Już tradycyjnie, wzorem lat ubiegłych, bełchatowscy górnicy oraz zaproszeni goście spotkali się na karczmie piwnej, która odbyła się w auli Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 1. Pracownicy kopalni przyszli ubrani w stroje górnicze i co ważne, zgodnie z obyczajem, każdy z uczestników otrzymał nieodłączny atrybut biesiady w postaci okolicznościowego kufla, który nie mógł „wyschnąć” ani przez chwilę. Podczas wspólnej biesiady nie zabrakło wspólnych chóralnych śpiewów, swojskiego jadła i oczywiście piwa. Według szacunków organizatorów, na imprezie bawiło się ok. 340 osób, a była wyjątkowa jeszcze z jednego powodu. Okazuje się, że w naszym mieście ma ona już… pół wieku, a tegoroczna karczma piwna odbywała się już po raz 50.
Młodzi składają przysięgę i skaczą przez skórę
Podczas imprezy jej uczestników podzielono lewą i prawą tablicę, czyli dwa rywalizujące ze sobą stoły. Nie zabrakło tradycyjnych pieśni górniczych i wspólnej zabawy. Zgodnie z obyczajem całej biesiadzie przewodziło prezydium „w sprawach piwnych zawsze nieomylne”. Podczas imprezy przyjęto w poczet braci górniczej młodych pracowników kopalni. Nie obyło się więc bez tzw. pochodu lisów, czyli przemarszu młodych górników z lampionami przez szpaler utworzony ze szpad. Później złożyli przysięgę i wykonali tzw. skok przez skórę, który symbolicznie oznacza przyjęcie do braci górniczej. Dlaczego skóra? Tak potocznie nazywany jest skórzany fartuch, zwany skórą lub łatą, który należał do najbardziej charakterystycznych elementów stroju górnika.
Magiczna kula i prezesi na beczce
Każda karczma piwna nie może obejść się bez dużej dawki humoru i żartów. Tak było i tym razem. Prezydium, które rządziło na sali nie żałowało bowiem uszczypliwości i żartów skierowanych w stronę uczestników, którzy wzywani są również na beczkę. Tradycją stało się, że stają na niej znane osoby publiczne, politycy czy też prezesi. W tym roku na beczkę "zaproszono" szefa koncernu PGE GiEK Jacka Kaczorowskiego, a także starostę bełchatowskiego Jacka Zatorskiego, których dopytywano o budowę elektrowni jądrowej w Bełchatowie.Przed prezydium zostali zaproszeni też członkowie zarządu PGE GiEK – Wiktor Płóciennik i Waldemar Lutkowski, którzy zostali poddani testowi „magicznej kuli”, pełniącej rolę wykrywacza kłamstw, a sami górnicy nazwali ją… „Myślodsiewnią”. Wiceprezesi byli pytani o plany wydzielania kopalni i elektrowni z PGE. Przy każdej odpowiedzi musieli położyć dłoń na kuli, a po chwili na wielkim ekranie wyświetlały się ich myśli, co wzbudzało salwy śmiechu na sali.
Zakuty w dyby, bo "mlaskał przy golonce"
W trakcie górniczej biesiady nie brakowało też kar wyznaczonych przez prezydium. Jeden z młodych górników został zesłany na „zasranie piwne” za to, że zbyt cicho śpiewał przy stole. Za karę musiał siedzieć w symbolicznej „wygódce” do czasu aż wypił kufel… bezalkoholowego piwa. Innego z biesiadników zatrzymała „straż karczemna” za to, że zbyt głośno mlaskał przy golonce i po chwili został zakuty w dyby. Strażnicy pilnowali porządku jeśli chodzi o ubiór… dwóch zaproszonych gości przyszło na imprezę w czerwonych krawatach, które szybko zostały im obcięte. Podczas karczmy uhonorowano też byłych dyrektorów kopalni, a także prezesów poprzednich karczm piwnych.
Komentarze (0)