Zwłoki suczki znalazła kobieta, która wyszła z psami na spacer w niedzielny wieczór, 9 kwietnia. Widok był szokujący, bo zwierzę miało na szyi zaciśnięty kabel elektryczny, co prawdopodobnie mogło oznaczać, że zostało bestialsko uduszone. O sprawie powiadomiona została Marta Matuszewska, prezes Fundacji Kocia Klitka, która na miejsce udała się w poniedziałkowy poranek.
- Psina była uduszona kablem elektrycznym, który został bardzo mocno zaciśnięty na jej gardle, miała też ogromne rany w okolicy narządów rodnych i dziurę na wysokości kręgosłupa – mówi Marta Matuszewska. - W swojej pracy pracy zawodowej spotkałam się z różnymi sytuacjami, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałam - dodaje.
Zawiadomiła policję o popełnieniu przestępstwa. Na miejscu szybko pojawił się patrol policji.
- Po przeprowadzaniu oględzin zwłok zwierzęcia, na miejsce został wezwany zespół dochodzeniowo-śledczy, który zabezpieczył dowody – mówi Marta Matuszewska.
Prezes fundacji nie może pojąć tego, jak można było w tak bestialski sposób zamordować niewinne zwierzę. Jak dodaje, kabel na szyi zwierzęcia był tak mocno zaciśnięty, że policjant miał problem z odwiązaniem.
Jak dodaje, na chwilę obecną nie wiadomo czy tego czynu dopuścił się właściciel zwierzęcia czy może obca osoba, która znalazła błąkającą się suczkę. Matuszewska apeluje o pomoc w ustaleniu sprawcy i rozwikłaniu całej zagadki.
- Jeśli ktoś rozpoznaje psa to proszę zgłosić się na policję, pomóżmy złapać sprawcę. Jej już nie pomożemy, ale zwyrodnialec, który to zrobił, powinien ponieść odpowiednią karę – mówi Matuszewska.
Komentarze (0)