Około godziny 19:10, funkcjonariusz dyżurny odebrał zgłoszenie od ochrony bełchatowskiej kopalni. Okazało się, że zauważono drona, który nagrywał okolicę odkrywki. Warto zaznaczyć, że latanie na terenie obiektów strategicznych jest zabronione.
Zaalarmowani mundurowi udali się na miejsce i szybko zidentyfikowali właściciela sprzętu. Był nim 37-letni mieszkaniec okolic Wrocławia, który sterował dronem z okolic skrzyżowania Bełchatów – Piaski – Kamień, w towarzystwie trzech innych osób – dwóch mężczyzn i kobiety. Funkcjonariusze wylegitymowali pilota, okazało się, że posiada on licencje na latanie. Pozostało pytanie, w czy nie przelatywał on nad strefą, gdzie jest to zabronione.
Mężczyzna tłumaczył że jeździ po kraju i nagrywa ciekawe miejsca, jakim w jego odczuciu jest bełchatowska kopalnia. Mówił też, że materiały wykorzystuje jedynie do celów prywatnych. Na zarzut, jakoby wleciał w strefę zamkniętą odpowiadał, że z pewnością nie złamał on zakazu, argumentując to faktem, że podczas nagrywania używał aplikacji wskazującej obszary, w których latanie dronem jest zakazane.
Jako, że mężczyzna miał odpowiednie uprawnienia, sprzęt nie został zarekwirowany. Policja sprawdza teraz, czy faktycznie nie naruszył on wyznaczonej strefy zamkniętej dla dronów. Jak przekazują funkcjonariusze, zebrane informacje nie wskazują, aby wylegitymowana grupa osób była związana z organizacją Greenpeace.