Już w lutym na światło dzienne wyjdzie kolejny utwór Anny Serafińskiej i Mateusza Badury. Jak przekazują twórcy, „Dokąd zmierza czas?” to w pewnym sensie kontynuacja motywu, znanego już fanom z wydanego w zeszłym roku numeru „Najwyższy czas”. Jednak nowy utwór nosi w sobie całkowicie inny ładunek emocjonalny i stanowi egzystencjalne pytanie kłębiące się w każdym z nas.
Piosenka nawiązuje do wojny toczącej się za naszą wschodnią granicą, jednak tekst powstał już kilkanaście lat wcześniej i był inspirowany trudnymi przeżyciami, które dotknęły Annę Serafińską w tamtym okresie.
- Tekst niesie w sobie przepis na poradzenie sobie z nieuchronnością pewnych spraw i kruchością istnienia. Jednocześnie jednak słowa zawierają w sobie bunt i żal wobec zła tego świata, które mimo upływu stuleci wciąż zbiera żniwo i mimo lat doświadczeń człowiek człowiekowi gotuje najgorszy los i nie potrafi stłamsić w sobie złych pokus. Dokąd więc zmierza czas? - przekazuje Anna Serafińska.
Anna, napisany lata temu tekst, wyjęła z przysłowiowej szuflady, po tym, jak kompozytor Mateusz Badura przesłał jej plik MP3 z pomysłem na nowy utwór. Słowa wpasowały się w melodię praktycznie bez żadnej poprawki. Tak powstał utwór „Dokąd zmierza czas?” odnoszący się do tragicznych zdarzeń, których wszyscy jesteśmy świadkami.
Artyści jeszcze przed pokazaniem numeru fanom postanowili zgłosić go do reprezentowania Polski na tegorocznym Konkursie Piosenki Eurowizji. Jak przekazują, chcą stanąć twarzą w twarz z ogromną publicznością z całego globu, po to, aby "wysłać przekaz miłości w pogrążonym wojną świecie, zadać najtrudniejsze pytanie dla każdego człowieka, poruszyć do głębi, a także dać nadzieję i receptę na obrócenie zła w dobro".
Polskie preselekcje, podczas których poznamy reprezentanta na tegoroczny konkurs, odbędą się 26 lutego. Nową piosenkę Anny i Mateusza będziemy mogli jednak posłuchać znacznie wcześniej. Utwór wraz z teledyskiem opublikowane zostaną na platformie YouTube 17 lutego.
My po obejrzeniu teledysku i wysłuchaniu nowej piosenki zdecydowanie możemy zapewnić, że fani będą mieli na co wyczekiwać.
Komentarze (0)