Bełchatów od wielu lat kojarzony jest z ogromnym kompleksem energetycznym, którego powstanie było zapalnikiem do rozwoju miasta i całego regionu. Gigantyczne kominy i wydobywająca się z nich para to widok dobrze znany wszystkim mieszkańcom. Okazuje się, że te charakterystyczne budowle można dostrzec z odległości kilkudziesięciu, a nawet kilkuset kilometrów.
Elektrownię Bełchatów widać z Łodzi
Nasza czytelniczka przesłała nam zdjęcie wykonane w pogodny dzień z 11 piętra jednego z wieżowców na łódzkim Widzewie. Na fotografii doskonale widać dwa największe kominy bełchatowskiej elektrowni, a także obłoki z niższych chłodni.Czytelniczka z zaskoczeniem dopytywała, czy to możliwe, żeby elektrownię było widać tak wyraźnie z odległości około 50 km w linii prostej. Okazuje się, że tak, a bełchatowskie kominy i wydobywającą się z nich parę obserwowano już z punktów położonych znacznie dalej. Mówi o tym Paweł Kłak, autor strony Dalekiewidoki.pl i pasjonat dalekich obserwacji.
Obserwator z pewnością potwierdza, że naszej czytelniczce udało się sfotografować elektrownię, a także przypomina, że obserwacja działa w dwie strony i z okolic Bełchatowa, a konkretnie z Góry Kamieńsk można dostrzec łódzkie zabudowania.
Warto również wspomnieć, że to właśnie pan Paweł wraz z kolegami na początku zeszłego roku z góry Kamieńsk zaobserwował… Tatry. Na zdjęciach wykonanych przez obserwatorów można było zauważyć Łomnicę, Durny i Lodowy Szczyt.
Elektrownię obserwowano z wielu zakątków Polski
Okazuje się, że bełchatowska elektrownia jest częstym obiektem dalekich obserwacji, a jej kominy i wydostające się z nich obłoki widać z odległości kilkuset kilometrów. Pan Paweł zapewnia, nie raz widział i fotografował ją z województwa świętokrzyskiego, a dokładniej z okolic Kielc.
- Akurat na tych zdjęciach, w tych konkretnych warunkach była silna refrakcja atmosferyczna - ta sama która "podniosła" Tatry spod horyzontu z góry Kamieńsk, tak i tu pokazały się kominy, który normalnie z zamku nie są widoczne. Ot cud natury – tłumaczy w rozmowie z naszym portalem Paweł Kłak i pokazuje zdjęcia wykonane na zamku w Chęcinach.
Elektrownię można też stosunkowo łatwo wypatrzeć z Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Wiedzą o tym turyści, który odwiedzili np. ruiny zamku w Olsztynie. Kominy obiektu bardzo dobrze widać również z wieży klasztoru na Jasnej Górze. Są to odległości wynoszące nawet ponad 100 kilometrów. Wciąż jednak nie są one rekordowe. Okazuje się bowiem, że niektórym obserwatorom elektrownię udało się uchwycić na zdjęciach wykonanych nawet za granicą naszego kraju.
Bełchatowską elektrownię widać w… Tatrach i Czechach
Autorem jednej z najbardziej imponujących obserwacji jest Tobiasz Rangno, który elektrownię sfotografował aż z… Czech, a dokładnie z Pradziada. Szczyt mierzy 1491 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem pasma Jesioników i Sudetów Wschodnich. Od Rogowca w linii prostej dzieli go dystans blisko 200 km. Rango kominy bełchatowskiej elektrowni, uchwycił w 2022 roku i wówczas była to najdalsza potwierdzona obserwacja obiektu antropogenicznego wykonana z ziemi.Wraz z upływem czasu rekord został pobity, a w styczniu tego roku Elektrownię Bełchatów oraz górę Kamieńsk udało się uchwycić Michałowi Skibie, który zdjęcie obłoków i świateł kominów wykonał w… Tatrach, a dokładniej z Łomnicy.
