W ostatnich dniach minister Jacek Sasin ogłosił, że do prac rządowych został skierowany projekt wydzielenia aktywów węglowych. Plan jest prosty. Skarb Państwa wykupi udziały w elektrowniach opalanych węglem i kopalniach węgla brunatnego, a następnie wszystkie trafią do jednej spółki – Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. Pomysł ma pomóc w restrukturyzacji krajowej energetyki, a także dać oddech koncernom energetycznym. Dlaczego? Spółki od dawna się skarżą, że nie mogą otrzymać taniego finansowania dla inwestycji w OZE, bo posiadają energetykę opartą na węglu, która ze względu na wysokie opłaty CO2, jest coraz mniej opłacalna.
Według ministra Sasina, wydzielenie 70 bloków węglowych w elektrowniach oraz kopalni węgla brunatnego wcale nie oznacza początku ich końca. Według planów mają one jeszcze działać przez 20 lat. Wicepremier zaznaczył też, że rząd będzie chciał otrzymać od Komisji Europejskiej zgodę na dokapitalizowywanie nowego podmiotu.
- Taka koncepcja wydzielenia aktywów węglowych przyczyni się do przyspieszenia tempa transformacji energetycznej Polski - przekonuje wicepremier Jacek Sasin.
Projekt otwarcie krytykuje Greenpeace. Zdaniem Joanny Flisowskiej, szefowej zespołu klimat i energia, NABE to nic innego jak uprawianie kreatywnej rachunkowości na koszt podatników. Plan restrukturyzacji określa jako kolejny pomysł, który będzie polegał na przydzielaniu ogromnych dotacji na utrzymywanie energetyki węglowej.
- Tym razem gorący kartofel jest przerzucany z jednej kieszeni do drugiej. Minister Sasin próbuje przykryć to, że rząd przez ostatnie dwie kadencje nie zrobił nic by przygotować polską energetykę do nieuchronnej konieczności odejścia od węgla – ocenia Joanna Flisowska.
Zamiast tego, jak zaznacza, miliardy złotych zostały wyrzucone w błoto na Ostrołękę C, a rozwój lądowej energetyki wiatrowej kompletnie zablokowany. Przedstawicielka Greenpeace twierdzi też, że energetyka węglowa już od dawna przynosi straty i ciągnie w dół spółki energetyczne.
Przypomina, że tylko do 2025 roku elektrownie węglowe mogą jeszcze liczyć na kroplówkę finansową z dodatkowej opłaty na naszych rachunkach w postaci rynku mocy. Jednak w kolejnych latach, zgodnie z przepisami unijnymi, będzie ona wygaszane. Greenpeace wypomina też spółkom energetycznym, że te przez lata, zamiast podjąć działania na rzecz stopniowego przejścia na odnawialne źródła energii wykorzystywały publiczne dotacje na utrzymywanie węglowego status quo i wbrew wszelkim sygnałom ekonomicznym inwestowały dalej w węgiel.
Zdaniem przeciwników energetyki konwencjonalnej, NABE będzie węglową studnią bez dna. Flisowska przytacza analizę kosztów i przychodów dla każdego bloku węglowego, uwzględnionego w planie restrukturyzacji, którą wykonał ośrodek analityczny Instrat. Według analityków, nawet przy niezwykle optymistycznych założeniach, NABE do 2040 roku wygeneruje ponad 31 miliardów złotych strat.
- Minister Sasin zachowuje się jak hojny wujek, który rozdaje pieniądze należące do całej rodziny – mówi Joanna Flisowska. - Zamiast planu głębokiej restrukturyzacji sektora energetyki i planu odejścia od węgla mamy kolejne pozorowane działania i próbę przekazania ogromnych subsydiów na podtrzymywanie węglowego trupa – dodaje.
Jej zdaniem, trudno więc sobie wyobrazić, że Komisja Europejska zgodzi się na taki plan.
Komentarze (0)