Bełchatowianie, którzy chcieliby "pójść za potrzebą" na placu Narutowicza, niestety mają problem. Wandale zniszczyli miejski szalet. Obiekt od dłuższego czasu jest nieczynny, na co wskazują sami mieszkańcy. Na drzwiach szaletu zamieszczono kartkę informującą o awarii. Zaklejono również urządzenie służące do płatności.
Dariusz Wata, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Bełchatowie wyjaśnia, że wandale dali znać o sobie po raz kolejny.
- Niestety tym razem uszkodzenia są poważniejsze, bo zniszczone zostało urządzenie, służące do płatności za skorzystanie z szaletu - wyjaśnia Dariusz Wata.
Jak dodaje, koszty naprawy mogą wynieść ok. 5-10 tys. zł. Zostaną one pokryte z ubezpieczenia.
- Obecnie trwają procedury związane z wyceną strat przez ubezpieczyciela - mówi Dariusz Wata.
Zapewnia jednocześnie, że miejski szalet powinien być czynny w ciągu 2-3 tygodni.
Komentarze (0)