- Gdy na dole zalegała warstwa pyłów, a jakość powietrza w polskich miastach była tragiczna, to powyżej tej warstwy znajdowało się czyste powietrze, które zapewniało bardzo dobrą widzialność. Z terenów wyżej położonych, a zwłaszcza z gór rozpościerały się daleki widoki na obiekty położone powyżej tej warstwy smogu – wyjaśnił autor strony DalekieWidoki.pl.
Biorąc pod uwagę zapał obserwatorów i ich dążenie do kolejnych jeszcze dalszych ujęć, niedługo możemy usłyszeć o kolejnej rekordowej obserwacji. Zwłaszcza że bełchatowska elektrownia jest bardzo lubianym przez nich obiektem. W galerii poniżej artykułu można zobaczyć zdjęcia ze wspomnianych w artykule obserwacji.
Tak powstawała Elektrownia Bełchatów
Historia bełchatowskiej elektorowi zaczęła się w grudniu 1960 roku od poszukiwań… ropy i gazu. Wówczas na terenie miejscowości Piaski odkryto olbrzymie pokłady węgla brunatnego. Cztery lata później Minister Górnictwa i Energetyki wydał zarządzenie w sprawie przygotowania budowy „Kombinatu Górniczo-Energetycznego Bełchatów”. Zapaść w eksporcie węgla kamiennego spowodowana nadmiarem jego produkcji spowodowała jednak, że plany odłożono na później.Dopiero 11 lat później w 1971 roku Prezydium Rady Ministrów podjęło decyzję w sprawie rozpoczęcia prac przygotowawczych do budowy kombinatu. Kolejne lata mijały na dyskusjach i naradach nad wyborem dokładnej lokalizacji i opracowania technologii. Ostateczna decyzja o budowie bełchatowskiego kompleksu zapadła w 1973 roku. Dwa lata później powołano firmę „Elektrownia Bełchatów w Budowie”, a Rada Ministrów przyjęła uchwałę w sprawie budowy „Zespołu Górniczo-Energetycznego Bełchatów”.
W lipcu 1975 roku rozpoczęły się pierwsze wstępne prace w rejonie głównego budynku elektrowni, a w październiku wydano pozwolenie na budowę. Na potrzeby kompleksu wywłaszczono kilkaset hektarów, a także wylesiono ogromne tereny pod budowę elektrowni oraz jej zaplecza. Konieczna była budowa sieci dróg, torów, rurociągów i innych instalacji, które umożliwiłyby funkcjonowanie tak ogromnego placu budowy. Pracowników do Bełchatowa ściągano z całej Polski.
Lata mijały, a budowa elektrowni posuwała się wciąż do przodu. W górę pięły się kolejne ogromne konstrukcje bloków energetycznych, gigantyczne kominy i masywne chłodnie kominowe. To właśnie one są teraz znakiem charakterystycznym regionu i obiektem obserwacji.
O budowie największej elektrowni w Polsce rozpisywały się gazety w całym kraju. Dziennikarze relacjonowali postępy prac w obszernych artykułach.
- Oglądamy plac budowy elektrowni Bełchatów I, zapoznajemy się z planami. Obiekt imponuje rozmiarami. Budynek o kubaturze 5,8 tys. m kw. będzie miał ponad 700 m długości i 130 m szerokości. Dwa kominy wystrzelą w górę na 300 m, a 6 wielkich chłodni kominowych, tak charakterystycznych dla pejzażu każdej elektrowni, sięgnie 132 m wysokości (…) Dziś Bełchatów zbiera siły. Mobilizuje odpowiednie środki organizacyjne, techniczne i materiałowe, umożliwiające nadrobienie istniejących opóźnień – pisano w „Życiu Warszawy” w 1979 roku.
Ostatecznie pierwszy prąd z Bełchatowa popłynął 29 grudnia 1981 roku, czyli po siedmiu latach od rozpoczęcia budowy. Dokładnie o godz. 15.20 pierwszy oddany do użytku blok energetyczny o mocy 360 megawatów został włączony do krajowej sieci energetycznej.
Komentarze (0)