był w coraz gorszym stanie, aż w końcu… odpłynął. Jego zniknięcie zauważyli spacerujący mieszkańcy, a także jeden z bełchatowskich fotografów, który prowadzi w mediach społecznościowych profil „Wędrówki po bezdrożach”. Na zdjęciach z lotu ptaka uchwycił przemieszczające się molo, które nagle znalazło się… po drugiej stronie zbiornika.
- Krótka opowieść o słynnym pomoście ze Słoku, który przeniósł się z plaży na głębsze wody. Czy to zmiana na stałe? Nie mam pojęcia – takim krótki opisem zapowiedziano relację zdjęciową ze Słoku na profilu „Wędrówki po bezdrożach”.
Zniknięcie pomostu pod postem komentowali też internauci.
- Byłam z mężem na Słoku i widziałam ten pomost, który sobie uciekł. Będzie dobra przystań dla ptaków. Trochę ironizuję, bo to było super miejsce – napisała pani Jolanta.
- Pomost oparł się o brzeg. Przyjdzie odwilż, wiatr i fala popłynie dalej...tylko ambarasu żeby nie zrobił na zaporze – napisał pan Marcin.
- Może jakiś pomysł na prom? – żartował kolejny z internautów.
Słok to zbiornik technologiczny bełchatowskiej elektrowni, dlatego o „uciekający” pomost zapytaliśmy w koncernie PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, którego elektrownia jest oddziałem.
- Pomost był własnością Ośrodka Wypoczynkowego „Słok” – przekazała Joanna Blewąska, rzecznik prasowy PGE GiEK.
O sprawę pomostu zapytaliśmy więc w spółce Słok, do której należy obecnie teren dawnego ośrodka. Jej wiceprezes - Marcin Rzepecki przyznaje, że to już kolejna taka sytuacja, gdy pomost odpłynął.
- Wcześniej zagrożenie bezpieczeństwa zgłaszaliśmy na policję z podejrzeniem świadomego odcięcia. Pomost był dodatkowo zabezpieczony łańcuchami, a mimo to ponownie „zerwał się sam” – mówi Marcin Rzepecki. – Już dawno chcieliśmy go zutylizować, ale przez pewien czas spółka Elbest chciała go odkupić, zmienił się prezes tej spółki i temat upadł – dodaje.
Jak podkreśla, w momencie zakupu przez spółkę ośrodka w 2015 roku pomost był już w opłakanym stanie.
- Pomost był zniszczony i nie nadawał się do użytku. Nie było sensu jakiejkolwiek renowacji z naszej strony, gdzie plaża i dostęp do wody są we władaniu PGE, a umowa na dostęp do plaży i wody od lat nie jest podpisana – mówi Marcin Rzepecki.
Ostatecznie pomost został wyłowiony ze zbiornika i wylądował na boisku do piłki nożnej na Słoku. Tam zapewne czeka go rozbiórka...
Komentarze (0)